Tomasz Mróz, rzeźbiarz, posługuje się bardzo charakterystycznym i niezwykle spójnym językiem wypowiedzi artystycznej. Jest bardzo uważnym i krytycznym obserwatorem rzeczywistości, którą ukazuje w sposób przewrotny, zdeformowany i prawie zawsze na granicy tego, co wypowiedziane. Jego psychodeliczno - seksualne narracje/instalacje na długo zapadają w pamięci.
WERNISAŻ: piątek 18 stycznia 2012, godz. 19.30
WYSTAWA: 19 stycznia - 21 lutego 2012
KURATORKA: Patrycja Ryłko
MIEJSCE: Gdańska Galeria Miejska 1, ul. Piwna 27-29
GODZINY OTWARCIA GALERII: wt-śr 11-17, czw-nie 11-19
Na potrzeby nowej realizacji, Mróz przekształcił przestrzeń Gdańskiej Galerii Miejskiej w całościową, wielowątkową instalację Bóg się mamo nie pomylił. Po raz kolejny w sposób bardzo dosadny, naturalistyczny, a momentami wręcz brutalny podważa społeczne konwencje oraz bada granice emocjonalne człowieka.
Instalacja Bóg się mamo nie pomylił dotyczy pojęcia błędu i pomyłki. Błędy i pomyłki nie funkcjonują w kategoriach metody, idei czy koncepcji, ale raczej samego rezultatu. Bardzo rzadko są aktem zamierzonym, planowanym czy organizowanym - wręcz przeciwnie- prawie zawsze są niespodziewane, a tym samym niepotrzebne i niechciane. Są wynikiem sytuacji, która nie dopełniła się w swych założeniach, intencjach czy marzeniach. Jako takie trudno je zdefiniować, ale opierając się na dualistycznym podejściu czy radykalnej ambiwalnecji, można raczej tylko opisywać jako coś niepełnego, zapomnianego, przełożonego, niemożliwego, odrzuconego, niezrealizowanego i niedokończonego. Błędy i pomyłki niewątpliwie wywołują dyskomfort związany z poczuciem winy, wyrzutem i to właśnie z tym zestawem skonfrontowani jesteśmy w odbiorze całej sytuacji zainicjowanej przez artysytę. Mróz, choć pokazuje uniwersalne mechanizmy, nad którymi czasami warto się zastanowić, nie przyjął postawy nie popełniającego błędów moralizatora. I dzięki Bogu.
Patrycja Ryłko
Troglodyta, który jest bohaterem pracy Tomka Mroza, wygląda na pierwszego człowieka na Ziemi. Być może jednak ten małpowaty antropoid nie jest pierwszym, lecz ostatnim przedstawicielem gatunku, który wbrew logice ewolucji cofa się w rozwoju, osuwając się na powrót w otchłanie prymitywizmu. Na wystawie Mroza oglądamy wizualizację pewnego wyobrażenia. To niekoniecznie alegoria, choć przedstawiona przez artystę scena wydaje się być brzemienna ukrytymi sensami. Powiedzmy raczej, że mamy do czynienia z wizją, której znaczenie należy dopiero odnaleźć. Aby tę wizję pokazać, Mróz uruchamia skomplikowaną maszynerię obrazowania, tworząc małe gesamtkunstwerk, w którym jest miejsce na rzeźbę, na projekcję wideo i mural, na iluzję i na chwyty z dziedziny filmowych efektów specjalnych oraz na rękę widza, której stworzony przez artystę małpolud podsuwa zapałkę - najprawdopodobniej na własną zgubę. W imię uobecnienia swoich wyobrażeń Mróz nie waha się przekroczyć granic groteskowego hiperrealizmu. To granice, do których artyści nie lubią docierać, w obawie przed stanięciem na krawędzi sztuki i dobrego smaku. Mróz jednak jest artystą, który nie waha się podążać za swoim wyobrażeniem aż do końca.
I, jak zwykle w jego sztuce, bezkompromisowość postawy autora ładuje jego dzieło energią, której trudno się oprzeć.Tak oto we wnętrzu galerii pojawia się prymitywny antropoid, który sam siebie załadował w monstrualną procę, gotów wystrzelić się w ostatnią podróż poprzez czasoprzestrzenny tunel wiodący do innego, lepszego, wymiaru rzeczywistości. Tak przynajmniej sądzi troglodyta; my mamy wszelkie podstawy przypuszczać, że jest w błędzie, a tunel jest tak naprawdę czarną dziurą, albo, w najlepszym razie, mirażem. Co popycha małpoluda do desperackiego i skazanego na porażkę kroku? Rozczarowanie skompromitowaną rzeczywistością? Ostateczny krach cywilizacji, w obliczu którego nie ma już nic do stracenia? Złudne nadzieje, jakaś bałamutna mitologia zbawienia? Mróz odsłania nam jej fragment; maluje mural wyglądający jak cytat z wierzeń małpoludów. Malowidło przedstawia szczęśliwego troglodytę odjeżdżającego na białym niedźwiedziu w kierunku słońca zachodzącego nad lodową pustką. Czy jego załadowany do procy pobratymiec ściga właśnie taką - kiczowatą i niewiarygodną - wizję ocalenia? Niezależnie od tego, jak jest naprawdę, małpolud składa swój los w nasze ręce - bo to od nas zależy czy proca wystrzeli, a jej pasażer poszybuje w stronę swojego widmowego celu.
Stach Szabłowski
Tomasz Mróz (ur.1979, Opole), mieszka i pracuje w Poznaniu. Brał udział w wielu wystawach w kraju i zagranicą m.in. (2012) Skontrum Ewolucje, Muzeum Rzeźby, Warszawa; Happiness Is a Warm Gun, Rizzordi Art Foundation, Saint-Petersburg; Coming Soon (Arierre- garde), Temporary Gallery, Koln,; Arbeitsdisziplin. Duch sztuki poznańskiej około 2012, Galeria Miejska Arsenał, Poznań; (2011) E.Y.M/ B.B, Galeria Platan, Budapeszt; Nic nie jest wiecznie ważne, Centrum Sztuki Współczesnej, Toruń; Conscious consents, Galeria Arsenał, Białystok; Nagroda Fundacji Vordemberge-Gildewart, Muzeum Sztuki Współczesnej (MOCAK), Kraków; (2010) Od życia do śmierci, retrospektywa, pchła szachrajka, Czarna, Warszawa; (2009) 8 Bałtyckie Biennale Sztuki Współczesnej, Muzeum Narodowe, Szczecin; Agent Absurd, Golden Thread Gallery, Belfast; Le coeur est un chasseur solitaire, Gare saint sauveur, Lille; (2008) Samozło III or kulka w łeb for myself , Galeria Arsenał, Białystok; OMMMMMM..., B.W.A, Zielona Góra; Establishment (jako źródło cierpień), Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Warszawa.
WSTĘP WOLNY