Źle zaczęli, ale to wszystko da się jutro wyprostować. Pod jednym warunkiem. MUSI być zwycięstwo. Jutro w Podgoricy reprezentacja Polski w meczu z Czarnogórą rozpocznie eliminacje do MŚ w 2014 w Brazylii. Polacy po prostu muszą wygrać. Ten mecz zobaczycie na żywo, na stucalowych ekranach w Centrum U7.
Przed EURO towarzyszyły nam ogromne nadzieje. Jakbyśmy zapomnieli, co mówi się o nadziei. Po nominacji Waldemara Fornalika na selekcjonera reprezentacji Polski nadzieje znowu odżyły. I tym razem czekał nas srogi zawód, Polska na "dzień dobry" przegrała w kompromitującym stylu z Estonią 0:1, a my mogliśmy odświeżyć sobie wers z "Pieśni o spustoszeniu Podola": Nową przypowieść Polak sobie kupi, że przed szkodą i po szkodzie głupi. Wprawdzie Jan Kochanowski nie miał na myśli atmosfery, jaka towarzyszyła EURO i debiutowi Fornalika, a później ogromnego rozczarowania, gdy balon z hukiem pękł, ale przyznacie, i po EURO, i po Estonii czuliśmy się nabici w butelkę.
Dziś jednak, w przeddzień meczu z Czarnogórą, nadzieje nieśmiało odżywają...
- Przed tym meczem (z Estonią - przyp. Red.) mieliśmy bardzo mało czasu, żeby przyzwyczaić się do nowej taktyki - tłumaczy Marcin Wasilewski. - No i przydarzył się zimny prysznic, a na trenera spadła miażdżąca krytyka. Moim zdaniem nieuzasadniona, bo selekcjoner nie miał możliwości, by to wszystko na szybko poukładać. Wiadomo jednak, że nie ma się co usprawiedliwiać. Zapewniam, że teraz mecze w naszym wykonaniu będą wyglądać już całkiem inaczej. Piątkowe spotkanie z Czarnogórą jest arcyważne, chcemy dobrze rozpocząć te eliminacje. Zdajemy sobie jednak sprawę, że Czarnogóra to bardzo mocny rywal, szczególnie na własnym stadionie. Nie można go lekceważyć - dodaje. "Wasyl". Brzmi trochę optymistycznie, choć w narodzie tego optymizmu jest mało. A piłkarze asekurują się. - Można sobie pomyśleć: Czarnogóra, co to za zespół? Ile tam ludzi mieszka? Jednak ci, którzy interesują się futbolem, wiedzą, że przed nami trudne zadanie. Słyszałem, że Juventus oferował za Stevena Joveticia 35 milionów euro. Jest też Mirko Vucinić, czołowy napastnik Serie A - wylicza Wasilewski, który jednak wierzy w zwycięstwo.
Niedawno zwolniony ze Śląska Wrocław Orest Lenczyk często stosuje taką zasadę, że jak jego zawodnik zagra bardzo dobre spotkanie, to w kolejnym... trafia na ławkę. - Bo drugi raz z rzędu tak dobrze nie zagra - tłumaczy nestor. Coś w tym jest, rzadko kiedy polski piłkarz potrafi zagrać kilka świetnych spotkań z rzędu.
Lecz ta zasada często działa też w drugą stron: po kompletnym blamażu, po absolutnej kiszce, po tym jak rywale, na naszych oczach, wycierają ulubieńcami podłogę, gdy wiara upada tak nisko, że niżej się nie da, gdy przestajemy wierzyć w cokolwiek, co jest związanego z futbolem, gdy odwracamy się do ukochanej drużyny plecami, gdy psioczymy na nią i mówimy: Nigdy więcej!, wtedy, właśnie wtedy, następuje coś fenomenalnego i niewytłumaczalnego. Piłkarze grają jak z nut! Pamiętacie, jeszcze za Beenhakera, koszmarną wtopę z Finlandią, a chwilę później odrodzenie i kapitalne zwycięstwo nad Portugalią? Coś w tym jest.
Dlatego ruszamy jutro do U7, by wygodnie rozsiąść się na sofach, wziąć w rękę coś zimnego (przyda się!) i wierzyć. Nie może być aż tak źle. Polacy mają to do siebie, że w beznadziejnych chwilach potrafią się zmobilizować. Polacy znani są z tego, że zaskakują w najmniej spodziewanym momencie. Obraz polskiej piłki po EURO i Estonii jest beznadziejny - to fakt. Można to zmienić. Wszystko w rękach Polaków. Trzeba w nich wierzyć, nawet jeżeli rozum podpowiada, że może być inaczej. Ale co tam! Czucie i wiara prędzej mówią do Nas niż ekspertów szkiełko i oko. Wygramy!
Piątek, godzina 20:30. Centrum U7. MUSISZ z Nami być!
Treść tworzona na podstawie materiałów prasowych organizatora.