Kino pana Hulot - retrospektywa twórczości Jacquesa Tatiego
W jednej ze scen dystrybuowanego w polskich kinach "Iluzjonisty" (2010) Sylvaina Chometa tytułowy bohater stara się swoimi magicznymi sztuczkami przypodobać publice. Przez lata jego triki z wyjmowaniem królika z kapelusza śmieszyły widownię - teraz musi mierzyć się z odrzuceniem i rychło zbliżającą się emeryturą, bo tego typu występy cieszą się coraz mniejszym zainteresowaniem. W tej pięknej animacji Tatischeff, bo tak się nazywa mężczyzna, łudząco przypomina jednego z najsłynniejszych bohaterów w historii komedii filmowej: pana Hulot. Nie bez powodu - "Iluzjonista" powstał na podstawie niezrealizowanego przed laty scenariusza wybitnego francuskiego reżysera i aktora, Jacquesa Tatiego - człowieka, który powołał do życia wspomnianą postać. W ramach październikowej retrospektywy w Klubie Żak będzie można zobaczyć odrestaurowane filmy tego niekwestionowanego mistrza, twórcy wciąż niedocenianego w Polsce, a który niewątpliwie wyróżnił się w dziejach kina.
Jacques Tatischeff (1907-1982), bo tak naprawdę nazywał się autor nagrodzonego Oscarem "Mojego wujaszka", pochodził z rodziny francusko-rosyjskiej. Od dziecka szykowany był na karierę sportową (mając kilkanaście lat mierzył ponad 190 cm wzrostu), jednak w pewnym momencie odnalazł w sobie łatwość rozśmieszania rówieśników. I podobnie jak Charlie Chaplin czy Buster Keaton - mistrzowie burleski - również potrafił wykorzystać swoje warunki fizyczne.
Charakterystyczna budowa ciała połączona z przemyślaną wizją filmowej postaci pomogły zrodzić bohaterów Tatiego (których sam odgrywał): mało rozgarniętego listonosza François z "Dnia świątecznego" (1949) i wspomnianego już pana Hulot. Ten drugi najczęściej był ubrany w za małe spodnie, nosił kapelusik i bez przerwy palił fajkę (przez którą często niewyraźnie mówił). Wrodzona niezdarność powodowała, że bohater nieustannie prowokował małe katastrofy. Wizję świata - zaprezentowaną w najważniejszych filmach Tatiego - spinała nie tylko postać Hulot. Produkcje Francuza mogą się wydawać zlepkiem żarcików z głównego bohatera, ale reżyser prezentował swoje uniwersum bardzo konsekwentnie, w precyzyjny sposób odmalowując ponowoczesną rzeczywistość w ramach spójnych, często wirtuozerskich, fabuł.
Od "Wakacji pana Hulot, przez "Mojego wujaszka" i "Playtime", na filmie "Pan Hulot wśród samochodów" kończąc, Tati koncentrował się na absurdach wynikających z dążenia do nowoczesności (prywatnie bał się, że to telewizor ogląda niego, a nie na odwrót). Najbardziej wyraźne jest to w "Playtime" z 1967 roku, który okazał się największą katastrofą finansową w życiu reżysera. Sfilmowana na taśmie 70mm (co ograniczało dystrybucję filmu w kraju i za granicą) wizja zapętlonego i pełnego labiryntów świata co prawda śmieszyła - przede wszystkim za sprawą poczynań głównego bohatera - ale stanowiła też komentarz na temat niepokojącego charakteru współczesności: owładniętej przez pęd, pracę i rozdrobnienie. Taka ambiwalencja nie spodobała się wówczas w Stanach Zjednoczonych, gdzie uznano film za metaforyczną krytykę USA. Mimo wcześniejszego docenienia "Wujaszka" - pięknej historii relacji między tytułową postacią a młodym siostrzeńcem - "Playtime" czekała spektakularna klęska, co zmusiło Francuza do realizacji różnego rodzaju reklam. O tym, że była to porażka całkowicie niezasłużona, niech świadczy fakt, że po latach film Tatiego znalazł się wśród 50. największych arcydzieł kina w ramach rankingu brytyjskiego magazynu "Sight & Sound".
