Leszek Mądzik ODCHODZISCENA PLASTYCZNA KUL w Lublinie
Muzyka: Marek Kuczyński
Wokal: Urszula Dudziak
Piękne, plastyczne widowisko oparte głównie na grze światła, dźwięku i materii inspirowane dziełem Różewicza "Matka odchodzi".
"...teraz kiedy piszę te słowa spokojne oczy matki spoczywają na mnie na mojej ręce na tych okaleczonych oślepionych słowach. Oczy naszych matek przenikające serca i myśli są naszym sumieniem sądzą nas i kochają pełne miłości i strachu oczy matki. Matka patrzy na syna kiedy on stawia pierwsze kroki i potem kiedy szuka drogi, patrzą kiedy syn odchodzi, ogarniają spojrzeniem całe życie i śmierć syna" - Tadeusz Różewicz
Odchodzi - każdy lub ktoś bliski.
Uczucie jakie łączyło Tadeusza Różewicza z Mamą silnie mnie dotknęło. Takie świadkowanie w ostatnich chwilach, pełne uczucia, miłości i niepewności, czy wszystko się dla Niej uczyniło. Ta świadomość nie daje spokoju - oczy matki przenikają jeszcze silniej, kiedy już jej nie ma. Szukałem obrazu dla tych przestrzeni i dla tego dramatu.Leszek Mądzik
"Odchodzi" to kolejny spektakl Leszka Mądzika z niezwykłą, pełną poetyckiego wyrazu siłą oddający ból ludzkiego istnienia. To dalszy krok artysty w śmiało ponawianych próbach dotknięcia tajemnicy bytu. Spojrzenia za granice realnego świata. Jest w nim siła prawda obcowania z dziełem sztuki, w którym każdy widz czuje się współuczestnikiem ukazywanych- przeżywanych- wydarzeń. Nie tylko na skutekpełnego odizolowania ciemnościami od innych odbiorców, ale też z racji oszczędności i colowości użytych środków, które widza Sceny Plastycznej odsyłają do własnych wspomnień, doświadczeń i przeżyć. Nie znam drugiego twórcy teatru, który robiłby to równie konsekwentnie, jak Leszek Mądzik.Janusz R. Kowalczyk, Rzeczpospolita
(...) dzisiaj odkrywam, że istotą niemych spektakli, którymi Mądzik obdarowuje nas od ćwierć wieku, jest samotność. To z jednej strony samotność artysty, który żyje w świecie własnych lęków. A z drugiej samotność widza, który siedzi w całkowitych ciemnościach, nie widząc swoich sąsiadów, a nawet własnej ręki. Jest sam ze sobą, jak w chwili śmierci. W najnowszym przedstawieniu "Odchodzi" (...) Mądzik nawiązuje do tomu Różewicza, lecz jego przedstawienie ma własną logikę. Buduje ją cykl obrazów, w których pojawia się postać kobiety w staromodnej czarnej sukni z białym kołnierzem. Kobieta ma młodą twarz, ale w trakcie przedstawienia starzeje się, ciemnieje, marszczy się, aby na końcu stać się twarzą z pomiętej fotografii, która wyrasta z ziemi jak kamień nagrobny. Przypomina to oglądanie rodzinnego albumu: zdjęcia ż różnych okresów nakładają się na siebie, tworząc zwielokrotniony portret, a czas staje w miejscu. Nasze matki mają jednocześnie 9 i 90 lat, a my jesteśmy wobec nich zarazem noworodkami i starcami. Uchwycenie tej kruchej relacji, w której wiek nie istnieje, to największa siła przedstawienia Mądzika.
Patrzę na obrazy, które wciągają wzrok jak rzeczny wir. Daję się zahipnotyzować, zapominam o tym, że gdzieś jest jakieś życie. Przede mną ciemność nabiera cech żywej istoty, która połyka i wypluwa ludzkie sylwetki. Nie wiem, czy to właśnie zobaczymy u kresu. Ale gdybym miał wybierać, poproszę wyższa instancje o spektakl "Odchodzi".Roman Pawłowski, Gazeta Wyborcza
Fot. Stefan Ciechan