Axel Krygier jest muzykiem z Argentyny, którego z chęcią gościło w swoich szeregach wielu tamtejszych artystów - Charly Garcia, La Portuaria, Soda Stereo, Kevin Johansen. Dzięki tym treningom, Krygier zdołał wypracować sobie niepowtarzalny i odważny styl, w którym jazz, elektronika, cumbia czy klezmerskie nuty współistnieją ze sobą swobodnie, stwarzając wrażenie, że te piosenki brzmią równie dobrze na słuchawkach freaków, jak i w przebojowym radiu. Rzadka sztuka łączenia nieprzystawalnych często elementów udaje się Axlowi Krygierowi znakomicie.
Krygier jako solista zadebiutował w 1999 roku płytą "Échale semilla!", która zebrała entuzjastyczne recenzje na całym świecie. Artystą zainteresował się David Byrne, posypały się propozycje grania na różnych festiwalach w Europie i w obu Amerykach. Krygier przeniósł się do Europy zatem w 2001, aby zamienić formułę brzmienia swojego jednoosobowego składu z wieloma przyległościami na regularną orkiestrę. W 2003 ukazuje się "Secreto y Malibu", wspomniana płyta z muzyką do spektaklu, która natychmiast przekracza ramy zwykłej ilustracji scenicznej i staje się pełnoprawną produkcją solową artysty. W 2003 powrócił do Buenos Aires. Jednak światowa sława nadeszła dopiero po 2006, wraz z ukazaniem się płyty "Zorzal", wydanej przez buenosaireńską wytwórnie Los Anos Luz, ale także przez Hitop z Madrytu. Axel dostarcza słuchaczowi porcję wybuchową, po wysłuchaniu której nie jest się pewnym co do raz na zawsze ustalonych granic gatunkowych w muzyce. Kreolski surrealizm w "Vamos los gauchos", psychodelia zaprawiona orientalizmem w "Princesa", funk, dub pomieszany z szalonymi improwizacjami na flecie poprzecznym czy przedwojennymi chórkami męskimi ("Ya me voy"), niespotykane instrumenty (teremin). Karnawał dla znudzonych zmysłów, uczta dla rozleniwionego ducha, tak w skrócie można by nazwać muzykę Krygiera, wnuka Polaków i Szwajcarów, zamieszkałego w Buenos Aires.
Krygiera fascynują kontrasty, w jego utworach co chwila rozbrzmiewa nuta patosu pomieszanego z sentymentalizmem, cyrku z subtelną melodią, mocnego rytmu z misternymi improwizacjami. Nino Rota nie powstydził by się takich perełek jak "Marcha Okupa", utwór z płyty "Secreto y Malibu", będącej w zamyśle muzyką ilustracyjną do tanecznego spektaklu. Groove i swoista retro-stylizacja, którą Axel osiąga dzięki wykorzystaniu takich instrumentów, jak organy Fender Rhodes, flet poprzeczny, akordeon, sekcja dęta czy przepięknie zaaranżowane smyczki, dają Krygierowi nie tylko tak poszukiwany na świecie przez kraje "zimne" latynoski posmak przytulnego ciepełka, ale także siłę oddziaływania jako mistrzowskie kompozycje z dużą dozą nieprzewidywalności.
Axel sam gra, śpiewa, produkuje, a nawet maluje i projektuje szatę graficzną dla swoich przedsięwzięć. Oprócz swoich własnych projektów, wciąż gra z wieloma innymi formacjami, np. z orkiestrą Hypnofon czy Sexteto Irreal. Na polskich koncertach zaprezentuje się jednak jako Axel Krygier Soundsystem - czyli na przys "jedenaście rączek", grając, śpiewając, podkładając, miksując, manipulując żywym ciałem, ale i elektroniką. W tej solowej odsłonie odnosi sukcesy nie tylko na scenie klubowej Buenos Aires (gra regularnie do tańca i różańca w klubie Niceto), ale także na niedawno zakończonej trasie koncertowej w Stanach Zjednoczonych, czy jako support dla Gotan Project w londyńskim Barbicanie.
Axel przyjedzie do nas prosto z dwóch festiwali: w Madrycie (Pura Vida) oraz z Paryża (Sous la Plage). W Polsce zagra w Sopocie, Warszawie, Zakopanem, Wrocławiu. Mamy nadzieję, że okazja do usłyszenia i zobaczenia tak wielobarwnej postaci światowej sceny muzycznej nie zostanie przegapiona przez fanów świeżej i odkrywczej muzyki
Bartek PogodaRocznik 1976. Pochodzi z Kłodzka, mieszka od lat w Warszawie. Pracuje jako wolny strzelec - fotograf. Parę razy w roku jest także pilotem - przewodnikiem w Indiach i Ameryce Południowej. Zajmuje sie także sztuką video. Ostatnie lata spędził w drodze pomiędzy Azją, Europą, Północną Afryką, Bliskim Wschodem a Amerykami. W ciągu tych lat zwiedził prawie 60 krajów: 1995-99 autostopem po Europie Zachodniej, Bałkanach i Turcji, 1998 -1999 podróże po USA, Meksyku i Gwatemali, 2001-2002 - roczna podróż przez obie Ameryki, lądem z Rio de Janeiro do Nowego Jorku, 2003 - północne Indie, Kaszmir i Nepal, 2004 - 4 miesiące w Azji Południowo - Wschodniej, 2005-2006 - podróż dookoła świata (Indie, Tajlandia, Kambodża, Wietnam, Chiny, Japonia, Kuba, Meksyk, Gwatemala, Nikaragua, Salwador, Honduras, Egipt, Israel), 2005 - motorem przez południowe Chiny oraz autostopem przez Japonię, 2007 - 2008 - krótkie wypady do Ameryki Południowej, Indii na Kubę i Ukrainę.
Jak sam mówi "wszystko zaczyna się w dzieciństwie. Wtedy zarażasz sie tą chorobą. Mapy, globusy, literatura przygodowo-awanturnicza pożyczana kilogramami z biblioteki Młodzieżowego Domu Kultury. To działa na wyobraźnię - przygody Tomka Szklarskiego, "Piraci z Wysp Śpiewających" i inne lektury połykane pod kołdrą, aby rodzice nie widzieli, że wciąż nie śpię. Potem pierwsze podróże ze staruszkami po krajach Demokracji Ludowej - wtedy po raz pierwszy zobaczyłem Cyganów w kolorowych wozach gdzieś nad brzegiem Dunaju. Stałem się również właścicielem starego aparatu enerdowskiej produkcji - Praktika z obiektywem 50mm. Dosłownie 2-3 lata pózniej zacząłem jeździć. Z początku autostop po Europie, potem wyjazdy na Bałkany i do Turcji. Z każdego kolejnego wyjazdu przywoziłem coraz to więcej zdjęć i z czasem zauważyłem, że wywołują one pozytywną reakcję wsród ogladających. Po paru latach zacząłem wyjeżdżać, aby robić zdjęcia. Fotografowanie i pisanie (i równoczesne prowadzenie bloga w sieci) budowały mój sens "bycia w drodze". (...) W moim przypadku jakby się nie liczyło to, że zwiedzam, że oglądam te zabytki, że zaliczam kolejne miasto, tylko to, że jestem w drodze. Czyli ludzi których spotykasz, klimaty na które sie załapujesz, dzwięki, zapachy, muzyka, cokolwiek, to jest właśnie bycie w drodze..."