Oglądane po latach odrestaurowane cyfrowo produkcje francuskiego reżysera zwracają uwagę widza także nadzwyczaj dopracowaną ścieżką audio. I nie chodzi tu o muzykę (choć też), ale o operowanie skrupulatnie przemyślanymi efektami dźwiękowymi. U Tatiego nawet w ramach sceny rozgrywającej się w kawiarni, gdzie widać gwar i ludzi (głośno) ze sobą dyskutujących, rozmowy zostają wytłumione na rzecz odgłosów piłeczki pingpongowej odbijanej przez wysportowanego Hulot. Tak jak Chaplin był uzależniony od kina niemego - od ruchu i wyrazistego gestu - tak Tati fetyszyzował dźwięk. Dopiero dziś możemy to w pełni docenić.
Skromna ilościowo, ale imponująco konsekwentna twórczość filmowa autora "Parady" (dokumentu o cyrkowcach) mimo upływu lat wciąż znajduje poklask, a jej grono wielbicieli stale się powiększa. To komedie w starym stylu, gdzie gag często traktowany był jako figura narracyjna. Co jednak nie musi znaczyć, że obserwacje Tatiego się zestarzały. "Wakacje pana Hulot", przepięknie leniwy film nakręcony jeszcze przed Nową Falą, otwiera scena na dworcu. Zdezorientowani pasażerowie nerwowo przemieszczają się między peronami, bo wydawane przez megafon komunikaty o nadjeżdżających pociągach są tak niewyraźne, że nikt nie wie, gdzie powinien czekać na transport. Skąd my to znamy?
Paweł Biliński
KINO ŻAK / PROGRAM
16.10.2015 / G.15:45
WAKACJE PANA HULOT / Les vacances de Monsieur Hulot / r. J. Tati / Francja / 1953
17.10.2015 / G.15:45
MÓJ WUJASZEK / Mon oncle / r. J. Tati / Francja, Włochy / 1958 / OSCAR za najlepszy nieanglojęzyczny film
18.10.2015 / G.15:45
PLAYTIME / r. J. Tati / Francja, Włochy / 1967
19.10.2015 / G.16:00
DZIEŃ ŚWIĄTECZNY / Jour de fete / r. J. Tati / Francja / 1949 / Nagroda za najlepszy scenariusz na MFF w Wenecji
20.10.2015 / G.16:00
PAN HULOT WŚRÓD SAMOCHODÓW / Trafic / r. J. Tati / Francja, Włochy / 1971
21.10.2015 / G.16:00
PARADA / Parade / r. J. Tati / Francja, Szwecja / 1974
22.10.2015 / G.16:00
ILUZJONISTA / L'illusionniste / r. S. Chomet / Francja, W.Brytania / 2010 / Europejska Nagroda Filmowa za najlepszą animację
DZIEŃ ŚWIĄTECZNY / JOUR DE FÊTE
scen. Jacques Tati, Henri Marquet, zdj. Jacques Mercanton, muz. Jean Yatove, wyst.: Jacques Tati, Paul Frankeur, 1947, 70' W pewnym miasteczku funkcję listonosza pełni pewien bardzo niezdarny mężczyzna o imieniu François. Mieszkańcy już od dawna skarżą się na jego usługi. Tymczasem w pobliżu miasteczka odbywa się jarmark. Przyjaciele listonosza upijają go i prowadzą do namiotu, w którym François może zobaczyć film dokumentalny o błyskawicznej i sprawnej pracy amerykańskich kolegów z branży. Małomiasteczkowy listonosz bierze sobie film do serca i opierając się na amerykańskim przykładzie, próbuje wdrożyć w życie tamtejsze zasady działania...
