• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Straże Wyspy Spichrzów: czym były i jak działały

Krzysztof Kucharski
31 stycznia 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Gdańsk w drugiej połowie XVIII wieku na rysunku Matthaeusa Deischa. Gdańsk w drugiej połowie XVIII wieku na rysunku Matthaeusa Deischa.

Spacerując wieczorem nabrzeżem Wyspy Spichrzów zobacz na mapie Gdańska warto uświadomić sobie, że 242 lata temu w najlepszym przypadku zostalibyśmy przegonieni z niej przez uzbrojonych w piki strażników. W najgorszym, w szybkim opuszczeniu spichrzowej dzielnicy pomogłyby nam wartownicze psy.



Od średniowiecza stały tutaj spichlerze, portowe składy, rzeźnia i nie tylko. Dziś nazwalibyśmy taką przestrzeń terenami przemysłowymi. Pierwotnie był to bardziej półwysep niż wyspa. Dopiero nasilające się kradzieże oraz rozwój portu spowodowały, że podjęto decyzję o wykopaniu kanału, który ukształtował dzisiejszy wygląd tej części miasta.

  • Po lewej Zielona Brama, dalej widoczny Wielki Żuraw. Po prawej zabudowania Wyspy Spichrzów. Na wprost zwodzony jeszcze wówczas Most Zielony. Rycina Matthaeusa Deischa z drugiej połowy XVIII wieku.
  • Statki stojące na Motławie u nabrzeża Ołowianki i Wyspy Spichrzów. Rycina Matthaeusa Deischa
Ten zabieg poprawił bezpieczeństwo, ale nie do końca. Od dawien dawna amatorzy łatwego zarobku gotowi są obejść wszelkie utrudnienia, byleby wzbogacić się cudzym kosztem.

W dawnym Gdańsku wśród przestępców dominowali drobni złodzieje. Chętnie okradali domy biedniejszych mieszczan, do których było można dostać się za pomocą... gwoździa. Nie używano go jako wytrychu, ale jako czegoś w rodzaju kieszonkowego "łomu". Biedniejsze domy miały bowiem ściany zbudowane techniką szachulcową. Drewniany szkielet wypełniano mieszanką gliny, trocin i innych materiałów, wzmocnionych plecionką.

Złodziej musiał tylko uzbroić się w cierpliwość i gwoździem wydłubać dziurę w takiej ścianie. Jego łupem mogły paść buty, ubrania, narzędzia, rzadziej pieniądze.

Lichy łup, dlatego domy nie były ulubionym celem złodziei. Były nim spichlerze i portowe składy. Gromadzone tam towary łatwo było pokątnie sprzedać na targowisku lub poza miastem, oczywiście poniżej ich rynkowej wartości.

Z tym utrapieniem próbowała radzić sobie gdańska rada miejska. Powołano specjalne "Speicher-Wache", czyli Warty Spichrzowe. Ich zadaniem było patrolowanie wyspy za dnia i po zmroku, często w towarzystwie specjalnie szkolonych psów. Dzięki temu, że podnoszono również mosty na Motławie, cały teren zamieniał się w nocy w pewnego rodzaju odciętą od miasta fortecę. Jej główną wartownią była Brama Stągiewna, zwana również Stągwiami Mlecznymi.

Historia zapisana w rozkazie z 1777 roku



Czy Warty Spichrzowe dobrze spełniały swoje zadania? Odpowiedź na to pytanie możemy znaleźć w "Rozkazie Wysokiej Rady dla Wart Spichrzowych" z 7 maja 1777 roku.

Rozkaz z 7 maja 1777 roku, określający obowiązki Warty Spichrzowej w Gdańsku. Rozkaz z 7 maja 1777 roku, określający obowiązki Warty Spichrzowej w Gdańsku.
Dokument ten miał na celu usystematyzowanie zadań wart i sposobów ich funkcjonowania. Podczas lektury uważny czytelnik wychwyci informacje o tym, co wcześniej musiało funkcjonować źle.

