Może i Pszczółki nie są jedną z topowych wakacyjnych destynacji, ale niby dlaczego by tam nie pojechać? A spróbuj wynaleźć na to lepszą okoliczność, niż Wielki Dzień Pszczół... Nie ma szans.
Plan obchodów tego wspaniałego święta naszych przyjaciółek przebiega w przybliżeniu następująco:
Spotykamy się w pokoju warsztatowym jeszcze przed południem, tj. o 11. Grzyb jest wyrozumiały dla spóźnialskich, stąd zaczynamy od pysznej herbatki i kilku słów wprowadzenia w botaniczno-owadzie arkana. Zmontujemy też parę kanapek na drogę, bo nieprędko tu wrócimy. Później musimy się przetransportować. Do Pszczółek jedziemy pociągiem, wracamy autobusem, zaznacie więc wszystkich rozkoszy podróżowania transportem zbiorowym. Żeby nie stać w miejscu, zrobimy sobie pętelkę przez pałac w Żelisławkach, tu pewnie i popas. Pokręcimy się chwilę po okolicach, bo czyste mają powietrze i jest szansa na ziołobranie.
Wracamy z Pszczółek autobusem, dla przypomnienia. Między 16 a 17. Najdzielniejsi zawodnicy mogą przejść do rundy drugiej,
czyli zajęć z dzikiej kuchni. Tym razem skupimy się na jadalnych kwiatach, z nawłocią na czele. Tym sposobem upieczemy dwie wegańskie pieczenie na jednym ogniu - trochę ukrócimy zapędy tej natarczywej byliny, a przy okazji uwarzymy sobie zdrowy, złocisty syropek, na kształt i podobieństwo miodu. Będziecie mogli pocznić na tyle spore zapasy, żeby móc się nim sycić z cytrynką i lodem jeszcze tego lata oraz na gorąco, ku pokrzepieniu serca, podczas słotnych jesiennych wieczorów...
*Bilety na pociąg/autobus są już wliczone w cenę. Do i z Pszczółek jedzie nieco ponad pół godziny.
**Warto zadbać o wygodny obuw i termosik na drogę.
*** Do Żelisławek idzie się mniej więcej godzinę, tyleż samo z powrotem. Wydarzenie jest odpowiednie dla dzieci, o ile masz pewność, że dla Twojej pociechy taki dystans nie stanowi problemu.