Na wystawie "Henryk Baranowski. Malarstwo" można obejrzeć około 200 obrazów, reprezentujących główne nurty tematyczne w twórczości artysty.
Henryk Baranowski to artysta nierozłącznie związany z Gdynią, Marynarką Wojenną i morzem. I choć marynistyczna tematyka nie wyczerpuje bogactwa podejmowanych w jego twórczości motywów, to właśnie z nią bywa najczęściej kojarzony. Tak też zapisał się w pamięci gdynian — jako piewca morza, kontynuujący najlepsze malarskie tradycje tego gatunku, wyznaczone przez Mariana Mokwę i Antoniego Suchanka. Niezwykły talent i niespożyta energia artysty zaowocowały niemal czterema tysiącami dzieł i pozwoliły mu na stałe wpisać się w kulturalny pejzaż Wybrzeża. Tak znaczący dorobek nie mógł pozostać niezauważony. Nie dziwi więc, że nazwisko Baranowski jest powszechnie rozpoznawalne, a obrazy wzbogacają muzealne kolekcje w Polsce i za granicą, zdobią wnętrza wielu pomorskich instytucji, gmachy Wojska Polskiego, kawiarnie oraz liczne prywatne mieszkania.
W bieżącym roku mija 80. rocznica urodzin Henryka Baranowskiego i zarazem 60 lat od jego pierwszej indywidualnej wystawy, która miała miejsce w gdyńskiej "Cyganerii". To dobra okazja, by przypomnieć bogaty i różnorodny dorobek tego uznanego marynisty. Na wystawie "Henryk Baranowski. Malarstwo" można obejrzeć około 200 obrazów, reprezentujących główne nurty tematyczne w twórczości artysty. Większość z nich to oleje, ale prezentowane są też akwarele, gwasze i pastele. Ekspozycja została tak pomyślana, by obok najbardziej rozpoznawalnych dzieł: gdyńskich pejzaży i po mistrzowsku uchwyconego morza, pokazać mniej znane prace, powstałe podczas plenerów i licznych podróży. Dowodzą one, jak żadne inne, że u podstaw malarstwa Baranowskiego odnajdziemy zawsze ciekawość świata — ważną cechę osobowości artysty i nieprzebrane źródło jego inspiracji. To właśnie ciekawość i wrażliwość na wyjątkowość każdej chwili sprawiły, że czuł potrzebę tworzenia wszędzie: w pracowni i w plenerze, w godzinach pracy i czasie wolnym, na zamówienie i dla siebie. Okrzyknięty przez krytyków "reporterem z paletą" stale coś malował, nie tylko morze, ale i akty, portrety, kwiaty, pejzaże. Tworzył nawet pod koniec życia, jakby na przekór chorobie.
Henryk Baranowski był świetnym obserwatorem. I to zarówno otaczającej go przyrody, jak i odwiedzanych miast, natury i kultury. Niczym reporter chwytał i zatrzymywał na płótnie ruchliwe życie orientalnych uliczek oraz bazarów, egzotyczną urodę kubańskich kobiet, uśmiech dzieci z Taszkientu, bezkres stepu. Odkrywał też piękno w tym, co obok, w tym, co zwykłe: kaszubskim pejzażu, walczących kogutach, gawronach przysiadłych na śniegu, czy spacerze z psem zimową porą. Ze szczególnym zainteresowaniem i cierpliwością przyglądał się zmiennym odcieniom falującego morza. Zwykł mawiać: "Morze nie umie pozować, jest w ciągłym ruchu. To, co zamierzasz namalować, musisz zrobić szybko...". Tworzył więc szybko, zachłannie, zauroczony wibrującymi kolorami rzeczywistości. Zawsze jednak wychodził poza schematy, poszukiwał własnej drogi, czasem tej pod prąd. W czasach, gdy większość malarzy preferowała abstrakcję, pozostał realistą, wiernym swojemu widzeniu świata.
Wystawę dopełniają szkicowniki Henryka Baranowskiego i archiwalne materiały udostępnione przez rodzinę artysty, w tym niezwykle ciekawe fotografie prezentujące malarza podczas pracy w plenerze i pracowni. Na ich podstawie udało się odtworzyć pracownię, a w niej, obok niedokończonych obrazów i malarskich przyborów, znalazła się też kolekcja fajek artysty i płyty z muzyką z różnych stron świata, przy której lubił tworzyć.