Już na samym wstępie czytamy:

"W związku z tym, że kradzieże i włamania, które powtarzały się przez wiele lat spowodowały wiele skarg, których część jest spowodowana złym działaniem Wart Spichrzowych ustalonych dla bezpieczeństwa spichlerzy. Wysoka Rada, aby zapobiec zbyt wielkiemu zaniedbaniu, rozmyślnie czynionemu, zmuszona występującymi okolicznościami przygotowała dla Wart Spichrzowych ten dokument dla każdego, kto powinien się z nim zapoznać i oby miał wpływ na służbę i sumienność. Aby na koniec roku wszystkie warty były trzymane wiernie i sumiennie."
Jak widać, na Wyspie Spichrzów system ochrony musiał zawodzić od bardzo dawna. Ustalono więc stałą liczbę wartowników:

Artykuł 1 rozkazu ws. Wart Spichrzowych



"Jeśli chodzi o warty między spichrzami mają mieć 52 ludzi, w 4 rotach, z czego dwie roty zawsze mają być trzymane w gotowości. 24 ludzi nocą i 2 za dnia zawsze ma czuwać."
52 ludzi wydaje się być dużą liczbą, jednak musimy pamiętać, że mieli pod swoją pieczą rozległy teren. Nie powinna nas zdziwić większa liczba wartowników nocą, czyli w tradycyjnej porze "pracy" złodziei.

Dwór Smolny na Wyspie Spichrzów. Rycina Matthaeusa Deischa 1761-1765. Dwór Smolny na Wyspie Spichrzów. Rycina Matthaeusa Deischa 1761-1765.
Wartownicy posiadali uzbrojenie, były to piki oraz broń boczna, czyli jakiś rodzaj broni białej. Dodatkowo na patrole zabierali psy, trzymane poza służbą przy Bramie Stągiewnej.

Może zastanawiać brak broni palnej. Pamiętajmy jednak, że w XVIII stuleciu używano broni czarnoprochowej, która podczas wystrzału generuje dużo ognia i dymu, stwarzając zagrożenie pożarowe. Pośród spichlerzy, wyładowanych często łatwopalnymi towarami, jej użycie mogło doprowadzić do pożaru, który z łatwością rozprzestrzeniłby się pomiędzy ciasnymi zabudowaniami. A ognia obawiano się bardzo.

Artykuł 6 rozkazu ws. Wart Spichrzowych



"Jeżeli zdarzy się (niech Bóg broni) pożar za dnia lub nocy w mieście, to także ci strażnicy, którzy nie są na służbie, powinni szybko zebrać się przy Bramie Stągiewnej i czekać na to, co zarządzi wachmistrz. Ale jeżeli ogień rozprzestrzeni się wśród Spichlerzy winni z narażeniem życia, z całą ochotą pomagać we wszystkim. Każdy, kto zapobiegnie tym niepożądanym sytuacjom będzie wywiązywał ze swoich obowiązków."

Artykuł 13 rozkazu ws. Wart Spichrzowych



"Kto za dnia lub w nocy wejdzie do spichlerzy lub między spichlerze z paląca się fajką, tego wartownicy powinni zatrzymać na miejscu i zagasić ogień z niezbędną łagodnością, jeżeli okaże się być niesfornym schwytać go i na warcie przytrzymać, dopóki nie zostanie zgłoszony wachmistrzowi. Nie wolno na posterunku, wyznaczonej warcie ani w żadnym innym miejscu pod dachem palić tytoniu, można tylko w wartowni i pod czujnym okiem przełożonego, cały czas pamiętając o służbie."
Dwór Popielny na Wyspie Spichrzów. Rycina Matthaeusa Deischa 1761-1765 Dwór Popielny na Wyspie Spichrzów. Rycina Matthaeusa Deischa 1761-1765
Inne artykuły wyraźnie regulowały przebieg służby. Roty wartownicze dowodzone były przez rotmistrzów:

Fragment artykułu 2 rozkazu ws. Wart Spichrzowych



"Z każdej roty wartowników spichrzowych jeden ma być wyznaczonym rotmistrzem, który rządzić będzie pozostałymi ze skromnością."
Rotmistrze podlegali pod wachmistrza, który regulował i kontrolował prace pozostałych. Rotmistrzowie mieli za zadanie podczas nocnych obchodów sprawdzać, czy warty stoją na miejscach i nikt nie dopuszcza się czynów zabronionych.

Te ostatnie nie różnią się zbytnio od tego, co dziś jest niedopuszczalne w pracy, może tylko już nikt tak nie zwraca uwagi na religijność pracowników:

Artykuł 7 rozkazu ws. Wart Spichrzowych



"Ktokolwiek przyjdzie na wartę po biciu dzwonu lub pojawi się na niej pijany powinien być przez Panów Wart postawiony przed wachmistrzem i ukarany dla dobra służby wartowniczej."

Artykuł 8 rozkazu ws. Wart Spichrzowych



"Po zajęciu warty nikt nie powinien kręcić się po wartowni ani gdzie indziej, kłócić i bić się z towarzyszami, biegać i grać, czy to w karty, czy w kości, przeklinać, plotkować, nadużywać imienia bożego lub słowa boskiego na służbie wartowniczej."

