Michael Frayne - DEMOKRACJA - tłumaczenie Małgorzata Semil
Reżyseria Krzysztof Babicki
Scenografia Marek Braun
Muzyka Marek Kuczyński
Kostiumy Barbara Wołosiuk
Występują:
Mirosław Baka (Willy Brandt), Dariusz Szymaniak (Günter Guillaume), Igor Michalski (Arno Kretschmann), Jerzy Gorzko (Urlich Bauhaus), Mirosław Krawczyk (Hornst Ehmke), Andrzej Nowiński (Günter Nollau), Zbigniew Olszewski (Hans Dietrich Genscher), Adam Kazimierz Trela (Reinhard Reinhard Wilke), Florian Staniewski (Herbert Wehner), Jarosław Tyrański (Helmut Schmidt)
Powiem wam, co wiem o demokracji z własnego gorzkiego doświadczenia. Im więcej demokracji, tym skrupulatniej trzeba ją kontrolować.
Afery, aferzyści, korupcja na wysokich szczeblach władzy, teczki, szpiedzy, figuranci, papierowe koalicje, obliczone na doraźny polityczny zysk, dwulicowość, nielojalność, interesy i interesiki dobijane w zaciszu partyjnych gabinetów. Tyle tylko, że...
...nasz Numer Jeden wcale nie chce o tym wiedzieć. Lubi, żeby ręce, które składa przed sobą po ciężkim dniu pracy, były czyste. Ale jeśli kanalizacja się zatka, to ktoś musi wsadzić rękę do klozetu.
„Demokracja” autorstwa Michalea Frayna, którą w Teatrze Wybrzeże reżyseruje Krzysztof Babicki to przenikliwa, gorzka opowieść o słabościach i mieliznach współczesnej, „demokratycznej” polityki. Prapremiera już 22 stycznia!
[foto1]
Rywingate, afera FOZZ, Orlenu czy prywatyzacji PZU... Nasz rodzimy udział w politycznej grze luster, szpiegów, interesów i niespodziewanych sobowtórów. Nihil novi w demokracji – można by powiedzieć. Klasykę „gatunku” ustanowiła przecież słynna afera Watergate. Skandal związany z podsłuchem w kwaterze demokratów doprowadził do upadku prezydenta Nixona. Jimmy Carter wypadł z politycznej gry po tym, jak na światło dzienne wyszła Billygate (uwikłanie brata prezydenta w kontakty z libijskim wywiadem). Afera Profumo w latach 60. skończyła się dymisją brytyjskiego ministra Johna Profumo, a następnie premiera Macmillana. Minister jego rządu był klientem tej samej prostytutki, z której usług korzystał rezydent KGB w Londynie. Afera Kastnera to z kolei historia niemieckiego antyfaszysty Hermana Kastnera, który po wojnie zajmował najpierw wysokie stanowisko w rządzie NRD, a potem, rozczarowawszy się do komunistów, zaczął szpiegować na rzecz RFN.
Z kolei afera Guillauma doprowadziła do dymisji kanderza Brandta, gdy okazało się, że jego osobisty sekretarz Günter Guillaume był agentem Stasi.
Właśnie te ostatnie wydarzenia stanowią fabularny fundament dramatu Michaela Frayna. Angielski pisarz znany jako autor diametralnie różnych w nastroju sztuk, filozofującej „Kopenhagi” i wodewilowej „Noises Off”, mocno osadza „Demokrację” w realiach, zbliżając się do historycznie wiernej doku-dramy.
Jesteśmy w Palais Schaumburg, siedzibie kanclerza Republiki Federalnej Niemiec, w 1969 r., w kluczowym momencie przejmowania urzędu przez pierwszego powojennego polityka lewicy - charyzmatycznego Willy'ego Brandta.
