stat
Impreza już się odbyła
PATRONAT
lis 12

wtorek, g. 20:00

Sopot,
bilety 150 zł
Kup bilet
lis 19

wtorek, g. 19:00

Gdynia,
bilety 220-270 zł
Kup bilet
Ich „Piano Vortex” to jedna z najważniejszych płyt 2007 roku jazz/impro wg. The Wire oraz Jazz Times. Ta muzyka ucieleśnia mroczne przeczucia, nerwowy pęd, niepewność. Utwory mienią się – od zadumanej melancholii po burzliwą bieganinę. Jedyny koncert w Polsce!

Bilety (w przedsprzedaży do 24.04.2008):
25,- normalny; 20,- ulgowy; 15,- zniżkowy (karta klubowa i bilety okresowe SKM)
Bilety (od 25.04.2008):
35,- normalny; 30,- ulgowy; 25,- zniżkowy (karta klubowa i bilety okresowe SKM)
Uwaga! Nie prowadzimy rezerwacji biletów w okresie przedsprzedaży. Miejsca siedzące i stojące; liczba miejsc siedzących ograniczona; miejsca nie są numerowane.

koncerty w Trójmieście



Istniałem w jedności z Bogiem i fortepianem przed nastaniem Czasu. Moja muzyka to konsekwencja faktu, że mój umysł współistnieje w harmonii z wszechświatem. Przechwytuję częstotliwości elektromagnetyczne i przekładam na muzyczne frazy – Matthew Shipp.

Urodzony w 1960 roku Matthew Shipp to jeden z najoryginalniejszych głosów we współczesnej pianistyce jazzowej. Gruntowna wiedza o teorii muzycznej i improwizacji, którą zdobył pod kierunkiem Roberta "Boiseya" Lawreya (nauczyciela Clifforda Browna) pozwala mu poruszać się bez ograniczeń w materii zarówno jazzowej jak i klasycznej.
Współtworzy jedną z najlepszych grup free jazzowych na obecnej scenie - David S. Ware Quartet. Niemal równie interesujące są jego własne projekty, jak niezwykły brzmieniowo i harmonicznie duet ze skrzypkiem Matem Maneri bądź tria z basistą Williamem Parkerem i całą plejadą muzyków klasy Susie Ibarry, Whita Dickeya i wspomnianego Mata Maneri. Jego pianistyka często była porównywana ze stylem Cecila Taylora, jednak sam artysta zdecydowanie temu zaprzecza. Uważne słuchanie nagrań Shippa zdaje się potwierdzać, że znacznie bliżej mu do pianistów w rodzaju Andrew Hilla, Horace'a Tapscotta i Dona Pullena niż do wielkiego Cecila. Ostatecznym tego świadectwem są pojawiające się na jego płytach standardy w rodzaju "Greensleeves" czy "Naimy" Coltrane'a. Shipp penetruje też terytorium muzyki elektronicznej i hip-hopu tworząc jedną z najbardziej przekonujących formuł łączących te gatunki z jazzową improwizacją.

Prędko odnalazł się w środowisku klubów w downtown – Knitting Factory i Roulette. Jego przewodnikiem stał się uznawany za jedną z najważniejszych postaci sceny improwizowanej saksofonista David S. Ware. W połowie lat 90 odważył się wyjść z cienia swojego mistrza i rozpoczął karierę solo. Szczególnie upodobał sobie formułę duetu. Współpracował z wieloma znakomitymi muzykami – od Roscoe Mitchella (Art Ensemble of Chicago) do wiolonczelisty Mata Maneri. Komfortowe warunki do pracy dała mu wytwórnia Thristy Ear, która mianowała go kuratorem płyt z cyklu „Blue Series”. Czerpiąc pomysły od nowego pokolenia producentów muzyki elektronicznej zaczął wytyczać nowe kierunki w jazzie, współpracując z DJ Spooky, Antipop Consortium, Spring Heel Jack.. Jak twierdzi nie jest to przypadek – od początku ma w głowie schemat działania, według którego podąża i ma jeszcze w planie wiele niespodzianek.

Ship jest jednym z flagowych pianistów wytwórni Thirsty Ear. Realizował dla niej projekty m.in. z ikonami undergroundowego hip-hop’u Antipop Consortium czy FLAM’em.
W najnowszym projekcie Shipp odrzuca jednak elektronikę i daje się uwieść tradycyjnemu akustycznemu brzmieniu. We trójkę z Whitem Dickey i Joe Morrisem nagrali improwizowaną płytę wolną od konceptualnego nadbagażu. Trio łączy niespokojny swing ze złowieszczym ambientem. Muzyka Shippa ucieleśnia mroczne przeczucia, nerwowy pęd zabarwiony niepewnością. Utwory mienią się – od zadumanej melancholii po burzliwą bieganinę.

Zjawiskowy muzyk – Matthew Shipp – rozwija wrażliwość harmoniczną i umiejętność konstruowania dramatycznych kadencji unikając jednocześnie oklepanych klisz free-jazzu. Ogromnie wszechstronny, z kosmiczną wręcz perspektywą, uderza huraganami klastrów, by zaraz przejść do subtelnych, lirycznych melodii.

Joe Morris gra momentami niczym wirtualna encyklopedia gry na kontrabasie; porusza się od mocarnych drive’ów do eterycznych brzmień alikwotów. Łączy go z Matthew Shippem niesamowita przenikliwość, dzięki czemu ich dialogi zacierają granicę między solistą a akompaniamentem.
(Allaboutjazz.com, Troy Collins).

Tak jak w grze młodych muzyków częstą wadą są duże braki techniczne i trudności z przekazaniem wysublimowanych emocji, u starszych problem są niedostatki energii i spontaniczności. Objawia się to zamknięciem na nowe trendy albo ich beznadziejnym ściganiem. Shippowi doskonale udało się odnaleźć pomiędzy tymi skrajnościami. Zapowiada słuchaczom: „Celem tego albumu jest zabranie twojego umysłu w podróż” i odpływa spokojnie w swoje niezwykłe fantazje – trochę romantyczne, osnute tajemnicą, eleganckie, wysmakowane, a jednocześnie pełne wirtuozerii i nie pozbawione odrobiny futurystycznych wizji. Z lubością oddaje się improwizacjom, ale w swobodnej grze nie traci wyczucia. Potrafi być uporządkowany, trzymać się ścisłych reguł kompozycji i kłaść mocne akordy. (Jacek Skolimowski – polskieradio.pl).