Artykuł 12 rozkazu ws. Wart Spichrzowych



"Ponieważ Wysoka Rada nakazuje wszystkim strażnikom służbę 3,4 albo i więcej nocy, jedna po drugiej, nikt nie powinien opierać się takiemu rozkazowi."
Stara Pakownia, rycina Matthaeusa Deischa 1761-1765 Stara Pakownia, rycina Matthaeusa Deischa 1761-1765
Istotne było, aby po wybiciu dzwonu w głównej wartowni, czyli w Bramie Stągiewnej, wszystkie osoby postronne opuściły wyspę i nikt nie próbował przedłużać swojej pracy, nawet właściciele zmagazynowanych towarów.

Artykuł 17 rozkazu ws. Wart Spichrzowych



"Ponadto nie powinni wartownicy pozwalać, aby po wybiciu dzwonu i zamknięciu spichlerzy ponownie je otwierać. Obowiązkiem kupca, do którego należą towary, jest mieć wybranego człowieka, który zawsze zamyka i otwiera spichlerz lub skład, znanego strażnikom, którzy zawsze będą mu towarzyszyć przy tych czynnościach."
Podejrzane osoby, które zatrzymano po zamknięciu terenu, szczególnie te, które przyłapano z pakunkami, należało zatrzymać na drodze lub na nabrzeżu pod spichlerzem lub składem, przy którym zostali zatrzymani. Następnie czekało się na decyzje wachmistrza. Ten mógł zdecydować o ich przetrzymaniu w Bramie Stągiewnej i przekazaniu wymiarowi sprawiedliwości.

Skład drzewny w gdańskim porcie, rycina Matthaeusa Deischa 1761-1765 Skład drzewny w gdańskim porcie, rycina Matthaeusa Deischa 1761-1765
Bez pozwolenia wachmistrza wartownikom nie było wolno opuszczać wyznaczonego miejsca. Dopuszczalne to było tylko po udzielonej przez niego zgodzie. Czasem jednak wartownik mógł zachorować...

Artykuł 19 rozkazu ws. Wart Spichrzowych



"W momencie gdy wartownik zachoruje lub umrze, do czasu jego wyzdrowienia, lub zatrudnienia następcy, jego towarzysze, którzy nie mają wyznaczonej służby, mają na zmianę pełnić za niego warty. Zaś jeżeli zachoruje lub umrze rotmistrz, to z racji obowiązków rotmistrza należy sprawdzić, co jest zgodne z 9. artykułem tego regulaminu. Jeżeli choroba będzie trwać dłużej niż jeden miesiąc rotmistrz powinien abdykować lub należy go do tego przekonać."
Jak widać choroba rotmistrza powodowała większe reperkusje, łącznie z utratą funkcji. Zalecano zadbać o regularne wypłaty pensji. Podkreślono, aby wszyscy otrzymywali równe sumy i zawsze osobiście odbierali pieniądze. To może wzbudzać podejrzenie, że wcześniej różnie z tym bywało i dochodziło do nieprawidłowości:

Artykuł 20 rozkazu ws. Wart Spichrzowych



"Na zakończenie, podczas codwutygodniowej wypłaty wszyscy wartownicy powinni być obecni i otrzymywać osobiście swoje wynagrodzenie."

Przysięga Wartownika Spichrzowego



Każdy nowo przyjęty wartownik musiał złożyć przysięgę, co ciekawe jej konstrukcja bardzo przypomina przysięgę żołnierzy miejskiego garnizonu. Świadczy to o tym, jako poważnie podchodzono do służby wartowników spichrzowych:

"Ja NN przysięgam, że dobrze zrozumiałem przeczytane punkty Przepisów Wartowniczych. Pragnę zachować je w pamięci, niczego z Artykułów nie odpuścić. Ani słowem ani uczynkiem. Wachmistrzowi zgodnie ze służbą dobrowolnie się podporządkuję i drogę, którą mi przeznaczono patrolować będę. Przyjmuję zadania i nauczę się wszystkiego, co dobry wartownik wiedzieć powinien. Niech tak będzie!"

