stat
Impreza już się odbyła
PATRONAT

W roku 1799, w najbardziej renomowanym czasopiśmie muzycznym, jakie ukazywało się w ówczesnej Europie, została opublikowana pewna rycina autorstwa Augusta Fredericka Christophera Kollmanna. Był to swego rodzaju diagram w formie "słońca kompozytorów". W samym centrum owego diagramu znalazło się nazwisko Johanna Sebastiana Bacha, jako człowieka, od którego pochodzi cała muzyczna mądrość, otoczone nazwiskami Georga Friedricha Händla, Carla Heinricha Grauna oraz Franza Josepha Haydna.

lut 2

niedziela, g. 17:00, 20:00

bilety 159 - 249 zł
Kup bilet
mar 7

piątek, g. 19:00

bilety 149 zł
Kup bilet
I mimo, iż to ten ostatni święcił w owym czasie największe triumfy na arenie muzycznego świata, Haydn nie tylko nie miał za złe, iż został wymieniony za zmarłym pół wieku wcześniej lipskim kantorem, lecz miał wręcz "uznać owo zestawienie za pochlebne". W obliczu tych faktów, teoria o całkowitym zapomnieniu J. S. Bacha tuż po jego śmierci na blisko 100 lat przestaje być dla nas oczywista. Tym bardziej jeśli sięgniemy do wydrukowanej wzmianki w kolejnym egzemplarzu tego samego czasopisma, Allgemeine musikalische Zeitung z 1801 roku: "imię Johanna Sebastiana Bacha promienieje najwyżej i niedościgle nad wszystkimi niemieckimi kompozytorami pierwszej połowy ubiegłego stulecia. Objął on duchem newtonowskim wszystko, co do tej pory wiedziano na temat harmonii [kompozycji] i dawano jako przykład, przeniknął jej głębiny tak całkowicie i trafnie, że musi być słusznie uznany za prawodawcę prawdziwej harmonii, która obowiązuje do dnia dzisiejszego".
Bach kontra Händel.

muzyka poważna - koncerty w Trójmieście


Mimo, iż Johannowi Sebastianowi Bachowi i Georgowi Friedrichowi Händlowi nie było dane nigdy się spotkać, wiele zbiegów okoliczności połączyło te dwie wielkie postacie niemieckiego baroku. Obydwaj urodzili się w roku 1685 zaledwie miesiąc po sobie i również obydwaj swoją muzyczną edukację oparli na niemieckiej organowej szkole kontrapunktu. Żyli stosunkowo długo jak na owe czasy - Bach zmarł w wieku lat 65, a Händel 74. I co ciekawe, najprawdopodobniej pośrednią przyczyną śmierci obu Panów był pewien zgubny nałóg - gdyż obydwaj byli namiętnymi palaczami fajki.

Choroba oczu, prowadząca do ślepoty to kolejne ogniwo łączące losy Bacha i Händla. Godne uwagi jest również to, że kompozytorzy Ci mieli wspólnego lekarza, w postaci posługującego się dumnym lecz fałszywym tytułem Chevaliera, Johna Taylora, podróżującego po Europie szarlatana i oszusta, którego kosztowne zabiegi nie tylko poważnie uszczuplały budżet pacjentów, lecz również znacznie pogarszały ich stan zdrowia. I mimo, że niechlubny doktor podaje w swoich pamiętnikach, iż przyczynił do odzyskania wzroku przez obu kompozytorów, w rzeczywistości Taylor sprawił im wiele bólu nie przynoszącego żadnego pozytywnego efektu.

Drogi życiowe Händla i Bacha przecinały się wielokrotnie, zdarzało się, że wielcy kompozytorzy przebywali w tym samym czasie w pobliskich miastach oddalonych od siebie zaledwie o 30 kilometrów. Johann Sebastian Bach wielokrotnie próbował nawiązać kontakt ze swym "kolegą po fachu", lecz za każdym razem napotykał opór ze strony Händla. Kiedy przyjechał do Halle, aby osobiście poznać wielkiego Georga Fryderyka, tamten natychmiast opuścił miasto. Innym razem, gdy wysłał swego syna, Wilhelma Friedemanna (gdyż sam leżał chory z gorączką), z zaproszeniem do domu Bachów w Lipsku, tamten uprzejmie odmówił. Niestety nigdy nie poznamy przyczyny niechęci spotkania lipskiego kantora. Czy wynikało to z braku zainteresowania muzyką Starego Bacha, czy może obawą z bezpośrednim zetknięciem się z tak olbrzymim geniuszem?

