stat
Impreza już się odbyła
Klub ŻAK zaprasza na koncert Gilad Atzmon And Orient House Ensemble

koncerty w Trójmieście


Wystąpią:

Gilad Atzmon: saksofony, klarnet
Frank Harrison: fortepian i melodika
Romano Viazzani: akordeon
Dumitru O. Fratila: skrzypce
Yaron Stavi: kontrabas
Asaf Sirkis: perkusja i bandir
Guillermo Rozenthuler: śpiew


Gilad Atzmon urodzony w Jerozolimie (1963) dzieciństwo i młodość spędził w Izraelu, zdobywając wykształcenie muzyczne i na co dzień obserwując wyniszczającą wojnę pomiędzy rodakami a Palestyńczykami. Wreszcie pozbawiony złudzeń, porzucił Izrael i udał się do Anglii by studiować filozofię. Tam poznał perkusistę Asafa Sirkisa (gościł w Żaku w maju 2005 r.), zainteresował się muzyką Środkowego Wschodu, Północnej Afryki i Wschodniej Europy. Atzmon powołał w Londynie Orient House Ensemble i zaczął na nowo definiować własne korzenie w świetle rzeczywistości politycznej. Teraz określa się jako zdeklarowany artysta polityczny.

Muzyka Gilada Atzmona coraz bardziej zmierza w kierunku kulturalnej hybrydy. Na płycie, „Exile” (2003), Atzmon wraz z kolegami próbują opowiedzieć historię Palestyny.

Jako członek grupy „Blockheads”, Gilad nagrywał i występował z takimi artystami jak: Ian Dury, Robbie Williams, Sinead O'Connor i Paul McCartney.
Jako lider grupy zachwyca słuchaczy swoim silnym stylem, który jest wyrafinowaną i ironiczną mieszanką wspaniałego bebopu i środkowowschodnich korzeni. The Observer pisze: „Atzmon tworzy swój własny, międzykulturowy idiom”. Jazz UK porównuje do trąby powietrznej, „dynamicznej, charyzmatycznej i drażniącej”. Jego talent pokazuje „pozornie nie wymagającą wysiłku zdolność do niszczenia i odbudowywania dowolnie wybranej starej melodii” („Time Out”). Występy Gilada na żywo zapierają dech i przytłaczają.

Pracował jako producent i aranżer izraelskich artystów, m.in. Ofry Hazy, grał z Memphis Slimem, Jack’em De Johnette, Michelem Petrucciani, Kenwoodem Dennardem, Jimem Mullenem, współpracował z DJ-em Face. W 2000 roku wydał płytę „Gilad Atzmon & The Orient House Ensemble”, w 2001 „Nostalgico”, w 2003 „Exile” (Najlepszy Album Jazzowy Roku - BBC Jazz Award 2003; Najlepszy Album Jazzowy Roku 2003 wg „Time Out Magazine”; 14 pozycja na liście najlepszych płyt roku wg „The Observer”).

“Mistrz dynamiki i wolnego budowania nastroju, mieszania liryki z chrypką, Coltrane’owskiego szkwału, kombinacji, dzięki którym mógłby zrobić wspaniałą karierę solową. Lecz jego samozwańcza misja przywrócenia kulturalno-politycznego znaczenia jazzu, jak w pierwszej erze bopu i free-jazzu lat 60-tych, czyni go cokolwiek większym” pisał John Fordham w „The Guardian”.
(na podstawie www.gilad.co.uk)

Atzmon to silny głos europejskiego jazzu, w którym mieszają się między innymi pieśni z Neapolu, tango i bałkański folk. Posiada niespotykany dar nagrywania muzyki ambitnej, a jednocześnie znajdującej szeroką publiczność.
Na jego najnowszej płycie „MusiK” (2004) smutny kawiarniany śpiew Guillermo Rozenthulera przenosi nas jakby w klimat filmów Almodovara, ale zaraz później mamy do czynienia z eksplozją szaleńczego tanga i sopranu a’la Coltrane. Desperacki romantyzm i westchnienia smyczkowego ansamblu zostają nagle odepchnięte przez odjazdy saksofonu Atzmona udającego syreny policyjne i abstrakcyjne odgłosy ulicy.

Atzmon: „Nadszedł czas by na nowo odkryć, dlaczego my wszyscy słuchamy muzyki, czas poszukiwania esencji w ogłuszającym, przytłaczającym otoczeniu. Czas, by przearanżować wiek dwudziesty, powiedzieć Wielkiemu Bratu: „No, thanks! Sam zdecyduję, czym jest dla mnie muzyka.” To album o muzyce, nagrany w imieniu muzyki.”

