stat
Impreza już się odbyła

Rektor Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku prof. Ludmiła Ostrogórska
Dziekan Wydziału Malarstwa dr hab. Krzysztof Polkowski

31 października - 24 listopada 2024

Gdańsk,
Wstęp wolny
zapraszają na:

Wystawę retrospektywną prof. Mieczysława Olszewskiego "MIETO"

Duża Aula Wielkiej Zbrojowni
Akademia Sztuk Pięknych w Gdańsku
ul. Targ Węglowy 6 (wejście od ul. Tkackiej)



Mieczysław Konrad Olszewski / Mieto

Artysta malarz, profesor (sztuki plastyczne), urodzony 6 sierpnia 1945 w Ostrołęce.

Studia: Wydział Malarstwa PWSSP w Gdańsku (1963-1969), w pracowniach profesora Kazimierza Śramkiewicza (rysunek) oraz profesora Stanisława Teisseyre'a i profesora Jacka Żuławskiego (malarstwo). W latach 1971-74 asystent, 1974-79 st. asystent, 1979-86 adiunkt, 1986-93 docent, 1993-96 profesor nadzwyczajny, w 1996 roku uzyskał tytuł profesora zwyczajnego; od 1989 kierownik katedry malarstwa, 2003 — ekspert akredytacyjnej komisji szkół artystycznych, 2005 — ekspert ministra edukacji i sportu dla kierunku "malarstwo". Od roku 1996 prowadzi dyplomową pracownię malarstwa.

Uprawia malarstwo sztalugowe i monumentalne, ilustrację książkową, rysunek prasowy, rzeźbę z przedmiotów gotowych.

Malarstwo sztalugowe: od 1969 roku cykl kilkuset obrazów Akt.

Malarstwo monumentalne: kilkadziesiąt realizacji — freski, sgrafitta, murale, mozaiki (m.in. Dworzec Morski w Gdyni, Polmozbyt w Gdańsku, kawiarnia "Kamena" w Gdańsku, restauracje "Podmiejska", "Myśliwska" i "Delfin" w Gdyni. Rysunek prasowy—od 1970 roku współpraca redakcyjna ze "Szpilkami", "Kameną", "Kulturą i ty", "Pardonem", od 2001 — z "Głosem Wybrzeża".

Ilustracje książkowe — kilkaset ilustracji w książkach: Dzika mrówka, Wronie oko, Leśny goniec, Fort nad Athabaską, Przygody dzielnego marynarza, Nieprzyjemne prawdy, Moda na nostalgię, Trwać poza rajem.
Projekty gobelinów dla Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy (1978-1985): projekty i nadzór autorski trzech gobelinów: Ad matrem (400 x 250 cm) oraz Ad martem (200 x 125 cm), na prywatne zamówienie Mikołaja Góreckiego, Marz Nostrum (350 x 250 cm), Lapidarium (300 x 150 cm).


Ponadto projekty plakatów i innych druków ulotnych oraz scenografii. Prace w kolekcjach prywatnych w kraju i zagranicą — w Muzeum Narodowym w Gdańsku, Muzeum Narodowym w Szczecinie, Muzeum Okręgowym w Toruniu, Muzeum Kartofla w Monachium, Muzeum Karykatury w Warszawie, a także w Gabrowie, Amsterdamie, Skopje.


Moje zawodowe życie ma już lat pięćdziesiąt. Pod ścianą pracowni stoi, zalega(?) około siedemdziesięciu obrazów. Oznacza to, że bez mała tysiąc pozostałych, co nie zalega - wisi gdzieś na świecie i wkrótce będzie to jedyny dowód mojego istnienia.
Mieto Olszewski


„Gorset” (Akt 1001), 90x110 cm. olej akryl, 2014 r. Więcej zdjęć ()

„Gorset” (Akt 1001), 90x110 cm. olej akryl, 2014 r.

mat. promocyjne ASP

„Gorset” (Akt 1001), 90x110 cm. olej akryl, 2014 r.

mat. promocyjne ASP


Mieto, Eros i Patos Anna Królikiewicz
(fragmenty wstępu do katalogu monograficznego Mieta Olszewskiego)

(...)To, jak mówi i pisze Mieto, zostawia we mnie, słuchającej, rodzaj ciepłej sytości słowem, spokoju, że są jeszcze ludzie czytający literaturę piękną, co daje się poczuć w wybuchającej składni, okrągłej, jagodowej słodyczy anegdot, w popisach autoironii. Są tacy, którzy jego pisanie mogą uznać za konglomerat aforyzmów i sztuczek stylistycznych, można się z Mietem nie zgadzać, można Mieta nie cierpieć, ale nie da się go ominąć bez ukłucia, jak drzazgi za paznokciem. Pisząc o nim piszę o sobie, i przez siebie, bo i Mieto pisząc o innych zawsze pisze o sobie i przyjęłam to tu za słuszne. Pozwalam przeniknąć przez swoją membranę poczucia żenady własnym wątłym wspomnieniom, które nie są wagi dokumentu, są ledwo przejrzyste i cienkie, jak atmosfera, mają konsystencję wrażeń. Debiutuję w roli redaktor naukowej tego wydawnictwa, ale "naukawość" pisania o sztuce zostawię tęższym umysłom, niż mój, a bohater nasz tego wręcz nie lubi. Piszę i myślę o tym, jak można redagować naukowo album monograficzny malarza, którego ulubionym tematem jest kobiecy akt, a precyzyjniej: pewien jego fragment. Po udanej i długiej na ten temat konferencji z artystą, obdarowana na odchodnym słoikiem czarnego ostrego sosu z termitów z wenezuelskiej dżungli, próbuję domyć zęby z czerwonego wina i podołać uporządkowaniu bujnej biografii i dokumentacji puchnącej od wystaw i realizacji.
To, jak maluje Mieto, to ciężka lepkość pigmentów adekwatna do powolnego schnięcia leniwych póz modelek: widać tam nie tylko pasaże pędzli macających ciała, ale i szarą ospę rozlewanej i warzącej się olejnej. Grube impasto samo kładzie się na płótno i wolno tężeje rozkładając tłuste uda tak, jak każe autor. Siedzę w Amsterdamie w kuchni Rembrandta i ucząc się robić kilka żółtych farb, jakie ucierali tu jego uczniowie na pesto: z rokitnika, rezedy, oliwy, wina1, myślę o tamtych "świńskich żółciach" z usłyszanej korekty i o "świńskich" obrazach Mieta. Żadnych tu vermeerowskich świateł, żadnych ukrytych w półmroku schultzowskich aluzji i krygowania się: tematy okołoginekologiczne cieszą malarza i wobec tego malarz maluje akty, opuszczone majtki, gorsety, buty i perły. Perły są na dziewczynach w innym miejscu, niż na Dziewczynie z perłą, bo dziewczyny Mieta dziwnie nie mają portretu i głowy do biżuterii nie mają. (...)

dr hab. Anna Królikiewicz