Przysięga wachmistrza



W związku z szerszym zakresem obowiązków przysięga wachmistrza była bardziej szczegółowa:

"Ja NN przysięgam, w przydzielonych mi zadaniach wachmistrza, pracowity, lojalny, sumienny i posłuszny jako uczciwy i posłuszny wachmistrz czuwać całą noc, zarówno zanim psy zostaną spuszczone jak i po tym, w wartowni stać, ludzi na ich posterunkach rozstawiać, sprawdzać, chcę dążyć do pełnego porządku, wszelkim nieporządkom zapobiegać, warty dobrze trzymać, zapewnić przestrzegania Przepisów Wartowniczych. Wiadomości, które mi rotmistrzowie rano z tego co się w nocy zdawać będą, przekażę Dowódcy Warty i będę czekał na kolejne rozkazy. Czegokolwiek się dowiem lub odkryję, lub czego się domyślam to będę wiernie meldować otwarcie i prawdziwie. Niech tak będzie!"
Pozostałe artykuły Rozkazu dokładnie opisują sposoby prowadzenia obchodów, godziny wart i obowiązki poszczególnych wartowników.
  • Handlarka łososiami, 1762-1765, akwaforta kolorowana akwarelą i gwaszem. Matthaeus Deisch, cykl Wywoływacze gdańscy (Die Danziger Ausrufer). Źródło: Gabinet Rycin Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego
  • Sprzedawczyni krewetek, 1762-1765, akwaforta kolorowana akwarelą i gwaszem. Matthaeus Deisch, cykl Wywoływacze gdańscy (Die Danziger Ausrufer)
Źródło: Gabinet Rycin Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego
  • Handlarka trocinami, 1762-1765 Matthaeus Deisch, cykl Wywoływacze gdańscy (Die Danziger Ausrufer): akwaforta kolorowana akwarelą i gwaszem. Źródło: Gabinet Rycin Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego


Zagłada Wyspy Spichrzów



Niestety ani wartownicy, ani podnoszone mosty nie uratowały Wyspy Spichrzów przed zagładą. Podczas oblężenia miasta w roku 1813, kiedy oblegających Gdańsk Rosjan wspierali brytyjscy rakietnicy, spalono przy pomocy rac kongrewskich wszystkie spichlerze.

Burza ogniowa, która wtedy się rozpętała, był tak silna, że w kamienicach po drugiej stronie Motławy pękały szyby w oknach.

Po wojnach napoleońskich nigdy nie odbudowano wszystkich spichlerzy. Te, które przetrwały lub podniosły się ze zniszczeń roku 1813 uległy zniszczeniu w 1945. Ocalały nieliczne.

O autorze

autor

Krzysztof Kucharski

animator kultury i edukator w Muzeum Gdańska, rekonstruktor, prezes stowarzyszenia Garnizon Gdańsk

Opinie (46) 4 zablokowane

  • Super artykuł :) (2)

    J.w.

    • 86 0

    • fajny kawał Gdańska (1)

      szkoda, że teraz tak niszczony budową bloków udających spichlerze - lepszy byłby park

      • 5 7

      • tak - jeszcze lepsze było by tam pole buraczane albo kartoflisko?

        -

        • 3 0

  • Mocno zaczynacie rok. Kolejny bardzo dobry artykuł!

    • 66 1

  • Ładne ryciny (2)

    • 53 0

    • Można by w oparciu o nie wykonać makietę dawnego Gdańska (1)

      ...razem z dokładnym opisem i lokalizacją tych wszystkich spichlerzy gdańskich, to byłaby mega atrakcja.

      • 4 0

      • przy obecnej technice komputerowej

        można by zrobić taką pełną wizualizację 3D z pełną swobodą poruszania się pomiędzy budynkami, a nawet z możliwością interaktywnej rozmowy np z dowódcą straży ... tylko, kto na to da pieniądze? ...

        • 4 0

  • I to jest artykuł !!! a nie info gdzie , kto bąka puścił (1)

    • 71 4

    • Ale kto?

      • 4 0

  • Swietny artykuł !!! (2)

    tylko zaraz odezwą sie patriocie których Gdańsk ze swoją wolnością i krnąbrną odmiennością kuje w oko i powiedzą że jest antypolski bo są niemieckie nazwy , a potem w poniedziałek pojada do niemiec po 20 letniego passata TDI :)

    • 54 9

    • artykuł świetny komentarz marny

      • 2 0

    • Niemcy w Gdańsku

      Niewątpliwie dzisiejszy kształt Gdańska zawdzięczamy kupcom, mieszczanom w dużej części pochodzenia niemieckiego i holenderskiego. Nazwiska patrycjatu wywodzą się praktycznie z tych dwóch nacji. Dzisiejszy stosunek do niemieckości to pokłosie tego co dokonali niektórzy przedstawiciele tego narodu (także austriaccy, holenderscy w formacjach zbrojnych) podczas IIWŚ. Pięć lat zbrodniczych działań kładzie się cieniem na relacje pomiędzy państwami dziś i będzie miało wpływ na przyszłość. Co do dwudziestoletnich Passatów TDI, które kupują Polacy to nie byłoby tego gdyby Niemcy nie przerwały rozwoju naszego kraju napadając na nas !!! Ten "prześwietny naród" rękami części swoich przedstawicieli spaprał sobie opinię zbrodniczymi czynami nie tylko w Polsce...

