• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Przepłynął Kanał Sueski, zginął na redzie swojego portu

Michał Lipka
21 września 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Kapitan żeglugi wielkiej Wacław Niewiarowicz. Kapitan żeglugi wielkiej Wacław Niewiarowicz.

Był jednym z pierwszych polskich kapitanów żeglugi wielkiej, a także dowódcą pierwszego polskiego statku, który przepłynął Kanał Sueski. Przez lata był kierownikiem kapitanatu w Gdyni, a następnie ławnikiem Izby Morskiej. Zginął tragicznie w grudniu 1945 roku na gdyńskiej redzie. Mowa o kapitanie Wacławie Niewiarowiczu, postaci dziś już niestety nieco zapomnianej.



Nasza historia zaczyna się na niewielkiej stacji kolejowej we wsi Gołąb, nieopodal Puław. To właśnie tu, 10 września 1879 roku na świat przyszedł Wacław Niewiarowicz. Dlaczego akurat w takim, dość niezwykłym miejscu? Odpowiedź jest prosta - ojciec przyszłego kapitana, Aleksander, był wówczas uznanym specjalistą z zakresu rozwoju kolejnictwa i tu rozwijał kolejną sieć.

Syn nie poszedł w ślady ojca. Po ukończeniu szkoły średniej, Wacław zdał egzaminy do Szkoły Żeglugi Handlowej w Odessie, gdzie w 1897 roku rozpoczął naukę na wydziale nawigacyjnym.

Po zakończeniu nauki skierowano go na rok na jeden z brytyjskich statków, na którym miał szlifować swoje umiejętności. Po odbyciu praktyki pływał na statkach rosyjskich, nieustannie podnosząc swe kwalifikacje uzyskując ostatecznie stopień kapitana żeglugi wielkiej.

Jego miastem rodzinnym była w tym czasie Odessa, gdzie mieszkał wraz z żoną Ireną.

Nie dysponujemy informacjami z okresu służby kapitana Niewiarowicza podczas wojny 1914-18. Wiadomo natomiast, że po jej zakończeniu i odrodzeniu się państwa polskiego, bolszewicy początkowo nie zezwolili mu na powrót do ojczyzny. Był zbyt cennym specjalistą. Swą zgodę uwarunkowali od wyszkolenia pilotów portowych dla Odessy. Po zakończeniu szkoleń, pod koniec 1919 r., Niewiarowicz z najbliższymi wyjechał do Polski.

Statki płynące Kanałem Sueskim w pobliżu Port Saidu. Zdjęcie wykonane w 1931 r. Statki płynące Kanałem Sueskim w pobliżu Port Saidu. Zdjęcie wykonane w 1931 r.
Ponieważ jednak powoli odradzające się państwo nie dysponowało liczną flotą handlową, kapitan Niewiarowicz przeprowadził się do Marsylii, skąd wypływał na statkach obcych bander. Sercem jednak nadal był blisko Polski: w 1926 roku ostatecznie powrócił do kraju, by objąć stanowisko kapitana parowca "Kraków", jednego z pierwszych, jakie weszły do służby pod biało-czerwoną banderą. Ciekawostką jest to, iż Niewiarowicz swój patent kapitański zweryfikował w 1927 r., dopiero wtedy stając się kapitanem polskiej żeglugi wielkiej.

Kapitan Niewiarowicz na krótko zdał obowiązki kapitana "Krakowa", by objąć dowództwo nad statkiem "Niemen". Gdy powrócił na mostek swego pierwszego statku, czekało go nie lada wyzwanie. 4 lipca 1930 roku "Kraków", z ładowniami pełnymi broni i amunicji, wyruszył w podróż do Hidżazu (dziś tereny Arabii Saudyjskiej).

Choć pod względem długości i trudności w organizacji rejsu porównywano go do "wyprawy Argonautów", przebiegł on spokojnie. Zapisał się jednak w historii polskiej floty handlowej, ponieważ "Kraków" pod dowództwem Niewiarowicza został pierwszym statkiem, jaki pod polską banderą przepłynął Kanał Sueski i wpłynął na Morze Czerwone.

Kolejne lata upływały kapitanowi Niewiarowiczowi na spokojnych, regularnych rejsach.

W lutym 1932 roku Wacław Niewiarowicz podjął decyzję o zejściu na ląd. Coraz lepiej czuł się w młodej Gdyni, gdzie mieszkał wraz z najbliższą rodziną i gdzie wspólnie z bratem postanowili wybudować dla siebie kamienicę.

Z morzem jednak się nie rozstał - za namową swojego dawnego kolegi z Odessy, kapitana Gustawa Kańskiego, rozpoczął pracę w administracji morskiej zostając starszym pilotem portu w Gdyni i kierownikiem Kapitanatu Portu. Tę funkcję pełnił nieprzerwanie od 1 stycznia 1933 roku, aż do wybuchy wojny.

