LAO CHE – Powstanie Warszawskie
Jeśli chciałoby się scharakteryzować muzykę zespołu Lao Che, należałoby użyć pojęcia cross over; jest to zbitka wielu naleciałości stylistycznych, począwszy od muzyki spokojnego ambientu, a skończywszy na ciężkim, mrocznym i posępnym rocku. Na płycie Gusła, wszystko ma za zadanie oddać atmosferę zamierzchłych czasów, okresu średniowiecza i historycznych relacji rodem z kresów. Podano to w mieszance nowoczesnych brzmień co uatrakcyjnia i ujednolica charakter muzyki zespołu, która miałaby być sugerowana obecnemu słuchaczowi. Należy spodziewać się tekstów o charakterze archaicznym, wiele neologizmów i zapożyczeń z kultury wschodnich Słowian znalazło tutaj swoje miejsce. Jest to dziwny zlepek kulturowy, o dość ciemnym i tajemniczym koncepcie, związanym z Gusłami, czyli obrzędem wywoływania duchów. Całość zabrudzono wstawkami sampli, oraz szumami radiowymi co nadaje muzyce oryginalnego charakteru. Jest to autentyczna i niecodzienna płyta, która powinna zainteresować słuchaczy szukających w muzyce czegoś więcej niż rytmu i melodii.
Drugi album zespołu - Powstanie Warszawskie to płyta-słuchowisko złożona z 10 kompozycji, których najważniejszym zadaniem jest pokazanie poprzez dźwięki owego świata. Układ płyty oraz aranżacje utworów odpowiadają realiom historycznym, które miały bardzo duży wpływ na nasze tworzenie. Postaraliśmy się aby scenariusz przedstawiał się dokładnie tak jak faktyczne zdarzenia owych dni. Chcielibyśmy, aby słuchacze poczuli choć namiastkę tamtych emocji.
Powstanie Warszawskie to zjawisko tak bardzo osobliwe, że trudno przypisać mu jakiekolwiek analogie. Dla nas - bez względu na różnorodne kontrowersje, które ten temat powoduje - jest to okres historyczny przede wszystkim przesycony romantyzmem.
Postanowiliśmy napisać płytę o owym czasie, czasie prób człowieczego morale. Bestialstwo kontra uniesienie młodzieńczej odwagi, przyjaźni, współistnienia w warunkach tak dalece ekstremalnych, że niemożliwych do pełnego odczucia przez nas - ludzi teraźniejszości. Jedyne co możemy to iść drogą wyobraźni.
Fragmenty recenzji prasowych:Filip Łobodziński (Newsweek 13/05):
"(...) - I Armia Krajowa, i punk to różne oblicza polskiego buntu - wyjaśnia Denst. - Dla Lao Che tamten zryw to inspiracja do ich własnej walki ze współczesną komercją - dodaje producent i przyjaciel zespołu Wojcek Czern. Sposobem na przywołanie atmosfery tamtych sierpniowych dni stał się również wybór miejsca, w którym album nagrano: studia Rogalin Analogowy pod Nałęczowem, należącego do cenionej wytwórni OBUH.
(...) - Oni reprezentują najwyższy światowy poziom - zapewnia Zbigniew Hołdys, od lat bacznie śledzący poczynania młodych wilków rodzimego rocka. - Nie przypominają niczego. To jakbyś w jedno ciało połączył King Crimson, punk i czysto polską piosenkę literacką. Bez wątpienia są oryginalni.(...)"Kamil Antosiewicz (Aktyvist Exclusive):
"(...) Obok genialnego komiksu "Westerplatte", płyta Lao Che stanowi wyjątkową propozycję młodej sztuki, która przetrawiła martyrologijny bagaż polskiej burzliwej historii, nawiązuje do niej wprost i wydaje zupełnie nieobciachowe owoce. 10-utworowy koncept album kreśli dramatyczną historię Powstania Warszawskiego, trafiając do głów pokoleń wyrosłych kilka dekad po wojnie lepiej, niż zrobi to wykład z "Telewizji edukacyjnej".(...)
Padają słowa totalnie niemodne, ale kontekst barykad, wystających zza paska VIS-ów i miejskiej partyzantki, skazanej na przegraną walki, ustawia dzielnych żołnierzy "z czapkami na bakier" w mega romantycznym świetle. Mieszkając na Żoliborzu 200 metrów od miejsca, gdzie padły pierwsze strzały godziny "W", odkrywam ten kontekst niemal każdego dnia. Gratulacje dla chłopców z Płocka, którzy na chwilę zamienili się w "chłopców spod Parasola" i odegrali te 63 dni z sercem.Marek Włodarski (Lampa):
"(...) Od pory tamtej, czyli od onego czasu, cała kamienica na ulicy Hożej nr 42 słucha już tylko LAO CHE, rodzina w domu słucha tylko LAO CHE, znajomi słuchają LAO CHE oraz rybki moje, których nie mam, ale które sobie imaginuję, również słuchają tylko LAO CHE.
