UWAGA! Z przyczyn niezależnych od Klubu Ucho koncert Slow Magic (21.08.2016) zostaje odwołany. Bilety można zwracać w punktach zakupu. Za utrudnienia przepraszamy.
Slow Magic w branży klimatycznej elektroniki ma już swoją markę. Serwuje mieszankę chillwave, glo-fi, downtempo i stylistyki określanej vintagefuture. Nikt nie wie, kim jest. Młody producent ukrywa się za maską wilka i od początku swojej kariery przemawia do słuchaczy wyłącznie poprzez swoje produkcje. W sieci nie znajdziecie długich opisów jego osoby, jedynie proste zdanie: Slow Magic to dźwięki tworzone przez twojego wyimaginowanego przyjaciela.
Po wydaniu uwielbianego przez fanów i doskonale przyjętego "Triangle" (2012), Slow Magic stał się międzynarodową sensacją, grając koncerty u boku Gold Panda i XXYYXX. Wśród tłumu fanów odnalazł się zamaskowany artysta skąpany w fantastycznym świetle z elektronicznymi triggerami i bębnem. Futurystyczno-prymitywna kombinacja tchnęła w elektroniczne kompozycje projektu nowe życie. Debiut Slow Magic w barwach Downtown Records (Chet Faker, Die Antwoord, Cold War Kids) - "How to Run Away" (2014) - odzwierciedla nowe oblicze artysty. Główny singiel "Girls" to house z organicznym pulsem i własnoręcznie tworzonymi samplami. "Hold Still" otwierają partie organowe i jazzowe pianino, które przechodzą w emocjonalny finał, melancholijne "Let U Go" łączy w sobie dub i klawisze, zaś "Closer" przypomina gorączkowy sen z muzyką R&B z lat 90. Największą siłą Slow Magic są jego występy na żywo. Używając małego zestawu perkusyjnego, elektronicznych maszyn i komputera, przenosi słuchaczy do swojego własnego świata, w którym maska przestaje być maską i staje się naturalną częścią ciała. Sierpniowy koncert będzie jedynym występem w Polsce w ramach letniej trasy koncertowej.
Kiedy na początku 2015 roku Oxford Drama - Gosia Dryjańska i Marcin Mrówka - podpisywali kontrakt z wytwórnią Brennnessel, obie strony zakładały, że do końca roku na rynku pojawi się debiutancki album wrocławskiego duetu. Kilka tygodni później stało się to faktem i chyba nikt nie spodziewał się aż tak doskonałego, finałowego produktu. Dlatego nie trudno dać się ponieść euforii, ukrytej nawet w tytule płyty - "In Awe". "In Awe" powstawało przez kilka miesięcy, ale praca nad debiutanckim albumem osiągnęła swój punkt kulminacyjny latem, kiedy Oxford Drama w warunkach studyjnych zaczęli mierzyć się ze swoimi pomysłami: tymi, które już od dawna mieli oraz tymi, które miały dopiero nadejść. Praca w upalne, letnie dnie i wyjątkowo gorące noce to próba uchwycenia czasu frywolności, wrażliwości i czasem nazbyt dużego perfekcjonizmu. "In Awe" to otwarty umysł dwojga ludzi, wzajemna motywacja, spontaniczność i inspirowanie siebie nawzajem do bycia muzycznie odważniejszymi, ale i przestrzeń, która zmusiła ich do ciągłego przebywania ze sobą, pozwalającego poznać im siebie bliżej. Dlatego też jest to album pełen ciepła i bliskości, zrównoważonej z przestrzenią i tęsknotą. Emocjonalna podatność dodaje "In Awe" siły a nie kruchości, ponieważ jest to wreszcie świadectwo naturalnego dorastania dwojga ludzi, słyszalna zarówno w głosie, jak i brzmieniu.