Po zajęciu Gdyni przez Niemców, kapitan wraz z rodzina otrzymał nakaz wysiedlenia - musiał przenieść się do Częstochowy, gdzie podjął pracę w spółdzielni robotniczej "Jedność" jako pracownik umysłowy.

Po zakończeniu działań wojennych zdecydował się powrócić nad morze, gdzie w czerwcu 1945 roku został szefem pilotów portu.

Mimo 66 lat, kapitan Niewiarowicz ani myślał być starszym pilotem jedynie z nazwy i siedzieć za biurkiem. Nadal wspomagał swych młodszych kolegów nie tylko swą fachową wiedzą, ale również nie raz i sam wprowadzał statki do portu. Był wśród tych, którzy przy nabrzeżu witali s/s "Kraków" który jako pierwszy we wrześniu 1945 powrócił do Polski po wojnie.

Dzieje s/s Kraków opisywaliśmy już w artykule pt. "Pierwszy polski statek, który wrócił do kraju po wojnie".

S/S Kraków - pierwsza polska jednostka, która przepłynęła Kanał Sueski. Dowodził nim wtedy kpt. Wacław Niewiarowicz. Ten sam statek, jako pierwsza polska jednostka wrócił do kraju po II wojnie światowej. S/S Kraków - pierwsza polska jednostka, która przepłynęła Kanał Sueski. Dowodził nim wtedy kpt. Wacław Niewiarowicz. Ten sam statek, jako pierwsza polska jednostka wrócił do kraju po II wojnie światowej.
Niestety, szczęście które przez blisko 40 lat pracy na morzu nigdy nie opuszczało kapitana, miało się niebawem od niego odwrócić.

7 grudnia 1945 roku pogoda nie sprzyjała marynarzom. Wiał mocny wiatr, do tego dochodziły silne opady śniegu, który wraz z wodą tworzył na pokładach statków skorupy lodu. Kapitan Niewiarowicz, jako pilot, wyprowadził właśnie bezpiecznie z portu statek "Northland" i już miał wracać na nabrzeże, gdy zauważył, że na wejście oczekuje kolejna jednostka "Pelikan" z repatriantami. Postanowił pilotować statek do portu.

Początkowo chciał to zrobić z pokładu holownika, na którym się znajdował, ale szybko okazało się to niemożliwe, gdyż duże fale, z jakimi musiała zmagać się jednostka, uniemożliwiały przekazywanie poleceń. Niewiarowicz zdecydował więc o przejściu na pokład statku. Gdy szykował się do chwycenia przygotowanego sztormtrapu, silna fala rzuciła holownikiem o burtę "Pelikana" miażdżąc nogi pilota. Mimo szybkiej reakcji marynarzy i podjętej jeszcze na pokładzie reanimacji, Wacław Niewiarowicz zmarł nie odzyskawszy przytomności.

Starszy pilot, kapitan żeglugi wielkiej Wacław Niewiarowicz, został pochowany na Cmentarzu Witomińskim w Gdyni.

Opinie (19) 1 zablokowana

  • Bardzo ciekawy artykuł i postać zasługująca na przypomnienie!

    • 91 3

  • Smutna historia. :-(

    Tak blisko był swej emerytury...przykre. Ale i wielki szacunek za zaangażowanie w pracy.

    • 55 1

  • (3)

    Gdyby kuzka nie skakała to by hakunamatata

    • 4 95

    • A gdyby miała rozum i słownik...

      ...to by nie wypisywała głupot, w dodatku z błędami.

      • 22 0

    • Debil.

      Tylko tyle, albo aż tyle...

      • 15 0

    • Jetses ignorantem!
      Kretyn!

      • 1 1

  • Super artykuł przeczytałem jednym tchem proszę o wiecej

    • 51 1

  • pozytywna opinia (1)

    Dobrze przypomnieć, że kiedyś była polska flota handlowa.

    • 39 1

    • teraz Polska ma więcej statków

      ale z oszczędności pływają pod tanimi banderami, jak większość statków na świecie.

      • 5 1

  • Brawo trojmiasto.pl za takie artykuly

    Wcale nie takie oczywiste w dzisiejszych czassch ....

    • 50 1

  • pamięć

    proszę władze Gdyni o ulicę Wacława Niewiarowicza

    • 41 0

  • Tacy LUDZIE to

    sól ziemi. Dzisiaj już takich nie ma. I nie będzie.

    • 26 0

  • ciekawy artykul - wieceij takich

    • 24 1

  • Port Said dzis juz calkiem inny jest....

    i chyba inny w gorszy sposob....
    bardzo fajny artykul......jeden z nielicznych dzialow do czytania na tym Portalu.
    Az chce sie przeczytac jeszcze raz....
    W przeciwienstwie do trojmiejskich rzygowin...
    Prosze o kolejne o polskiej flocie ....

    • 20 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Majówka z Twierdzą Wisłoujście

35 zł
w plenerze, wykład / prezentacja, warsztaty, pokaz

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Jakie było pierwotne przeznaczenie Wilii Bergera?

 

Najczęściej czytane