(...) A to wszystko za sprawą obłędnych 10 utworów, a wszystko to za sprawą minut czterdziestu pięciu (aż żal, że tak mało!) muzyki płockiego LAO CHE. Ale czego tu nie ma! Konstrukcja utworów – muzycznie i tekstowo – erudycyjna i błyskotliwie zaczepna, jednak nie przytłaczająca quasi-intelektualizmem (vide podpublikoneolingwiści), bo górą są tu szczere emocje i talent ogromny. Można słuchać poszczególnych utworów i wyłapywać – to znam, a tego nie, ale ciekawe z czego to jest – cytaciki zgrabnie i pięknie wplątały chłopaki we własne kompozycje, we własne teksty, dzięki czemu powstało coś wspaniałego! Jak tam u Was? - jest spokojnie jak na wojnie - tu pierdolnie, tam pierdolnie i znów spokojnie. Bo oto ogień młodych serc (lat mają od 22. do 30.) przywołuje ogień młodych serc powstańczych z roku 1944: czas by powstać i rachunki równać krzywd. Nazistowskiego wy ducha wypierdy, mamidła z wąsikiem marionetki, nie wyjdzie stąd żywa psia jucha parszywa... kurwa wasza faszystowska mać... Nie ma co pozorować oburzenia, bo co to za żołnierz, co nie przeklina, a zbluzganie wroga ma właściwości magiczne, ma właściwości terapeutyczne, w tej samej pieśni 1939 – Przed Burzą, co album otwiera, w tej samej pieśni mamy jeszcze piękniejszych fraz kilka: Achtung, Aufruf, Polen und Polinnen!!! Pierdu, pierdu, bla, bla, bla, pierdu, pierdu…..Her Fischer pan pozwoli, że powiem gdzie mnie boli – otóż zarządzenie pańskie, to mam w dupie ja. To Miasto, ten Kraj opornym jest (...) Najwyższa to pora, by zdechła HackenKreuz Maciora! Więc jej blade kurduple spieprzać, won!
Każdy utwór to jest kopalnia muzycznych oraz literackich cytatów i kryptocytatów – jest i siekiera, motyka, piłka, szklanka; jest i Pałacyk Michla, Żytnia Wola (Józefa Andrzeja Szczepańskiego, zginął w wieku 22 lat); jest i Modlitwa Harcerska: O Panie Boże Ojcze nasz, w opiece swej nas miej. Harcerskich serc Ty drgania znasz...; jest i Baczyński (zginął w wieku 23 lat): i wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc, i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut – zło. Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką. Czy to była kula synku, czy to serce pękło?; jest i Hymn Polskiej Marynarki Wojennej (Adama Kowalskiego) przerobiony na Hymn Starówki: Stare Miasto wiernie ciebie będziem strzec. Mamy rozkaz cię utrzymać, albo w guzach twoich lec; jest i Zbigniew Jasiński „Rudy” (1908-1984): tu zęby mamy wilcze, a czapki na bakier (...) tu się Prusakom siada na karkach okrakiem; jest i pieśń bitewna z okresu bitwy pod Warną w 1444r.: idzie żołnierz borem, lasem, przymierając z głodu czasem. Suknia na nim nie blakuje, wiatr dziurami przelatuje; są i cytaty, a może bardziej influencje Izraela (wolny naród musi być), Chłopców z Placu Broni (wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem), Armii, piosenki żołnierskiej, piosenki warsiawskiej ulicy, punk rocka, death metalu, reggea, hard core’u, etc., etc. – dziennikarze muzyczni zwą toto crossover(-em) plus do tego sample z przemówień gen. Sikorskiego.
(...) Każdy utwór, proszę Drogich Czytelników Lampowych, to jest majstersztyk, to jest wspaniałość dźwiękowo-słowna, i każdy wart jest osobnego omówienia, i każdy wart jest opowieści, pochwał i cytowań, lecz z braku miejsca wspomnieć wspomnę tylko o dwóch pieśniach finalnych, przez wzgląd na treści o tragedii mówiące. Mianowicie w posępnym utworze Czerniaków jest o odwiecznych przyjaciołach naszych, co to od wieku XVIII gnębią nas i męczą (wcześniej my ich troszkę po prawdzie męczyliśmy) i tu znowu inspiracją była poezja Józefa A. Szczepańskiego: czekałem na ciebie – czerwona zarazo, byś była zbawieniem witanym z odrazą (...) chocia lewi jesteście, na prawym brzegu rzeki kucnęliście, druzja... skurwysyny nie przyszliście.
(...) I nie mogę nie wspomnieć o najbardziej przejmującym, o najbardziej serce rozdzierającym, o najbardziej wstrząsającym dla mego bogoojczyźnianego jestestwa utworze Przebicie do śródmieścia, który, proszę uwierzyć, kto nie wierzy, niech nie słucha, że dreszczem można być wstrząśniętym, że można zostać porażonym, kiedy w obłędnym rzężeniu gitar, fortepianu, perkusyj i basu szaleństwie, da się słyszeć krzyki: Tu Zośka nie strzelać! Tu Radosław nie strzelać! Polacy nie strzelać! Na Boga tu Polacy! Starówka nie strzelać! Niech żyje Polska!
Nie myślałem w ogóle, że dożyję kiedyś jeszcze tych pięknych chwil, kiedy płyta zespołu polskiego, kiedy płyta młodego zespołu nadwiślańskiego (z Płocka) wnętrzności mi sponiewiera, duchowość oraz patriotyczną jaźń zdyscyplinuje i wypielęgnuje – powiedz wdzięczna kobzo moja, u mnie lico duma twoja. Cóż może być piękniejszego nad człowieka rycerskiego.
Płyta Powstanie Warszawskie to dzieło o ogromnej dojrzałości nie tylko muzycznej, ale i, a zabrzmi to pewnie patetycznie, o ogromnej dojrzałości duchowej i moralnej.(...)"