Fragmenty wywiadu Gilada Atzmona z Cariną Prange z Jazzdimensions-Office. „Bycie cudzoziemcem (w Londynie) jest dla mnie zaletą. Pierwszą rzeczą, jaką możesz uczynić jako obcokrajowiec to zasymilować się - być jak inni. Robiąc to, tracisz ważne cechy swej osobowości! Nie jest to jednak problem sam w sobie - to strata dla innych. Jeśli stracę swą tożsamość, może to stać się i twoim problemem, ponieważ mogłyby ominąć cię niektóre cechy właściwe dla mojej kultury, które mógłbym ci przekazać. W tej chwili zachód jest wielokulturowy. Obcokrajowcy to w dużej części uchodźcy, polityczni azylanci, ludzie cierpiący lub po prostu ludzie pragnący lepszego życia. (…) Wielu artystów to cudzoziemcy!
Cudzoziemcy dokonali poważnej zmiany w życiu - spakowali walizki, pożegnali się z rodzicami - może nawet na 20 lat. Mój album o tym opowiada. Ja jestem cudzoziemcem w Anglii. Mój perkusista jest cudzoziemcem w Anglii. Basista i klawiszowiec są poniekąd „cudzoziemcami w mojej muzyce”.
Pochodzimy z tak różnych stron i stworzyliśmy coś, czego jeszcze nie było. Można ten album lubić lub nie, ale trzeba powiedzieć - to definitywnie inna muzyka! Rozumiesz, co mam na myśli? Jest inna dla mnie. Mógłbym grać arabską muzykę z Arabami, ale jest to rodzaj kombinacji z jazzem i zależało mi, aby każdy wniósł własny wymiar.

Wiodło mi się dobrze w Izraelu jako producentowi i muzykowi sesyjnemu. Ale bycie producentem znaczy produkować „towary”, coś, co ludzie kupią. Wiec miałem pewien rodzaj komercyjnego ciśnienia. Na szczęście nie byłem w tym zły - dobrze mi się żyło, ale kiedy skończyłem 32 lata, byłem kompletnie znudzony i nie mogłem już więcej tego robić.

W tym samym czasie zetknąłem się z książką Slonimskiego „Thesaurus of Scales an Melodic Patterns”. To książka, którą każdy amerykański jazzman zna na pamięć. Choć to rosyjska książka, w znacznej części eksploruje pojęcie muzyki dwunastotonowej. I pomyślałem, że mógłbym rozwijać muzyczne wymiary poprzez bardzo różne aspekty improwizacji. Prawdę mówiąc, Slonimski wywarł wpływ na Coltrane’a, Mike’a Sterna, Scofielda. To bardzo ważna książka. I mając ją na uwadze, zacząłem zadawać za dużo pytań natury estetycznej.
Będąc przy estetyce zacząłem coraz bardziej interesować się filozofią niemiecką, w szczególności Kantem. Pamiętam, że na początku byłem w stosunku do niego dość krytyczny. Jak to się dzieje, że „estetyczny” ma coś wspólnego z „subiektywnym”? I wtedy pojąłem różnice pomiędzy „estetyką” a „estetyczną przyjemnością” i „modą”, która niekoniecznie jest „estetyczną” przyjemnością.
Coraz bardziej zagłębiałem się w filozofię. Pojechałem do Anglii – zabawne - studiować niemiecką filozofię. Miałem uczyć filozofii. Jedynie jako asystent na uniwersytecie. Pierwszego ranka miałem wstać o 6 rano, aby dotrzeć z Londynu do Rochester. Wstanie o 6 nad ranem z saksofonem, w podróży, nie jest dla mnie problemem, ale aby uczyć filozofii?? To nie mój sposób na życie i to był koniec mojej filozoficznej kariery! Ale wciąż się tym interesuję, gdziekolwiek pojadę. Jest to zawsze jakiś problem dla lokalnego managera - zadaję mnóstwo pytań cały czas. (…)

Nie gram z wieloma muzykami. Jestem nieśmiały. (…) Całe życie “maszeruję” z tymi samymi ludźmi. Znalezieni ludzi do wspólnej drogi zajmuje mi trochę czasu. (…) Nie jestem typową osobą, która spotyka muzyków. To, co chcę robić w tej chwili to „Orient House”. W każdym miejscu, kraju, mieście chcę spotykać lokalnych muzyków i zapraszać ich do wspólnego grania. Jest to rodzaj autentycznego podejścia do muzyki.”
(na podstawie: www.jazzdimensions.de)

Bilety:
10,- na kartę klubową i dla posiadaczy biletu okresowego SKM
przedsprzedaż do 17.02: 30,- normalny, 20,- ulgowy
od 18.02: 40,- normalny, 28,- ulgowy