stat
Impreza już się odbyła
PATRONAT
„Alchemik halucynacji”
koncept, choreografia i wykonanie: Joanna Czajkowska, Jacek Krawczyk
muzyka: Rafał Dętkoś
scenografia: Jacek Krawczyk
kostiumy: Jola Słoma, Mirek Trymbulak
metaloplastyka: Edyta Smorawska, Marcin Tomaszewski
fotograficy: Magdalena Brzezińska, Radosław Orłowski
inspiracja: cykl wierszy "Pan Cogito" Zbigniewa Herberta


"[.] inżynierowie wizualnej rozpusty
pracują bez wytchnienia

zziajani alchemicy halucynacji
produkują
nowe dreszcze
nowe kolory
nowe jęki

i rodzi się sztuka
agresywnej epilepsji [.]"

Z. Herbert "Pan Cogito o magii"

Pomysł, by stworzyć spektakl taneczny w oparciu o poezję Zbigniewa Herberta powstał niejako z potrzeby szukania odpowiedzi na dwa, naszym zdaniem, podstawowe pytania dotyczące każdego człowieka i artysty: o sens życia i o formę, znaczenie twórczości. Spektakl, zatem nie jest transkrypcją wierszy poety, ale osobistą ich interpretacją.

Widowisko składa się z poszczególnych sekwencji - obrazów. Punktem wyjścia w budowaniu każdej z sekwencji stały się wybrane przez nas wiersze. Pracując nad strukturą przedstawienia, zachowaliśmy oryginalną perspektywę, taką, jaka jest w tomiku. Od przyjrzenia się samemu sobie, analizy własnego "ja" fizycznego i duchowego z bardzo bliska (Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją
twarz, O dwu nogach Pana Cogito, Przepaść Pana Cogito), poprzez próbę osiągnięcia stanu doskonałego, uspokojenia, wyalienowania (Pan Cogito a myśl czysta, Pan Cogito a ruch myśli, Alienacje Pana Cogito), po umiejscowienie człowieka w otaczającej go rzeczywistości, w świecie "globalnej wioski" i kultury masowej, gdzie trwa nieustająca pogoń za nowością i sensacją (Pan Cogito o magii, Co myśli Pan Cogito o piekle), po końcowe przesłanie (Pan Cogito o postawie wyprostowanej, Przesłanie Pana Cogito).

To, co dla nas jest najważniejsze, to głębokie przekonanie o tym, że zarówno w poezji, jak i w teatrze tańca, możliwe jest opisanie wewnętrznego świata istoty ludzkiej, jej skomplikowanych refleksji i spostrzeżeń w sposób jasny i czytelny, ale również metaforyczny.

W naszej interpretacji sięgamy do wartości uniwersalnych herbertowskich wierszy, nie penetrując wątków politycznych, a biorąc za punkt wyjścia ponadczasowość znaczeń i zagrożeń, które teraz są czym innym, niż były wówczas, gdy poeta tworzył. I właśnie z uwagi na ten kontekst, forma spektaklu jest współczesna, ale nie pozbawiona odniesień do tradycji i historii sztuki tanecznej, kostiumu, czy muzyki.

Spektakl został zrealizowany dzięki stypendium twórczym przyznawanym z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Marszałka Województwa Pomorskiego.

"Wytańczyć pytania i wątpliwości Pana Cogito
Czerpiący natchnienie z różnych dziedzin sztuki twórcy Teatru Okazjonalnego szukają odpowiedzi na pytania o sens życia, formę i znaczenie twórczości
Nie dziwi więc pomysł, by stworzyć spektakl taneczny w oparciu o poezję Herberta. Pan Cogito urodził się w 1974 roku. Na scenie warszawskiego Teatru Powszechnego pojawił się, gdy miał dziesięć lat (w telewizji zadebiutował mając siedem, w radiu o rok wcześniej). W kapeluszu, ciemnym płaszczu, z parasolem i składanym krzesełkiem pod pachą stąpał uważnie po pustej scenie zasłanej suchymi liśćmi. Starannie przecierał okulary w metalowej oprawce, wyjmował "Życie Warszawy". Tak w bohatera wierszy Herberta wcielił się Zbigniew Zapasiewicz (wielokrotnie przygotowujący spektakle z utworów poety). Był skupiony i powściągliwy w gestach. Ale postać Pana Cogito, typ bohatera pojawiający się w liryce Herberta od roku 1970, to nie postać z piątego zbioru wierszy artysty czy portret konkretnej osoby, ale przede wszystkim rejestr pytań, wątpliwości i refleksji. Dlatego "Alchemik halucynacji" Teatru Okazjonalnego to emocjonująca opowieść o dramacie wewnętrznym człowieka.

Szumiące dźwięki Rafała Dętkosia i mężczyzna (Jacek Krawczyk) w pozycji horyzontalnej - jego ręce, mięsień po mięśniu, prężąc ścięgna, wiją się niczym wąż w biblijnym ogrodzie. Nabierają świadomości istnienia. Obok niego sztywnym ruchem porusza się usytuowana wertykalnie ona (Joanna Czajkowska). Tańczą osobno, nie wiadomo, na kim skupić wzrok. Ich ruchy w połączeniu z muzyką budzą niepokój, obraz hiperbolizuje gra świateł. ("paleolityczny głód i strach/ jabłko upada przy jabłoni/ w łańcuch gatunków spięte ciało"). Jest w nich zarówno coś zwierzęcego, jak i mechanicznego.

