Niemal każdy zespół przy okazji wydania kolejnej płyty przekonuje, że to nowy rozdział w jego historii. Jednak w przypadku Oszibarack naprawdę mamy do czynienia z zupełnie nowym etapem, bo na ich nowym albumie "12" zmieniło się wszystko, z wyjątkiem jednego - to wciąż elektroniczna muzyka z duszą.
Wydawać by się mogło, że po niedawnym rozstaniu z wokalistką grupa straci impet, wszak do tej pory Oszibarack znany był głównie z rozbudowanych, koronkowych kompozycji, podporządkowanych jednak wokalowi. Tak się nie stało. Wręcz przeciwnie, po niewielkim przemeblowaniu, okazało się, że ten gmach niebanalnych dźwięków i rytmów, rozrósł się we wszystkich kierunkach i to w bardzo naturalny sposób.
Kiedy słucha się takich utworów, jak "Please Hold On To The End" czy "Brightones" nie sposób nie odnieść wrażenia, że kwartet przeniósł się na nowy poziom sztuki klubowego szamanizmu. To energetyczna mieszanka transowości, połączonej z popową wrażliwością i wyjątkowo oryginalnym brzmieniem. Wszystko to podane z produkcyjną perfekcją godną Chemical Brothers czy Caribou, dzięki czemu każda kompozycja oddycha, pulsuje i prze naprzód.
muzyka alternatywna - koncerty w Trójmieście