Przed wami kolejna wystawa organizowana w ramach Open House Gdynia!
Tak pisze o niej Diana Lenart, kuratorka wystawy, matka festiwalu Open House Gdynia:Ameryczka Kasi Michałkiewicz-Hansen nie jest miejscem glorii i chwały. Kasia nie fotografuje zwycięstwa postindustrialnej myśli, ale melancholię przedmieść i wciąż dzikiej przyrody południa Stanów. Tytuł wystawy to cytat z jednej z najsłynniejszych powieści amerykańskiego prozaika - Johna Steinbecka. Jakiś czas po premierze Grona gniewu za dosadność przedstawiania prawdy o politycznych układach rządzących Ameryką, zostały wpisane na listę książek zakazanych. Nic to nie dało. Autor dostał zasłużonego Pulitzera, a temat niesprawiedliwości społecznych, prawie sto lat po Wielkim Kryzysie, jest wciąż aktualny.
Jestem tylko bólem pokrytym skórą w warstwie wizualnej, przypomina chaotycznie prowadzony pamiętnik, scrapbook czyli notes z wycinkami fragmentarycznych wspomnień z drogi. Długo rozmawiałyśmy o amerykańskich kościołach, których kilka zawsze stoi przy prowincjonalnych uliczkach, o amerykańskich pisarzach, poetach i poetkach, które kochamy: John Steinbeck, Allen Ginsberg, Ernest Hemingway, Frank OHara, Mary Angelou, Wallace Stevens, Gary Snyder.
Patrzymy na zdjęcie wesołego, brudnego, ale kochanego psa, kompana hobos - włóczęgów, którzy wybrali wolność, za którą płacą chorobami bez dostępu do darmowej służby zdrowia. Śniła nam się ta sama piosenka w wykonaniu Jima Hensona - wielkiego artysty, który nie zdążył sprzedać swojej firmy Disneyowi (posłuchajcie sobie The rainbow connection w wykonaniu Kermita żaby i Debbie Harry). Jest tutaj mój stary wiersz z Ameryki inspirowany piosenką wykonywaną przez Julie Andrews dla Kermita (When you were a tadpole). Napisałam go na cześć zakochanej pary, a może wszystkich zakochanych par, które są sobie przeznaczone, jakby myśl o tym, że znali się już w prehistorii, dawała gwarancję wieczności.
Macie tu kawałki poezji z wielkiego amerykańskiego tortu z nadzieniem z bólu, prywatnych katastrof, trwałej ondulacji, grzechu istnienia. Wszystko zmieszane, bez umiaru, z pomysłem godnym zachłannego dzieciaka. Kulisy podniosłych wydarzeń z życia małych miasteczek, wyświechtane symbole amerykańskiego snu z wyprzedaży, porośnięte chwastami krzyże, do których modlą się chyba tylko krokodyle, zmęczone hałasem i słońcem twarze, królowa piękności z rodeo - pierwowzór Beyonce?
Wystawa jest dla Kasi przede wszystkim hołdem, podsumowaniem i rozliczeniem się z Ameryką. To, czego doświadczyła, bardzo osobiście i z wielkim talentem do wychwytywania szczegółów, składamy na tej wystawie do albumu. Zanim jednak to się stanie, popatrzcie na sceny, które znikną za jednym mrugnięciem oka. Te historie wydarzyły się naprawdę: włosy królowej rodeo lśnią w słońcu, aligator spokojnie przechodzi ulicą, Charlie trzyma w ręku zabawkę, pomidory już dojrzały. Jestem bólem pokrytym skórą. Arent we all?
Kasia Michałkiewicz-Hansen znana również jako Pani Hansen projektantka graficzna, ilustratorka, artystka. Nie zajmuje się fotografią komercyjnie, nie jest stricte fotografką, choć aparatu używa często. Fotografię traktuje natomiast jako najbardziej osobiste medium.
Wydarzenie dofinansowano ze środków budżetu miasta Gdynia. Mecenasem Open House Gdynia jest Invest Komfort.