Hans Ulrik Quartet
Jazz Jantar 2009 - All That Jazz - 28.11.2009 / g. 20.00 / Klub ŻAK
Johnny La Marama
Marcin Janek Quintet
jazz - koncerty w Trójmieście
Hans Ulrik Quartet (Hans Ulrik - saksofon/ Andreas Lang - kontrabas/ Niclas Knudsen - gitara/ Anders Mogensen - perkusja)
Hans Ulrik to jeden z najważniejszych i najbardziej popularnych duńskich saksofonistów. Jego dyskografia jest żywym dowodem na to, że jazz może być jednocześnie nowoczesny i uwodzicielski, wysublimowany i... łatwy w odbiorze. Jego album Jazz & Mambo stał się w 1999 bestsellerem znajdując ponad 15 tysięcy nabywców.
Najnowszy album Ulrika (zaplanowany na jesień 2009) zapowiadają utwory przestrzenne, z melodyjnymi partiami unoszącymi się wraz z wiatrem nad duńskimi cieśninami i wyspami. To charakterystyczna dla muzyków skandynawskich zaduma łącząca klasyczne akustyczne brzmienia saksofonu czy kontrabasu z pogłosami i ambientowymi tłami.
Repertuar poprzedniej płyty (Tribal Dance) składał się z dźwięków wywodzących się ze złotych lat Blue Note z domieszką skandynawskiej liryki. Nowoczesny, melodyjny jazz z fascynującym groovem i wirtuozem saksofonu na czele. Przejmujący, przemyślany i przede wszystkim - bardzo osobisty sound to cechy charakterystyczne Ulrika.
Jego utwory mają magiczną siłę przyciągania, bez agresji i narzucania się. Hans stosuje metody perswazji oparte na melodiach: przemyślanych i wspartych tłustym, mięsistym brzmieniem. Raz za razem udowadnia, że wartość artystyczna może iść w parze z atrakcyjnością - nawet dla laików. Zgodnie z żakowskim hasłem - Jazz Do It - i bez zgniłych kompromisów. Ulrik jest chętnie grany przez kawiarenki jazzowe w Kopenhadze, na równi z mistrzami takimi jak Coltrane czy Davis.
W jego brzmieniu jest powietrze, lekkość i jednocześnie żar: relaksuje i wyprawia wyobraźnię w daleką podróż. Brał udział w wielu kooperacjach - jego tajemniczy klarnet basowy można usłyszeć na ostatniej płycie Eivinda Aarseta (gościa Jazz Jantar 2008). Jego kwartet zna się i gra ze sobą od lat, wirtuozerię łącząc z fenomenalnym, telepatycznym porozumieniem.
Płyta nazywa się Jazz & Mambo, ale program opiera się na duńskiej muzyce folkowej. (...) Niekonsekwencje i przeciwieństwa, które znajdziemy na niej dobitnie świadczą o ogromnym poczuciu humoru Ulrika i jego kreatywności. (...) Zespół z gracją i wyczuciem czerpie z przeróżnych etnicznych odniesień kładąc zawadiackie sola tenoru na latynowski groove, korzystając z sitarowych brzmień przeplatających się z dźwiękami gongów i buddyjskich kołatek. Ulrik dubbuje brzmienia saksofonu i bas-klarnetu w transowe zaśpiewy. Od mistycyzmu new-age po bebopową pasję.
Po drodze zespół przemierza hippisowskie ścieżki psychodelii, przygrywa na harmonii samotne tanga i gitarowego bluesa granego slide'm. (...) to jak się klasyfikuje muzykę, jest kwestią drugorzędną wobec emocji, które muzyka wywołuje. A w tych utworach jest ich za trzęsienie - każdy brzmi żywo i wpasowuje się do ogólnej wizji Ulrika. (Derek Taylor - allaboutjazz.com).
Hans Ulrik - saksofonista i kompozytor, absolwent Berklee College of Music. Był liderem następujących formacji: Pinocchio (87), Hans Ulrik Fusion (88-89), Ulrik/Hess Quartet (89-90), Hans Ulrik Group, (91-95) Wombat (od 95), Hans Ulrik Jazz & Mambo (98-03). Jako lider zapraszał takie postaci jazzu jak: Gary Peacock, Mino Cinelu, Adam Nussbaum, Niels Lan Doky, Lars Jansson, Marilyn Mazur, John Scofield, Peter Erskine, Steve Swallow i innych.
Laureat wielu nagród, m.in.: Nagroda dla Najlepszego Solisty na European Jazz Competition w Leverkusen, duńskie Grammy za najlepszą płytę jazzową "Jazz & Mambo". Występował w salach koncertowych na całym świecie. Od 1987 prowadzi działalność akademicką. Jest wykładowcą na "Det Fynske Konservatorium", prowadzi warsztaty w Danii, Szwecji i Norwegii.
Niclas Knudsen - gitarzysta znany m.in. z Ibrahim Electric. Nagrywał z takimi tuzami jak: David Liebman, Ray Anderson, John Tchicai czy Adam Nussbaum. Laureat duńskiego Grammy za płytę "Jazz And Mambo", zdobył pierwszą nagrodę na Gexto Jazz Competition z zespołem "Science Fiction Quartet" w 1996 i ponownie z grupą Out To Lunch w 1999. W 1998 otrzymał Roland Musical Award dla młodych muzyków.
