Jestem Polakiem. Lubię zjeść jak Kręcina i napić się jak George Summer. Setkę przebiegam w trzy sekundy, dwusetkę już trochę gorzej, w niecałe dziesięć. Na Euro będę kibicował Podolskiemu, bo przecież nie farbowanym lisom. Jak już sobie trochę "golnę", to gadam od rzeczy. I przy tym obficie się pocę. Z Euro wyeliminowałem się sam. W taksówce zgubiłem portfel, w którym miałem bilety na mecz otwarcia. A poza tym żona powiedziała mi rano, że: "po tym ostatnim, to ona teraz już na pewno na żadne EURO już mnie z domu nie wypuści". Na szczęście pracuje w U7, dlatego atmosferę EURO będę chłonął dzień w dzień...
Chyba każdy kibic marzył o takiej sytuacji. Chociaż raz, choćby przez jeden dzień. Być Zdzisławem Kręciną. Niestety, drugiego takiego jak Zdzisław nie ma. Nie możesz być Kręciną, ale możesz zjeść jak on! Albo lepiej, wypić jak Peszko! W trzy sekundy przebiec setkę! W U7 będzie dokładnie tak jak w pewnej reklamie piwa. Spotkasz się z Brolinem, Deyną, Klinsmannem i Prosineckim. Do Euro 2012 zostało już tylko dziesięć dni. Dziś prezentujemy Wam nasze nowe cacko - Euro menu! Dajemy Wam coś, czego jeszcze nie było i czego nie dadzą Wam inni! Nie tylko wyjątkowe emocje, ale przy okazji - świetną zabawę.
Jesteśmy kibicami piłkarskimi. Euro 2012 w Polsce to dla nas naprawdę ważna sprawa. Będziemy ściskać kciuki za biało-czerwonych, będziemy pokazywać ich mecze (podobnie jak wszystkie inne toczone podczas mistrzostw), będziemy zdzierać za nich gardło. Piłka nożna to nie jest dla nas sprawa życia i śmierci. Czasem jest to coś poważniejszego. Ale lubimy się też uśmiechnąć. I dać Wam coś, czego jeszcze nie było. Dlatego nasze Euro menu ma taki, a nie inny kształt. Zainspirowani pomysłami czytelników, które czerpaliśmy ze strony Weszło!, postanowiliśmy, że nasza wkładka na Euro będzie miała specjalne drinki i potrawy. Trochę inne niż wszystkie. Lubimy i umiemy się bawić. Chcemy byście poszli z nasze ślady. Przyjdźcie do nas, zjedzcie zestaw Kręciny, zagryźcie palcem Manuela i pobijcie swój rekord na setkę. A na koniec zabierzcie ze sobą Sławka do taksówki. Co najważniejsze, swoich szans na Euro nie pogrzebiecie. Przecież możecie je śledzić u nas. Codziennie! W dodatku w wyjątkowej atmosferze.
Przygotowaliśmy dla Was cztery nowe dania i cztery nowe drinki. Zestaw Kręciny marzy, żebyście go zjedli. Farbowane będą Wam jeść z ręki i, kto wie?!, może nawet zaśpiewają początek hymnu? Po całodziennych trudach wylejecie (za kołnierz) niejedną kroplę potu/piwa* w Klubie Kokosa. I nie próbujcie oszukiwać, albo zamulać, bo za coś takiego należy się kolumbijski palec w... ekm, nieważne, gdzie, w każdym razie się należy.
W Centrum U7 spotkacie Brolina, Deynę, Klinsmanna, Prosineckiego, ale też spoconego Janka, czy Georga Summera. Będzie fajnie i przyjemnie. Bo liczy się sport i dobra zabawa. No i właśnie tak u Nas będzie.
W tym miejscu dodamy, że od 1 czerwca każdy, kto przyjdzie do U7 w koszulce reprezentacji Polski, będzie miał prawo kupić specjalne piwo za piątkę. Każdego dnia o godzinie 20:12 będziemy losowali dla Was nagrody, a od 8 czerwca, czyli od pierwszego meczu Polaków, ruszamy również ze specjalnymi losowaniami w przerwie spotkań.
Dodatkowo zamawiając promocyjny zestaw lub drink otrzymacie od Nas jedyne w swoim rodzaju i niepowtarzalne... zdjęcie. Jest ich kilka. Do koloru do wyboru. O tym, jakie dostaniecie decyduje to, co wybierzecie. Wzory zdjęć macie w galerii.
Oczywiście, beka beką, ale tak naprawdę trzymamy kciuki za Polaków na EURO. Wierzymy w to, że biało-czerwoni uporają się z grupowymi rywalami. Nie postraszymy ich wprawdzie Sławkiem, który z EURO wyeliminował się w trzy sekundy, nie pogrozimy zawsze groźnym kolumbijskim palcem, ale za to poszczujemy farbowanymi lisami i spoconym Jankiem. Poza tym, jesteśmy przekonani, że to nie matura, a chęć szczera zrobi z nas ofi...wróć! Naturalnie lidera.
Dlatego siedzimy w U7 i wspólnie z Brolinem, Deyną, Ravanellim i Klinsmannem zamawiamy zestaw Kręciny, do tego palec Manuela, koszyk frytkożercy i po EUROdrinku na głowę. Pijemy na raz, przegryzamy i czekamy. Do EURO zostało już tylko dziesięć dni...