Pojawiają się doradcy nowego kanclerza, przyjaciele i wspólnicy w politycznej grze - doświadczony, pewny siebie Horst Ehmke, który będzie dowodził licznym biurowym zastępem, cyniczny Hans-Dietrich Genscher, przyszły minister spraw wewnętrznych... i sprytny Herbert Wehner, przewodniczący partii socjaldemokratów, początkowo entuzjastyczny, później coraz bardziej negatywnie nastawiony do Brandta. Wkrótce będzie chytrze budował nowe układy poparcia dla Helmuta Schmidta.
Gdy na scenę (teatralną? polityczną?) energicznie wkracza grupa polityków –rozpoczyna się dramat gabinetowych rozgrywek. Historyczny kostium i szpiegowski wątek stanowią pretekst do zmierzenia się z trudną, fascynującą i bardzo na czasie tematyką „polityki tożsamości”.
Sztuka Frayna to opowieść o fascynującym polityku i jego upadku, w klasycznie tragicznym tego słowa znaczeniu. Upadku, którego jedną z przyczyn był skandal wywołany wiadomością, że w jego gabinecie pracował szpieg Stasi. Na załamanie jego politycznej kariery nie bez wpływu pozostały też przecieki. Najbliżsi współpracownicy kanclerza ujawniali mediom kulisy prywatnego życia Brandta – nadmierny pociąg do kobiet i czerwonego wina.
„Demokracja” to sztuka o człowieku uwikłanym w wielką politykę, o – nie pozbawionym wad - idealiście, który po swojemu chce się przyczynić do zbliżenia między wschodnimi i zachodnimi Niemcami. Ta wciągająca opowieść polityczno-szpiegowska to jednak przede wszystkim przenikliwy i ponury portret – także współczesnej – demokracji.
Demokracja? Sześć milionów odrębnych jednostek turla się po pokładzie statku, jak źle umocowany ładunek podczas sztormu. (...) Trzy partie polityczne, które sypiają ze sobą w różnych konfiguracjach, niczym pijani intelektualiści, piętnastu wojujących ze sobą ministrów i sześćset milionów suwerennych jednostek. Każdy z każdym zawiera jakieś umowy i je zrywa. (...) Koalicja nie ma żadnych korzeni ani poczucia lojalności. Koalicje przychodzą i odchodzą. Koalicja tak niepewna jak balansowanie jajkiem na czubku kija bilardowego oznacza, że wcześniej czy później ma się jajecznicę na dywanie.
Brzmi znajomo? Dramat Michaela Frayna, choć bezpośrednio odwołuje się do wydarzeń z okresu Zimnej Wojny w Zachodnich Niemczech, okazuje się niezwykle uniwersalny. Nawet charakterystyki poszczególnych polityków brzmią dziwnie swojsko.
Jeździ po całym kraju odwiedzając chorych lub umierających członków partii. Przysiada u nich na łóżku i się modli. Najpierw był komunistą, teraz jest maniakiem religijnym.
To ciekawe, nie? Ledwie zdarliśmy tej partii z głowy przepocony stary półcienny kaszkiecik..., a nasz wielki wódz już zdążył nas ubrać we fraki i białe muszki i zaczynamy pić szampana z pantofelków aktorek.
Nie mnie pouczać ministrów co mają robić. Mam wykorzystać moje wyczucie polityczne, tak? Moją znajomość ludzkiej psychiki? Mogę to zrobić jednym słowem. Pieniądze! Chodzi o to, co się nazywa posmarować. Wystarczy opłacić tylko dwóch lub trzech, żeby się wstrzymali od głosu. Jest ich prawie dwustu pięćdziesięciu, więc mamy w czym wybierać. Co w tym złego? Kupujemy sprzedajemy. Sprzedajemy więźniów politycznych, kupujemy polityków.
Na tym tle sam Günter Guillaume – szpieg, który praktycznie „mieszka w walizeczce na dokumenty Willy’ego Brandta” – wydaje się jedynie małym kółeczkiem w wielkiej politycznej maszynerii. A w ostatecznym rozrachunku –także ofiarą politycznych rozgrywek. Dałem się wykorzystać – podsumowuje. – Herbert Wehner posłużył się mną, jak morderca sztachetą, żeby zatłuc Willy’ego. Ani przez moment nie pokazałem, że się wstydzę. Ale jest mi wstyd. Teraz jest mi wstyd...