Anders Mogensen - nagrywał i występował z takimi artystami jak: Bob Berg, Gary Thomas, David Liebman, Brecker Brothers, Django Bates, Tim Berne, Marilyn Mazur, Michael Formanek, Steve Swallow, Tim Hagans. Laureat wielu nagród, m.in.: Duńskich Grammy: za albumy Jacob Anderskov: Even Worse (2002), Lovedale: Grill Music (2007) i norweskiej Grammy za album Petter Wettre Quartet: Fountain of Youth, (2008). Występował na wielu festiwalach, m.in.: Bell Atlantic Jazzfestival w Nowym Jorku, Oslo International Jazzfestival, Copenhagen Jazzfestival, Yokohama Jazzparade, Jazzfestival of Syria, Molde International Jazzfestival, Edinburgh Jazzfestival.
Andreas Lang - kontrabasista, absolwent Carl Nielsen Academy of Music w Odense. Regularnie prowadzi letnie warsztaty w Rügen, Germany. Aktywny muzyk berlińskiej sceny jazzowej.
Johnny La Marama (Kalle Kalima (Finlandia) - guitar/ Chris Dahlgren (USA) - bass/ Eric Schaefer (Niemcy) - drums)
Dawno, dawno temu, a może właśnie teraz, gdzieś, kiedyś jakiś blady typ spod ciemnej gwiazdy przemyka po zaułkach miasta. Nikt nie wie, kim jest, ale wszyscy znają jego imię. Przechadza się w płaszczu z wysoko postawionym kołnierzem: Johnny La Marama, gangster bez pasji i bez szczęścia. Podczas strzelaniny potrafi strzelić sobie sam w stopę, a po udanym napadzie na bank zgubić kluczyki do samochodu...
"Johnny, come back soon" - ten okrzyk, jak echo, odbijał się od ścian metropolii na całym świecie od czasu premiery albumu "...Fire!". Ten nieodparty urok połączonych Toma Waitsa, Sun Ra i "spaghetti" westernów, ich zaraźliwe nieposłuszeństwo stylistyczne i trudna do powstrzymania żądza łamania tabu. Groteskowy rajd po szarych strefach premodernizmu, matecznik bękartów zagubionych między futuryzmem a anachronizmem - to wszystko sprawia, że każdy uzależnia się od Johnnego La Maramy.
3 lata zajął Johnnemu powrót z najnowszym albumem "Bicycle Revolution". Możemy zagrać dowolną muzykę, ale aż 3 lata zajęło nam dojście do tego, czego właściwie La Marama chce od nas - mówi Dahlgren. Tym razem żołnierze Johnnego stanęli w obronie środowiska i swych przydomowych ogródków; postanowili rozpętać rewolucję... rowerową.
Ich muzyka bynajmniej nie wynika z obróbki intelektualnej, z "wymyślania". Artyści najpierw zanurzają się w dźwiękach i sprawdzają, kiedy pojawia się Johnny i czego żąda. Decyzję La Maramy są czasem dla nas kompletnym zaskoczeniem. Czasem wydaje się, że dobrze go znamy, a on wtedy robi coś zupełnie na opak. Ciągle wprowadza chaos i zamieszanie. Potrafi zniszczyć nawet najlepszy plan. Jego zamiary mają zaszytą w podszewce katastrofę. To podróż przez frontowe trawniki perfekcyjnie normalnego szaleństwa... - mówią członkowie zespołu.
Johnny La Marama to złowieszcze brzmienie i groźny groove. To berliński zespół, w którego skład wchodzą Kalle Kalima z Finlandii, nowojorski basista Chris Dahlgren oraz Niemiec Eric Schaefer. Ich twórczość to kompilacja tuzinów muzycznych inspiracji i doświadczeń. Bynajmniej nie jest to jednorazowy projekt, ale rasowy band, którego duchowymi patronami są Captain Beefheart i Frank Zappa. A w zasadzie nie zespół, ale wolny duch, który jednoczy te trzy niesforne postacie.
Trio z równą wirtuozerią korzysta ze swych instrumentów, jak i z rozległej bazy popkulturowej. Z chęcią sięgają po stare komiksowe chwyty narracyjne a'la "The Spirit" Willa Eisnera, wspomnienia czarnych kryminałów z lat 40., amerykańskich thrillerów z lat 60., czy tzw. "świńskiego rocka" lat 70.
Johnny La Marama ma skłonności do przesady, uwielbia szaleńcze roszady i błyskotliwe porównania. To film przygodowy na gitarę, bas i perkusję. Ci trzej muzycy są przy tym bardziej kaskaderami, niż aktorami grającymi główne role, choć ta granica zaciera się, jak w tarantinowskim "Grindhouse: Death Proof".
Fiński gitarzysta Kalle Kalima wystąpił na Festiwalu Jazz Jantar w 2003 roku.
"...to transatlantycka awantura obejmująca rock, country, dub i metal - bardziej piosenkowa i narracyjna wersja słynnego Naked City Johna Zorna. Ich album jest niezwykle rozrywkowy, pełen ognia z gitarowymi solówkami rzężącymi od przesterów. Gdy już ci się wydaje, że to po prostu pastisz Frisella, Johnny nagle wyskakuje z afrykańskim beatem. To jeden z najlepszych albumów tego roku z półki: graj-to-na-pełen-regulator. (Cadence)
"Trzech uzbrojonych po zęby berlińskich muzyków wywołuje prawdziwe zamieszki." (Jazzthetik, 3/2006, Henry Altmann)
"To muzycy, którzy lubią spuścić zimny prysznic na tradycję. Swoje muzyczne inklinacje rozszerzają o brzmienia hip-hopu, drum'n'bassu i rocka jak zrobiliby to Medeski Martin and Wood. Od Zappy do Hendrixa, od Coryella do Rypdala - odważnie, z humorem, z energią i synergią trzech indywidualności. Ambitne festiwale jazzowe powinny bić się o tych facetów." www.sound-and-image.de
"Tak mogliby brzmieć Red Hot Chilli Peppers gdyby nie zaprzedali dusz dużej wytwórni muzycznej..." Jazzpodium, Jörg Konrad