Widz "trzyma w ramionach/ Ciepłą amforę głowy// Reszta ciała jest ukryta /widzi ją tylko dotyk". I kiedy brzmi cieplej muzyka, a tancerze spotykają się ze sobą, czuję ulgę, jakby dzięki temu mógł nastąpić kres ludzkiego rozdwojenia.

Niestety bańka pryska. Artyści zrzucają trykoty i stają między pionowymi światłami, które jakby wyznaczały im ramy twórcze. Jednocześnie mechaniczny głos żąda nowych, coraz lepszych dokonań. I kiedy pada hasło "last year" nie mamy wątpliwości, że "Najniższy krąg piekła. ( ) Jest to azyl artystów, pełen luster,/ instrumentów i obrazów". Nie zniechęca to jednak do prostego podążania własną drogą, choć ta wydaje się być pełną potknięć zapętloną ścieżką, której koniec schowany jest w ciemności.

Joanna Czajkowska i Jacek Krawczyk w zdystansowanym ruchu schowali lęki nękające współczesnego człowieka myślącego. Swoim ciałem stworzyli niezapomniane kreacje, atrakcyjne plastycznie i fascynujące intelektualnie. "Strzeż się jednak dumy niepotrzebnej/ oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz"."
Małgorzata Michalczyk, "Gazeta Wyborcza Trójmiasto", grudzień 2006

"Taniec tożsamości
Najnowszy spektakl Teatru Okazjonalnego udowodnił, że bez użycia słowa, równie emocjonująco jak w poezji, można "opowiedzieć" o dramacie wewnętrznym człowieka, dręczących go sprzecznościach i trudnych wyborach. Joanna Czajkowska
i Jacek Krawczyk podczas niespełna godzinnego pokazu, wytańczyli człowieka przekraczającego siebie na drodze do samopoznania - o "Alchemiku halucynacji" w Teatrze Okazjonalnym w Sopocie pisze Joanna Matuszkiewicz z Nowej Siły Krytycznej.

Eksperymentują nie bojąc się nowych połączeń - na co wskazują chociażby zainspirowane światem zapachów polisensoryczne "Aromaty" (spektakl przeznaczony do oglądania, wąchania i słuchania). Czerpią natchnienie z różnych dziedzin sztuki (malarstwa, dramatu, filozofii). Tym razem aktorzy Teatru Okazjonalnego w Sopocie podjęli się nowego wyzwania. W "Alchemiku Halucynacji" postanowili za pomocą tańca zinterpretować cykl "Pana Cogito" Zbigniewa Herberta.
Wrzynająca się w mózg, psychodeliczna muzyka będąca mieszanką zmiksowanej elektroniki męczyła percepcję widza. Ale wprowadziła też w trans, stan wzmożonej czujności i nie pozwalała spuścić oczu ze sceny.
Początkowe ruchy pary tancerzy są mechaniczne i sztywne, przez co przypominają sterowane roboty. Do tego dochodzi jeszcze gra świateł i cieni rzucanych na ściany, sufit, scenę, które w momentach podnoszenia się aktorów z ziemi przybierają ogromne rozmiary, uwydatniając ten olbrzymi trud na drodze do człowieczeństwa.
Alchemików jest dwóch i na początku nie wiemy, kto kim steruje, widać jednak wyraźnie, że bez siebie istnieć nie mogą, a w każdy ich ruch i działanie zależą od siebie. Jesteśmy nieustannie sterowani i poddani manipulacji. Jak laleczki na sznurku, kukiełki, wykonujemy machinalne odruchy, powielamy schematy.
Alchemicy halucynacji są jakby częścią zdezintegrowanej osobowości, która po dotarciu do siebie tworzy jednię i może już opierać się i aktywnie walczyć z pokusami i chaosem globalnej wioski. Pierwsze kanciaste i niepewne ruchy tancerzy przypominają dziecko stawiające pierwsze kroki, badające grunt, potem już pewnie stojąc na ziemi mają odwagę, by jak w lustrze przejrzeć się w twarzy drugiego, nie do końca ufając i wierząc sobie i swojej autentyczności. W ostatniej fazie wzajemnego przenikania i rozpoznania tańczą idealnie współgrając. Niesamowita jest ta synchronia ciał i ich wzajemne wyczucie, bowiem nawet odwróceni do siebie plecami tworzą jedno.
Sami artyści stwierdzili, że zaczynając od "Przepaści Pana Cogito", a kończąc na jego "Przesłaniu" starali się zachować oryginalną perspektywę tomiku. Bez słów przedstawić wnętrze człowieka, jego myśli, zniewolenie i dążenie do odnalezienia własnej tożsamości to wielka sztuka. Wykonawcy spektaklu wyszli z niej zwycięsko i pokazali, że ruch i gest może być równie silnym, jeśli nie silniejszym środkiem do wyrażania psychofizycznej kondycji człowieka - jego zagubienia, wyalienowania, czyhających nań zagrożeń. W całym spektaklu widoczny jest też herbertowski dystans do świata, walka o autentyczność, niezależność artystyczną, wierność zasadom.
W końcowej scenie "zziajani alchemicy halucynacji" upadają w ciemność. Czy znaczy to, że świat ich pochłonął, że przegrali, ponieśli klęskę, czy też wierni "Przesłaniu Pana Cogito" odważnie i świadomie zdecydowali się wejść "do ciemnego kresu po złote runo nicości?"