Zdanie to pozostaje w ostrym kontraście z nie pozbawionym cynizmu komentarzem samego Wehnera: Zawsze wiedzieliśmy, że Brandt będzie musiał odejść. Nie było tylko takie pewne, kiedy stanie się dla partii bardziej balastem niż atutem. Paradoksalnie okazuje się, że w gronie najbliższych współpracowników kanclerza to właśnie Guillaume ma moralne rozterki. Tylko on.
Frayn zebrał bogaty i zróżnicowany materiał. W oparciu o wartką szpiegowsko- aferalną fabułę buduje dramat polityczny i psychologiczny. Opowiada o nadziejach i rozczarowaniach idealizmu, pokazuje osobisty dramat głównych bohaterów. Ponoszą porażkę - na arenie politycznej i w prywatnym życiu. Przegrani, chorzy, osamotnieni w końcowych scenach stają wobec się obojętnej nonszalancji Historii.
Tymczasem nieczysta gra toczy się dalej, co Frayne pokazuje z właściwą sobie ironią, pobrzmiewającą w pełnych cynizmu wypowiedziach bohaterów, którzy na placu boju zostali lub tych, którzy na arenę polityczną dopiero wkraczają...
Kandydat: Jeśli wygram wybory, będzie tu stał nowy szpital – nowa szkoła nowy most na rzece. Głos z tłumu: Tu nie ma rzeki. Kandydat: Będzie i rzeka...!
Nie tak beztrosko, panowie. To nie jest zabawa! – zdaje się jednak dodawać Frayne, odwołując się do narodzin niemieckiego faszyzmu: Pamiętajcie, co w latach trzydziestych wykończyło system parlamentarny w tym kraju. Chwiejne koalicje, które jedna po drugiej pękały jak bańki mydlane. To się może powtórzyć!
Reżyseria Krzysztof Babicki
Scenografia Marek Braun
Muzyka Marek Kuczyński
Kostiumy Barbara Wołosiuk
Występują:
Mirosław Baka (Willy Brandt), Dariusz Szymaniak (Günter Guillaume), Igor Michalski (Arno Kretschmann), Jerzy Gorzko (Urlich Bauhaus), Mirosław Krawczyk (Hornst Ehmke), Andrzej Nowiński (Günter Nollau), Zbigniew Olszewski (Hans Dietrich Genscher), Adam Kazimierz Trela (Reinhard Reinhard Wilke), Florian Staniewski (Herbert Wehner), Jarosław Tyrański (Helmut Schmidt)
Powiem wam, co wiem o demokracji z własnego gorzkiego doświadczenia. Im więcej demokracji, tym skrupulatniej trzeba ją kontrolować.
Afery, aferzyści, korupcja na wysokich szczeblach władzy, teczki, szpiedzy, figuranci, papierowe koalicje, obliczone na doraźny polityczny zysk, dwulicowość, nielojalność, interesy i interesiki dobijane w zaciszu partyjnych gabinetów. Tyle tylko, że...
...nasz Numer Jeden wcale nie chce o tym wiedzieć. Lubi, żeby ręce, które składa przed sobą po ciężkim dniu pracy, były czyste. Ale jeśli kanalizacja się zatka, to ktoś musi wsadzić rękę do klozetu.
„Demokracja” autorstwa Michalea Frayna, którą w Teatrze Wybrzeże reżyseruje Krzysztof Babicki to przenikliwa, gorzka opowieść o słabościach i mieliznach współczesnej, „demokratycznej” polityki. Prapremiera już 22 stycznia!