Serdeczny przyjaciel Telemann.
Owe händlowskie obiekcje nie istniały w przypadku Georga Philippa Telemanna, którego łączyła zarówno z Händlem jak i z Bachem serdeczna przyjaźń.

Telemann poznał Händla w 1701 roku w Hamburgu, a Bacha jakiś czas później w Eisenach, rodzimym mieście Johanna Sebastiana, gdzie od 1708 pracował jako dworski kapelmistrz. W 1714 roku Johann Sebastian Bach poprosił słynnego kompozytora o zostanie ojcem chrzestnym swego drugiego syna, dzięki czemu Carl Philipp Emanuel otrzymał wedle tradycji drugie imię po swym znakomitym ojcu chrzestnym. G. Ph. Telemann miał wiele serca dla swego chrześniaka, bacznie śledząc jego karierę muzyczną, którą w razie potrzeby wpierał swoją protekcją. To właśnie on przyczynił się do przekazania stanowiska dyrektora muzycznego miasta Hamburg w roku 1768 Carlowi Philippowi Emanuelowi Bachowi, które wcześniej sam piastował.

Telemann w pewnym sensie przyczynił się również do zatrudnienia samego J. S. Bacha jako lipskiego kantora. Pierwotnie bowiem Rada Miasta Lipska ową posadę zaproponowała Telemannowi, który po dłuższych rozważaniach jednak ją odrzucił. Sławny muzyk, będąc w tym czasie z wizytą u Bachów w Köthen, poinformował Starego Bacha o wakacie na tym stanowisku oraz najprawdopodobniej namówił go do zgłoszenia swojej kandydatury. Po większych perypetiach Rada Miasta Lipska ostatecznie postanowiła przychylić się do kandydatury J. S. Bacha, zaznaczając, iż "ponieważ najlepszego nie można dostać, trzeba będzie zaakceptować średniego".

Bracia Graun.
Carl Heinrich Graun oraz jego o rok młodszy brat Johann Gottlieb należeli do grona serdecznych przyjaciół Johanna Sebastiana Bacha. Państwo Bach prowadzili dom otwarty, podejmując często wielu znajomych z bliska i daleka. Bracia Graunowie wiele razy odwiedzali dom Lipskiego Kantora, z czego Stary Bach był niezmiernie dumny. Cenił ich talenty muzyczne niezwykle wysoko, czemu dawał wyraz wielokrotnie sięgając po ich dzieła, a także wybierając Johanna Gottlieba na nauczyciela skrzypiec swego pierworodnego syna, Wilhelma. Był to znakomity wybór, gdyż Graun jako uczeń i kontynuator sztuki wiolinistycznej Tartiniego i Pisendela mógł wiele nauczyć zdolnego młodzieńca. A że Merseburg, w którym mieszkał i działał J. G. Graun oddalony był zaledwie o 17 kilometrów od Lipska, w którym ówcześnie mieszkała rodzina Bachów, Stary Bach mógł mieć oko na swojego krnąbrnego, 16-letniego syna. Nie wiadomo, czy młodzieniec mieszkał u swego nauczyciela, czy spacerując pieszo z zawieszonymi na plecach skrzypcami, pół dnia maszerował na lekcję do swego mistrza. Wiadomo natomiast, że naukę u Grauna pobierał przez prawie rok i że styczność z tym świetnym muzykiem wywarła znaczny wpływ na jego późniejsze kompozycje. Co ciekawe, pomiędzy uczniem a nauczycielem było zaledwie 7 lat różnicy.

Bracia Graunowie, ponownie złączyli swoje losy z rodziną Bachów w roku 1732, kiedy to, tak samo jak najsłynniejszy syn Johanna Sebastiana, Carl Philipp Emanuel Bach, otrzymali propozycję zatrudnienia w kapeli Króla Fryderyka Wielkiego. Nominacja ta wiązała się z olbrzymim awansem społecznym, gdyż do zespołu muzykalnego Króla (który sam chętnie grał na flecie) należeli najwybitniejsi ówcześni muzycy, jak wymieniony wcześniej C. Ph. E. Bach, J. J. Quantz, czy bracia Bendowie (note bene również uczniowie J. G. Grauna).

Wyjątkowo wysoki poziom artystyczny zespołu potwierdza sam Johann Sebastian Bach, który w 1747 roku przybył do poczdamskiej rezydencji Fryderyka Wielkiego, jak podaje oficjalny poczdamski komunikat prasowy, "z zamiarem cieszenia się przyjemnością wysłuchania tutejszej znakomitej muzyki królewskiej". W podróży tej towarzyszył Bachowi były uczeń J. G. Grauna, a jego syn, Wilhelm Friedemann.