Aktualnie brak w repertuarze trójmiejskich teatrów

Przed odejściem w stan spoczynku (3 opinie)

kasy:
58 301-13-28, 551-50-40
7.1
11 ocen
Oceniasz 5/10
Thomas Bernhard Przed odejściem w stan spoczynku


Reżyseria: Grzegorz Wiśniewski
Tłumaczenie: Danuta Żmij-Żmijewska
Scenografia: Maciej Chojnacki i Grzegorz Wiśniewski
Opracowanie muzyczne: Grzegorz Wiśniewski
Występują: Dorota Kolak, Milena Lisiecka, Ryszard Jasiński

Miły mieszczański dom. W nim miła rodzina. Trójka rodzeństwa wiedzie normalne, mieszczańskie życie. Życie podporządkowane jednej dacie: 7 października. Wówczas zamykają się szczelnie okiennice, a cztery ściany stają się jedynymi świadkami osobliwej uroczystości urodzinowej. Na stole odświętna zastawa i drogie wino. Na wieszaku odświętny mundur. I oczywiście prezent. Dostanie go Rudolf, gdy wróci po pracy do domu. Dostanie fotografię Reichsfuhrera w nowiusieńkiej ramce. Następnie zdejmie z wieszaka mundur SS. Być może karze jeszcze ogolić głowę kalekiej siostry i ubrać ją w obozowy drelich. Chwilę później zasiądzie do uroczystej kolacji. Czekał na to cały rok. 7 października. Dzień urodzin Himmlera.
Czym jest ten niepozorny dom, który 7 października zamyka się na świat, hermetycznie niczym puszka Pandory, w której „zabunkrowały” się upiory pamięci? Dlaczego Grzegorz Wiśniewski umieszcza postacie z dramatu Bernharda w klaustrofobicznej scenografii symbolizującej metalową konserwę?
Grzegorz Wiśniewski, reżyserując spektakl „Przed odejściem w stan spoczynku” Thomasa Bernharda, pyta o mechanizmy odradzania się wszelkiej maści fundamentalizmów. Zauważa, że nazizm i pokrewne ideologie konserwują się nie tyle w głowach fanatycznych wyznawców, czy na politycznych parnasach, lecz już na poziomie najmniejszej komórki społecznej – rodziny. Rodziny, która jest najlepszym „utrwalaczem” i „przechowalnią” pamięci kolejnych pokoleń. Te wszystkie mieszczańskie, na pozór miłe, ciepłe domy kryją w sobie tysiące mrocznych zakamarków, ołtarzyków przeszłości, bibelotów i szkatułek, w których pieczołowicie konserwuje się dawne krzywdy i zadrażnienia, utrwala pamięć utraconej świetności.

- Leupoldowa powiedziała że jej mąż należał do Waffen-SS, a następnie pokazała mi swój salonik – opowiada jedna z bohaterek sztuki. - Widzi pani tu mój maż odżywa, tu jest jego świątynia, wszystko to są pamiątki z jego czasów oficerskich, Krzyże Żelazne, trochę klejnotów po Żydach, odznaczenia... Ma też list od Führera, ale ten list jest w szafie pancernej.



Historia drugiej wojny światowej w spektaklu Wiśniewskiego jest jedynie trampoliną do bardzo współczesnej refleksji na temat mechanizmów zbrodniczych ideologii, które wciąż odradzają się w rozmaitych zakątkach świata albo w uśpieniu czekają, by odpowiedniej chwili podnieść łeb i doprowadzić do kolejnej eksplozji okrucieństwa. Czy aby drugiej wojny światowej nie wywołał ten sam mechanizm, który napędza konflikty w Czeczeni, Iraku, byłej Jugosławii lub Izraelu?