Autor:
Michael Frayn
Rezyseria:
Małgorzata Talarczuk
Obsada:
Dotty Otler - Teresa Lipowska
Lloyd Dallas - Sławomir Lewandowski
Garry Leyeune - Piotr Michalski
Brooke Ashton - Violetta Seremak - Jankowska
Poppy Norton Taylor - Karolina Adamczyk
Frederick Fellowers - Grzegorz Jurkiewicz
Belinda Blair - Urszula Kowalska
Tim Allgood - Zbigniew Bajor
Selsdon Mowbray - Stefan Iżyłowski
Aktorzy gdyńskiego Teatru Miejskiego przygotowali we własnym zakresie farsę Michaela Frayna. Przynosi dużo zabawy, ale głównie... miłośnikom sitcomów
'Farsa. Zwariowana komedia. Śmiech. Śmiech potrzebny ludziom jak powietrze. Dodajmy - śmiech beztroski, bez pietnowania, wyszydzania. Niewinny i lekki. Taki, który pozwala na chwilę zapomnieć o kłopotach i daje nadzieję, że jutro będzie lepiej.'
Oglądając w Gdyni broadwayowski hit sprzed niemal 20 lat zastanawiałam się, czy środowiskiem naturalnym farsy nie jest dziś przypadkiem telewizja. Funkcję lekko strawnych, nie obciążających umysłu 'rozweselaczy' dla gawiedzi, jaką pełniły od zawsze farsy, przejęły dziś przecież sitcomy, czyli komedie sytuacyjne. Moja znajomość tego jakże popularnego gatunku telewizyjnego jest nader skromna. Zdarzyło mi się jednak obejrzeć kilka 'aktów' filmów w rodzaju 'Lokatorzy'. Te same chwyty, ci sami bohaterowie, ta sama fabułka. Jest jednak jedna różnica - tam zazwyczaj śmiech pochodzi z puszki, a tu jest żywy i autentyczny. I on jest przecież istotą farsy. Jeśli więc sukces farsy mierzyć śmiechem widowni, to premierę w Miejskim należy uznać za udaną. Ja kręcę nosem może dlatego, że nie jestem fanką sitcomów, fars zresztą też nie!
Barbara Świąder Gazeta Morska 23.01.2001
fot. Marcin Marzec
Michael Frayn
Rezyseria:
Małgorzata Talarczuk
Obsada:
Dotty Otler - Teresa Lipowska
Lloyd Dallas - Sławomir Lewandowski
Garry Leyeune - Piotr Michalski
Brooke Ashton - Violetta Seremak - Jankowska
Poppy Norton Taylor - Karolina Adamczyk
Frederick Fellowers - Grzegorz Jurkiewicz
Belinda Blair - Urszula Kowalska
Tim Allgood - Zbigniew Bajor
Selsdon Mowbray - Stefan Iżyłowski
Aktorzy gdyńskiego Teatru Miejskiego przygotowali we własnym zakresie farsę Michaela Frayna. Przynosi dużo zabawy, ale głównie... miłośnikom sitcomów
'Farsa. Zwariowana komedia. Śmiech. Śmiech potrzebny ludziom jak powietrze. Dodajmy - śmiech beztroski, bez pietnowania, wyszydzania. Niewinny i lekki. Taki, który pozwala na chwilę zapomnieć o kłopotach i daje nadzieję, że jutro będzie lepiej.'
Oglądając w Gdyni broadwayowski hit sprzed niemal 20 lat zastanawiałam się, czy środowiskiem naturalnym farsy nie jest dziś przypadkiem telewizja. Funkcję lekko strawnych, nie obciążających umysłu 'rozweselaczy' dla gawiedzi, jaką pełniły od zawsze farsy, przejęły dziś przecież sitcomy, czyli komedie sytuacyjne. Moja znajomość tego jakże popularnego gatunku telewizyjnego jest nader skromna. Zdarzyło mi się jednak obejrzeć kilka 'aktów' filmów w rodzaju 'Lokatorzy'. Te same chwyty, ci sami bohaterowie, ta sama fabułka. Jest jednak jedna różnica - tam zazwyczaj śmiech pochodzi z puszki, a tu jest żywy i autentyczny. I on jest przecież istotą farsy. Jeśli więc sukces farsy mierzyć śmiechem widowni, to premierę w Miejskim należy uznać za udaną. Ja kręcę nosem może dlatego, że nie jestem fanką sitcomów, fars zresztą też nie!
[foto1] | [foto2] |
fot. Marcin Marzec