      • 0 1

  • Gdańsk jest tylko jeden (6)

    Gdańsk ma historię złożoną, trudną ale i piękną i wyjątkową.
    Tu znowu mamy dowód, że nawet w polskim przedrozbiorowym Gdańsku w użyciu powszechnie był język niemiecki. Nie jest to żadna "miłość do Hitlera" jak często komentują to niekompetentni ignoranci kiedy nawiązuje się do dawnej historii, przywraca dawne nazwy, umieszcza dawnych niemieckojęzycznych gdańszczan na tramwajach etc.
    To po prostu prawdziwa historia naszego wyjątkowego "gdańskiego" Gdańska!

    • 79 7

    • zazdroszczą nam bo sami nie mają takiej pięknej histori (2)

      • 15 0

      • ci gdańszczanie to odwiecznie, stale tacy 'Serwilistyczni' (1)

        albo byli pro-pruscy / albo odcinali się od tej niemieckości i do Polskiego Króla uderzali po ratunek i ochronę ... :)))))

        • 2 7

        • Czysty

          interes, dbali tylko o siebie, uczyc sie od nich.

          • 5 0

    • Ładnie to napisałeś

      ale Twój podpis większości czytających skojarzy się z tym, z czym w swojej wypowiedzi się odżegnujesz. pozdrawiam

      • 5 0

    • dziwne tez ze nie chwalimy się miejskimi prawami lubeckimi, które nadano Gdańskowi wcześniej niż

      podobne prawa polskie (i wcześniej od Krakowa dla przypomnienia)

      • 9 0

    • stary passat

      chyba przesada i kompleksy

      • 0 2

  • Jestem pod wrażeniem i tekstu, i przepięknych rycin. Wow!

    • 38 1

  • (1)

    Można? Można. Kiedyś prawo było zapisane pięknym językiem, teraz do tłumaczenia paragrafów trzeba kilku prawników. Piękny ten Nasz Gdańsk, jedyny i niepowtarzalny.

    • 45 0

    • coraz mniej "niepowtarzalny"

      pomijając fakt "manieryzmu niderlandzkiego", mody widocznej we wszystkich miastach hanzeatyckich, obecne realizacje wprowadzają miłą homogenizację wizualną i "pensjonariusz" nie jest "kłuty" odmiennością.
      Rodzi to jednak pewne trudności "o poranku", bo trzeba dłuższej chwili aby sobie uświadomić, gdzie była impreza i gdzie wróciła świadomość...
      Kiedyś "inwestor" miał ambicje, chciał się zaznaczyć, wyróznić, zaspokoić. Miał do tego niewielki spłachetek królewsko drogiego gruntu... I musiał konkurować z dzisiątkami innych patrycjuszy.
      Obecnie konsumuje produkt robiony według standardowego projektu, masowo i po taniości. Konsorcja budowlane pustoszą całe dzielnice i miasta pod masowego klienta nakręcanego "pan będzie zadowolony".

      • 6 1

  • brawo !

    świetny artykuł, bardzo rzetelny , ciekawy, dodatkowo świetnym językiem ! och jakie miłe zaskoczenie, więcej takich serii !!!

    • 42 1

  • Czy aby to niejest wstep (4)

    Czy aby nie jest to wstęp do zamkniecia obszaru wyspy dla ruchu miejskiego i uytrzymanie go jako terenu zamknietego, dostepnego tylko dla mieszkańców i gości hotelowych. ?Byłoby to sensowne - z punktu woidzenia biznesu właścicieli terenu.
    PS. Kto jest teraz właścicielem tych wszystkich hoteli, knajp?..........

    • 10 22

    • kilka różnych firm ;)

      • 4 0

    • Opinia została zablokowana przez moderatora

    • powołają się na kultywowaną tradycję

      i Wyspę Spichrzów ogrodzą i pozamykają ... a potem zatrudnią se Halabardników, - a ci będą walić z samopałów i szczuć psami mieszkańców Gdańska !!!!

      • 0 7

    • Nowak, jest wlascicielem wyspy

      • 1 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Jedyny poseł, który w 1982 roku głosował przeciw ustawie, która zatwierdzała dekret o stanie wojennym to mieszkaniec Gdańska. O kim mowa?

 

Najczęściej czytane