Magda jest dziś absolwentką gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych. Wyszła, jak inni studenci, z akademickich ćwiczeń rysowania martwej natury i z własnej woli do nich powraca, ale tym razem na warunkach, które sama określa.
Stan rzeczy. O rysunkach Magdy Szafarczyk.
W dialogu Magdy ze światem sytuacja wnętrze-przedmiot jest stałym punktem odniesienia, wybraną scenerią wtajemniczeń. Tym razem autorka czyni nas gośćmi - jak sądzę - swojego pokoju, gdzie obiekty i rekwizyty są na wyciągnięcie ręki. Dzieli się z nami radością obcowania z formami, których różnorodność zdaje się nie mieć granic.
Rzeczy. Przedmioty. Żyją własnym życiem: grają zespołowo lub indywidualnie, konfigurują, wchodząc ze sobą w bliższe i dalsze koligacje. Pod czułym spojrzeniem okazują się nieredukowalne do czystej fizyczności: czuwają przy nas, mówią do nas lub trwają w milczeniu. Ale są też materialnymi desygnatami rzeczywistości i jako takie czepiają się osób, które potrzebują solidnie utwierdzić się w rzeczywistości, zaświadczyć o swoim istnieniu wobec otoczenia.
Świat rzeczy jest niezbywalną częścią świata człowieka. One i my to byty od siebie zależne. My opisujemy rzeczy, rzeczy opisują nas. Być może różni nas od nich znacznie mniej niż nam się wydaje...
W przypadku twórczości Magdy obserwujemy mocowanie się z paradoksem: jak uskrzydlić zwyczajność i równocześnie, jak usidlić nadzwyczajność. To pewnie najciekawszy aspekt tej sztuki.
Dekonstrukcję czyni autorka podstawowym narzędziem. Od dłuższego czasu upiera się by forsować ograniczenia, jakie stawia klasycznie pojmowany rysunek i ... już udało się go wyprowadzić z papieru. Tym razem na firankową tkaninę.
Mocą kreacji nadaje rzeczom szczególną właściwość - wolność od prawa grawitacji. To ułatwia dyslokację rzeczy i przestrzeni, i przeniesienie ich w inny wymiar, pomaga zawiesić je pomiędzy ulotnym i wiecznym. Przy okazji ujawnia się harmonia i piękno utajone dotąd pośród trywialności.
Tak się wydaje. Ale czy jest tak naprawdę? Niech każdy sam rozwiąże dylemat: czy zobrazowane rzeczy istnieją od tej chwili jako fantomy rzeczywistości, czy mimo wszystko mamy do czynienia z ruchomymi obrazami uporczywej zwyczajności?
prof. Roman Gajewski