W czwartkowy wieczór, 16 maja w Oliwskim Ratuszu Kultury, Rozalia Pokorska zaprezentuje cztery pokolenia śpiewających kobiet ze swojej rodziny z niewielkiej podradomskiej wsi Potkanna, leżącej w prawdziwym zagłębiu muzyki tradycyjnej.
W tym celu nagrywała na rejestratorze dźwięku swoją mamę i babcię, których wykonania uzupełni swoimi emocjonalnymi interpretacjami oraz barwnymi opowieściami autobiograficznymi. Na jej repertuar składają się pieśni zasłyszane w domu rodzinnym i wyniesione w żywego kontekstu życia wiejskiego, niekoniecznie lokalne, przeważnie śpiewane piękną gwarą południowego pogranicza Mazowsza. Sprośne przyśpiewki sąsiadują tu z rzewnymi lamentami - głównym kryterium doboru jest osobisty stosunek artystki do materii dźwiękowej. Wieczór łączy elementy spektaklu, słuchowiska i recitalu.
folk / reggae / world - koncerty w Trójmieście
Całość okraszą komentujące improwizacje flecistki
Mai Miro-Wiśniewskiej i scenografia
Julii Podczerwieńskiej, wykorzystująca oryginalne przedmioty z domu babci Rozalii.
Słowo od Rozalii Pokorskiej:Wychowałam się w maleńkiej podradomskiej wsi Potkanna, w rodzinie, w której od zawsze obecna była muzyka: przed wojną i w latach powojennych dziadek stryjeczny grał w znanej w całej okolicy Kapeli Foktów, dziś z kolei moja siedmioletnia siostrzenica śpiewa w zespole sławnej pieśniarki ludowej Marii Siwiec.
Potkanna mojego dzieciństwa to życie zestrojone z rytmem natury: to praca przy gospodarce i proste gesty, to żywe słowa i modlitwa, to wesela z oberkami, zachwyt przyrodą i wierzenia magiczne budzące strach przemieszany z fascynacją. W takim właśnie organicznym kontekście w naturalny sposób chłonęłam i przyswajałam pieśni - od mamy, babci i cioci.
Okazało się jednak, że pieśń to twór niezwykle delikatny i ulotny... W wieku 16 lat ruszyłam z Potkanny w świat - szukać szczęścia, pracy i wykształcenia w mieście, jak wielu mieszkańców wsi przede mną. Po latach, kiedy pewnego razu odwiedziłam swój rodzinny dom, w rozmowach z mamą i babcią z żalem odkryłam, że wiele naszych dawnych pieśni zdążyło zatrzeć się nam w pamięci. Moment ten natchnął mnie do podjęcia próby uratowania od zapomnienia tej cząstki własnej biografii, która jest prawdziwą skarbnicą wspomnień...
Tytuł występu, "Ale pinkno ta piosynka była", zaczerpnęłam z wypowiedzi mojej mamy i babci. Fraza ta odsyła do motywu przewodniego całego przedsięwzięcia: do tamtej chwili, kiedy z zakamarków naszych pamięci próbowałyśmy wspólnie wydobyć dźwiękowe perełki. Te pieśni do niedawna krążyły w mojej rodzinie, dając nam otuchę, poczucie wspólnoty, wesołość i zapomnienie, wprowadzając do codziennego życia ożywczy pierwiastek niezwykłości.
Chciałabym, by całość ułożyła się w opowieść o wielopokoleniowej kobieciej solidarności, o poetyckości wiejskiej mowy i potędze śpiewnych dźwięków, które wyrażały całe spektrum emocji, od rubasznej wesołości po wzruszenie, zachwyt i cudowność. Można więc powiedzieć, że tak jak kiedyś ruszyłam z Potkanny w świat, tak dziś wracam ze świata do Potkanny, by odzyskać cząstkę swojego dziedzictwa i swojej tożsamości.
ALE PINKNO TA PIOSYNKA BYŁA...
śpiew, nagrania dźwiękowe: Rozalia Pokorska
flet: Maja Miro-Wiśniewska
scenografia: Julia Podczerwieńska
idea, obsługa techniczna nagrań: Justyn Hunia
ROZALIA POKORSKA
Studentka II roku Szkoły Aktorskiej Haliny i Jana Machulskich w Warszawie, absolwentka krakowskiej szkoły teatralnej Lart StudiO, aktorka teatru 52 Hz. Urodziła się w Potkannie pod Radomiem, mieszka w Warszawie.
MAJA MIRO-WIŚNIEWSKA
Flecistka specjalizująca się w instrumentach historycznych, improwizatorka, kompozytorka, współzałożycielka zespołu instrumentów historycznych SILVA RERUM arte, organizatorka festiwali muzyki dawnej w Trójmieście. Prowadzi wydawnictwo płytowe wood and mood, w którym ostatnio wydała płytę Minimal Blood "Tradycyjne pieśni o kobietach i krwi".