NADBAŁTYCKIE CENTRUM KULTURY W GDAŃSKU ZAPRASZA:
20-31 MAJA 2011:
WYSTAWA "SZTUKA JEST W OGÓLE PODEJRZANA"
W RAMACH WYDARZENIA "MIŁOSZA PORTRET WIELOKROTNY"
WERNISAŻ: 20 MAJA 2011 r.
RATUSZ STAROMIEJSKI W GDAŃSKU
KORZENNA 33/35
GODZ. 17:00 - WERNISAŻ WYSTAWY PRAC MULTIMEDIALNYCH:
Ania i Adam Witkowscy: ALFABET
Katarzyna Kijek, Przemysław Adamski: IN STATU NASCENDI
GODZ. 18:00 - PROJEKCJA FILMOWA:
prelekcja: "O związkach Czesława Miłosza z kinem i sztuką popularną" - Bartosz Filip
Czarodziejska góra - amerykański portret Czesława Miłosza (reż. M. Zmarz-Koczanowicz, 2000, 60')
Wystawa będzie czynna w Ratuszu Staromiejskim w terminie 20-31 maja 2011, w godz. 10-18
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Rok Miłosza
WYSTAWA: "SZTUKA JEST W OGÓLE PODEJRZANA":
W przedmowie do tomu "Kultura masowa" Czesław Miłosz - pełniący w tym wypadku rolę tłumacza, który jednocześnie przeniósł na polski grunt dyskusję o kulturze masowej - niejako usprawiedliwiając swoje zainteresowanie tym tematem, napisał: "Literatura i sztuka powinny być świadome warunków, w jakich wypadło im się rozwijać, nie wolno im lekceważyć potężnej konkurentki, tj. kultury rozrywkowo-popularnej". Tym razem narzędzia "potężnej konkurentki" posłużą do skomentowania opinii Miłosza, dotyczących nie tyle kultury masowej, co w ogóle sztuki.
W opinii Miłosza sztuka należała do tej kategorii dziedzin ludzkiej działalności, które wydawały się szczególnie podejrzane. Literaturę porównywał Miłosz do "turnieju garbusów", pisał "źle o filmie" jako o medium, które rości sobie pretensje do "pokazywania rzeczywistości". Sztuka w ujęciu Miłosza okazywała się bezsilna wobec rzeczywistości a sam fakt tworzenia, nadawania "formy" stawał się w rezultacie rodzajem ucieczki od rzeczywistości. Sztuka, poczęta z "nienormalności", zbliżająca się do stanów "chorobowych", okazywała się w istocie nie tyle powołaniem, co przekleństwem.
ARTYŚCI O PRZYGOTOWYWANYCH PRACACH:
Ania i Adam Witkowscy, Alfabet:
Trudno nam się nie zgodzić z tezą Miłosza, którą zawarto w tytule wystawy.
Naszym zdaniem, sztuka i artyści są podejrzani i nie widzimy w tym nic niestosownego. Im mniej poprawni, im bardziej aspołeczni, tym więcej mogą przynieść odświeżenia, ożywczej energii, oczyszczenia. Nie oznacza to jednak, że są nieobecni, nieaktualni.
Sami od wielu lat żonglujemy notatkami czy zapożyczeniami z najbliższego otoczenia. Staramy się nie omijać kultury masowej, tzw. popularno-rozrywkowej, to w niej wyrastaliśmy i to ona nas między innymi ukształtowała. Nasze artystyczne realizacje bez cytowania aktualnej rzeczywistości nie miałyby sensu. I w tym przypadku już formalny wybór o tym świadczy - prezentacja multimedialna, jest dość powszechnym i modnym zjawiskiem (dowodzi o tym popularność licznych multi-konferencji, multimedialne wyświetlacze na rogach ulic, prezentacje w metrze czy kolejce).
W taki skondensowany sposób postanowiliśmy opowiedzieć o Miłoszu. W skrótowej, lecz bardzo pojemnej formie leksykonu. W związku z tym przywołujemy Abecadło Miłosza (1997) i Inne Abecadło (1998). Jak sam napisał (...) zamiast powieści, zamiast eseju o dwudziestym wieku, zamiast pamiętnika. Zawarł w nim hasła jak alchemia, sława, cudowność, opisał różnych znajomych i osoby istotne na Jego życiowej drodze, swoich przewodników, mentorów, miłości. Opisał państwa i zjawiska geopolityczne.
Nasza wersja będzie uboższa, a przez to, dla nas istotniejsza. Nie będziemy podawać nazwisk i opisu osób, nie będziemy zajmować się polityką.
Spróbujemy w niej skondensować własne poglądy, zestawiając je z miłoszowymi. Będziemy redefiniować, cytować i dopisywać. Zobaczymy, które wątki były istotne dla Jego pokolenia, a które dotyczą naszego.
Taki rodzaj konfrontacji pozwala nam opowiedzieć o sobie, jako artystach, lecz przede wszystkim ludziach, odpowiedzieć równocześnie na pytanie, czy twórczość Miłosza nadal jest znacząca, czy potrzebujemy ją czytać, jak wiele z niej rozumiemy, na ile stała się uniwersalną?
Katarzyna Kijek i Przemysław Adamski, In statu nascendi:
Punktem wyjścia do przygotowania tej pracy jest przytoczona opinia Miłosza o filmie, jako o "medium, które rości sobie pretensje do pokazywania rzeczywistości". Chcemy przy tym dać wyraz sugerowanej bezsilności sztuki wobec rzeczywistości.
W ostatnim czasie technika modelowania i animacji 3D wyjątkowo silnie aspiruje do odtwarzania rzeczywistości. W swojej chęci mimetyzmu pozostaje przy tym na etapie, na którym malarstwo sztalugowe było u progu XVI wieku. Zarówno ten proces, jak i renesansowy precedens doskonale odzwierciedlają tezę postawioną przez Miłosza.
Aby podkreślić swoistą niemożność odzwierciedlenia rzeczywistości przez artystę przedstawimy proces renderowania "in statu nascendi". W miarę postępu animacji kolejne klatki będą coraz dokładniej wyrenderowane. Spróbujemy zatem uchwycić ten moment procesu twórczego, który jest najbardziej efemeryczny.
Każda klatka animacji 3D przeliczana jest na użytek finalnego renderu fazowo - w oddzielnym cyklu przelicza się oświetlenie sceny, w oddzielnym faktura przedmiotu, etc. Finalnie otrzymujemy jednak jeden spójny plik. Na użytek przygotowywanej pracy przechwytywać będziemy tymczasowe, fragmentaryczne fazy renderu przetwarzając je na warstwę wizualną. Przez analogię do procesów chemicznych animacja będzie miała tytuł "In statu nascendi". Termin ten odnosi się do produktów przejściowych reakcji chemicznych, których nie można wyodrębnić ze środowiska tej reakcji. Istnieją one zatem tylko w "trakcie tworzenia", po czym zanikają na skutek reakcji następczych.
Proces ten unaoczni "zmagania" sztuki (technologii w służbie sztuki) z odzwierciedlaniem rzeczywistości i udowodni postawioną przez Miłosza tezę.