[foto1]
Rywingate, afera FOZZ, Orlenu czy prywatyzacji PZU... Nasz rodzimy udział w politycznej grze luster, szpiegów, interesów i niespodziewanych sobowtórów. Nihil novi w demokracji – można by powiedzieć. Klasykę „gatunku” ustanowiła przecież słynna afera Watergate. Skandal związany z podsłuchem w kwaterze demokratów doprowadził do upadku prezydenta Nixona. Jimmy Carter wypadł z politycznej gry po tym, jak na światło dzienne wyszła Billygate (uwikłanie brata prezydenta w kontakty z libijskim wywiadem). Afera Profumo w latach 60. skończyła się dymisją brytyjskiego ministra Johna Profumo, a następnie premiera Macmillana. Minister jego rządu był klientem tej samej prostytutki, z której usług korzystał rezydent KGB w Londynie. Afera Kastnera to z kolei historia niemieckiego antyfaszysty Hermana Kastnera, który po wojnie zajmował najpierw wysokie stanowisko w rządzie NRD, a potem, rozczarowawszy się do komunistów, zaczął szpiegować na rzecz RFN.
Z kolei afera Guillauma doprowadziła do dymisji kanderza Brandta, gdy okazało się, że jego osobisty sekretarz Günter Guillaume był agentem Stasi.
Właśnie te ostatnie wydarzenia stanowią fabularny fundament dramatu Michaela Frayna. Angielski pisarz znany jako autor diametralnie różnych w nastroju sztuk, filozofującej „Kopenhagi” i wodewilowej „Noises Off”, mocno osadza „Demokrację” w realiach, zbliżając się do historycznie wiernej doku-dramy.
Jesteśmy w Palais Schaumburg, siedzibie kanclerza Republiki Federalnej Niemiec, w 1969 r., w kluczowym momencie przejmowania urzędu przez pierwszego powojennego polityka lewicy - charyzmatycznego Willy'ego Brandta.
Pojawiają się doradcy nowego kanclerza, przyjaciele i wspólnicy w politycznej grze - doświadczony, pewny siebie Horst Ehmke, który będzie dowodził licznym biurowym zastępem, cyniczny Hans-Dietrich Genscher, przyszły minister spraw wewnętrznych... i sprytny Herbert Wehner, przewodniczący partii socjaldemokratów, początkowo entuzjastyczny, później coraz bardziej negatywnie nastawiony do Brandta. Wkrótce będzie chytrze budował nowe układy poparcia dla Helmuta Schmidta.
Gdy na scenę (teatralną? polityczną?) energicznie wkracza grupa polityków –rozpoczyna się dramat gabinetowych rozgrywek. Historyczny kostium i szpiegowski wątek stanowią pretekst do zmierzenia się z trudną, fascynującą i bardzo na czasie tematyką „polityki tożsamości”.
Sztuka Frayna to opowieść o fascynującym polityku i jego upadku, w klasycznie tragicznym tego słowa znaczeniu. Upadku, którego jedną z przyczyn był skandal wywołany wiadomością, że w jego gabinecie pracował szpieg Stasi. Na załamanie jego politycznej kariery nie bez wpływu pozostały też przecieki. Najbliżsi współpracownicy kanclerza ujawniali mediom kulisy prywatnego życia Brandta – nadmierny pociąg do kobiet i czerwonego wina.
„Demokracja” to sztuka o człowieku uwikłanym w wielką politykę, o – nie pozbawionym wad - idealiście, który po swojemu chce się przyczynić do zbliżenia między wschodnimi i zachodnimi Niemcami. Ta wciągająca opowieść polityczno-szpiegowska to jednak przede wszystkim przenikliwy i ponury portret – także współczesnej – demokracji.
Demokracja? Sześć milionów odrębnych jednostek turla się po pokładzie statku, jak źle umocowany ładunek podczas sztormu. (...) Trzy partie polityczne, które sypiają ze sobą w różnych konfiguracjach, niczym pijani intelektualiści, piętnastu wojujących ze sobą ministrów i sześćset milionów suwerennych jednostek. Każdy z każdym zawiera jakieś umowy i je zrywa. (...) Koalicja nie ma żadnych korzeni ani poczucia lojalności. Koalicje przychodzą i odchodzą. Koalicja tak niepewna jak balansowanie jajkiem na czubku kija bilardowego oznacza, że wcześniej czy później ma się jajecznicę na dywanie.
