Dab na chwilę obecną jest niewątpliwie żywą legendą polskiego rapu, a taki tytuł jak wiadomo zobowiązuje. Tutaj rodzi się pytanie, czy swoją kolejną solową produkcją stanął na wysokości zadania? Czy wydał taki album jakiego wszyscy oczekiwaliśmy?
Dziś wszyscy oceniają go przez pryzmat przeszłości, co osobiście zauważam na każdym kroku, a co według mnie nie jest do końca słuszne. Przede wszystkim zmieniły się czasy, sposób postrzegania i metody tworzenia muzyki. Po drugie Dab nie jest już nastoletnim, rozbrykanym ziomkiem, a mężem i ojcem, dojrzałym człowiekiem. Dojrzałym zarówno jeśli chodzi o podejście do świata, jak i do muzyki. Po trzecie... Kaliber44, a Abradab solo, to dwie, mimo wszystko różniące się od siebie, kwestie i im wcześniej wszyscy to zrozumiemy, tym lepiej zarówno dla nas - odbiorców, jak i dla samego Daba.
Przejdźmy do płyty. 44 minuty (czyżby jakaś sugestia?) pozytywnych dźwięków. Z pierwszym dźwiękiem mamy do czynienia już na wstępie, gdyż zamiast intra słuszymy dwudziesto jedno minutową sekwencję nazwaną niebanalnie: „Dźwięk” będącą zarazem zgrabnym wstępem do drugiego numeru „Emisja spalin”. „Lipy nie ma bo Dab jak Beema trzyma klasę..”. Pierwsze zderzenie z wokalem dla mnie jak najbardziej pozytywne. Od razu wyobrażam sobie wyluzowanego kolesia, który spokojnie i z dystansem, ale mądrze i rzeczowo dzieli się ze mną swoimi spostrzeżeniami. Jeśli chodzi o flow, to Dab nie wprowadza tu jakichś wielkich rewolucji. Utrzymuje swój klimat, rymuje nienagannie technicznie, potwierdzając, że jest dobrym raperem.
Wielkim plusem i pozytywnym akcentem na płycie jest gościnna zwrotka Joki w numerze „Rap to nie zabawa już”. Trzeba przyznać, że niesamowicie rozwinął się muzycznie i sprawił, że jego produkcje są aktualnie chyba najbardziej wyczekiwanymi przeze mnie. Stworzył świetny klimat i udowodnił, że jeszcze w rapie nie powiedział ostatniego słowa.
Pozostając przy gościnnych występach, zahaczę od razu o kwestię do której miałem zamiar przyczepić się od pierwszego przesłuchania płyty. Chronologicznie: Numer Raz – kiepski futuring... mętny, monotonny i absolutnie aekspresyjny. Zupełnie nie pasuje mi zarówno do tego kawałka, jak i do całej struktury płyty. Następnie: Czarne Złoto... na wstępie poruszyłem temat zobowiązań, jakie niesie za sobą staż i doświadczenie... Tutaj weterani polskiej sceny prezentują zaskakująco średni poziom. Słuchając, odnoszę wrażenie, że napisali teksty na kolanie i od niechcenia wybełkotali je do mikrofonu. Zawiodłem się.
Dość oryginalnym zagraniem potraktował nas Abradab w numerze "Augustus (Dla Mojej Córki Kawałek)" z gościnnym udziałem Indios Bravos, gdzie tekst jest jakoby apostrofą skierowaną do pociechy rapera. Mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju rozliczeniem
z przeszłości: "Oto co robił tata jak rapował gdy był młody", które ewidentnie wskazuje na to, że Dab przeszedł metamorfozę i w jego życiu zaszły wyraźne zmiany.
Jeśli chodzi o muzykę, to jest dobrze. IGS sam w sobie jest gwarancją jakości, Feel-X ostatnimi czasy poprawił warsztat i na chwilę obecną jest nie tylko dobrym dj’em, ale i świetnym producentem. Jajonasz w kwestii produkcji jest bez zarzutu, Żusto również dał radę. Mimo iż ciągle jestem zdania, że Dab jest lepszym raperem niż producentem, to jego bity również są na wysokim poziomie.
Zbierając wszystko do kupy mogę spokojnie wydać osobisty werdykt: (mimo pewnych zarzutów, które być może są kwestią gustu) ŚWIETNA PŁYTA. Pozytywna, wciągająca, zaskakująca, generująca nowe spojrzenie na niektóre kwestie. Począwszy od pojedynczych dźwięków, poprzez loopy, całe bity, słowa, wersy, w końcu całe teksty, ich konteksty, skończywszy na kompletnych kawałkach z świetnym brzmieniem IGS studio, mamy do czynienia z (niemalże) absolutnie dopracowanym, dobrym materiałem.
Polecam.
Ave
NASTĘPNA IMPREZA:de:CONSTRUCTION by soundPROGG | 08.04.2006ZAPRASZAMY https://www.mandragora.art.pl/