Brzmi znajomo? Dramat Michaela Frayna, choć bezpośrednio odwołuje się do wydarzeń z okresu Zimnej Wojny w Zachodnich Niemczech, okazuje się niezwykle uniwersalny. Nawet charakterystyki poszczególnych polityków brzmią dziwnie swojsko.
Jeździ po całym kraju odwiedzając chorych lub umierających członków partii. Przysiada u nich na łóżku i się modli. Najpierw był komunistą, teraz jest maniakiem religijnym.
To ciekawe, nie? Ledwie zdarliśmy tej partii z głowy przepocony stary półcienny kaszkiecik..., a nasz wielki wódz już zdążył nas ubrać we fraki i białe muszki i zaczynamy pić szampana z pantofelków aktorek.
Nie mnie pouczać ministrów co mają robić. Mam wykorzystać moje wyczucie polityczne, tak? Moją znajomość ludzkiej psychiki? Mogę to zrobić jednym słowem. Pieniądze! Chodzi o to, co się nazywa posmarować. Wystarczy opłacić tylko dwóch lub trzech, żeby się wstrzymali od głosu. Jest ich prawie dwustu pięćdziesięciu, więc mamy w czym wybierać. Co w tym złego? Kupujemy sprzedajemy. Sprzedajemy więźniów politycznych, kupujemy polityków.
Na tym tle sam Günter Guillaume – szpieg, który praktycznie „mieszka w walizeczce na dokumenty Willy’ego Brandta” – wydaje się jedynie małym kółeczkiem w wielkiej politycznej maszynerii. A w ostatecznym rozrachunku –także ofiarą politycznych rozgrywek. Dałem się wykorzystać – podsumowuje. – Herbert Wehner posłużył się mną, jak morderca sztachetą, żeby zatłuc Willy’ego. Ani przez moment nie pokazałem, że się wstydzę. Ale jest mi wstyd. Teraz jest mi wstyd...
Zdanie to pozostaje w ostrym kontraście z nie pozbawionym cynizmu komentarzem samego Wehnera: Zawsze wiedzieliśmy, że Brandt będzie musiał odejść. Nie było tylko takie pewne, kiedy stanie się dla partii bardziej balastem niż atutem. Paradoksalnie okazuje się, że w gronie najbliższych współpracowników kanclerza to właśnie Guillaume ma moralne rozterki. Tylko on.
Frayn zebrał bogaty i zróżnicowany materiał. W oparciu o wartką szpiegowsko- aferalną fabułę buduje dramat polityczny i psychologiczny. Opowiada o nadziejach i rozczarowaniach idealizmu, pokazuje osobisty dramat głównych bohaterów. Ponoszą porażkę - na arenie politycznej i w prywatnym życiu. Przegrani, chorzy, osamotnieni w końcowych scenach stają wobec się obojętnej nonszalancji Historii.
Tymczasem nieczysta gra toczy się dalej, co Frayne pokazuje z właściwą sobie ironią, pobrzmiewającą w pełnych cynizmu wypowiedziach bohaterów, którzy na placu boju zostali lub tych, którzy na arenę polityczną dopiero wkraczają...
Kandydat: Jeśli wygram wybory, będzie tu stał nowy szpital – nowa szkoła nowy most na rzece. Głos z tłumu: Tu nie ma rzeki. Kandydat: Będzie i rzeka...!
Nie tak beztrosko, panowie. To nie jest zabawa! – zdaje się jednak dodawać Frayne, odwołując się do narodzin niemieckiego faszyzmu: Pamiętajcie, co w latach trzydziestych wykończyło system parlamentarny w tym kraju. Chwiejne koalicje, które jedna po drugiej pękały jak bańki mydlane. To się może powtórzyć!