MÓJ WUJASZEK / MON ONCLE
scen. i reż.: JACQUES TATI, zdj.: Jean Bourgoin ("Czarny Orfeusz", "Wszyscy jesteśmy mordercami"), muz.: Franck Barcellini, Alain Romans, wyst.: Jacques Tati, Adrienne Servantie, Jean-Pierre Zola i inni
Francja, 1958 r., 115 min.Nagroda w Cannes'58; OSCAR'59
"MÓJ WUJASZEK dorzucił długonogiemu panu Hulot kolor i pogardę dla antyseptycznej i mechanicznej cywilizacji, połączoną z niezbyt bliskim polskiemu widzowi entuzjazmem dla starych ruder, zardzewiałego żelastwa i zwianych facetów, którzy nie co dzień się golą. Podobną nutą zniecierpliwienia wobec amerykanizacji życia francuskiego zabrzmiał "Play Time", a sprzeciwem wobec urzeczowienia człowieka przez dominację maszyny okazał się "Pan Hulot wśród samochodów"." (Jerzy Płażewski - "Historia filmu dla każdego")
PLAY TIME
scen. Jacques Tati, Jacques Lagrange, zdj. Jean Badal, muz. Francis Lemarque, wyst.: Jacques Tati, Barbara Dennek, 1967, 155' Pan Hulot, bohater w którego wciela się Jacques Tati, znajduje się w nowoczesnej, biurowej dzielnicy Paryża. W drodze na spotkanie z amerykańskim biznesmanem, Hulot krąży po zakamarkach korytarzy napotykając co i rusz
na nowe osoby: niezwykłego niemieckiego sprzedawcę, kolegę z przed lat, grupę amerykańskich turystów itd. Z minuty na minutę wplątuje się w coraz bardziej zawikłane i absurdalne sytuacje, siejąc przy tym nie lada chaos i zamieszanie.
WAKACJE PANA HULOT / LES VACANCES DE M. HULOT
reż.: JACQUES TATI, scen.: Jacques Tati, Henri Marquet, zdj.: Jacques Mercanton, Jean Mousselle,
muz.: Alain Romans, wyst.: Jacques Tati, Nathalie Pascaud, Louis Perrault, Andre Dubois i inni, Francja, 1953 r., 91 min.
"Wczasowy notatnik pana Hulot, poczciwego autobohatera Jacquesa Tatiego.Hulot - niezależny, ale szukający ciepłych kontaktów z ludźmi, przygarbiony i pozornie niezgrabny wielkolud, dodający sobie fasonu fajką i poruszający się na nieco ptasi sposób - będzie odtąd główną postacią wszystkich filmów Keatona francuskiej komedii i stanie się probiercą zachowań współczesnych mu bliźnich. W swoim debiucie przyjeżdża rozklekotanym samochodzikiem do nadmorskiego letniska w pobliżu Caen, by w świetnie uchwyconym klimacie banalnego urlopu nawiązać okazyjne znajomości z towarzyszami wypoczynku. I cóż za los: zawsze szczery, pełen pogody ducha i dobrej woli pan Hulot ma pecha nieustannie się wszystkim narażać, nawet wtedy, gdy tylko przemyka w głębi kadru. Na dobitkę zupełnie się nie orientuje w fatalności działań swojej osoby, nie widzi, że jest inny i że tą innością ośmiesza uporządkowany świat przyzwyczajeń i konwenansów mieszczucha na wakacjach.
Tati, doskonale uważny obserwator zachowań ludzkich, tworzy obfity zastęp barwnych postaci po to, by je bez wyjątku łagodnie wydrwić. Jest w tym nie tylko kontynuatorem burleski przeddźwiękowej: jego wczasowicze prezentują się zarówno pełniej, jak bardziej realistycznie niż figury z otoczenia Bustera i Charliego. Wzbogaca też arsenał dawnych komików o cały szereg gagów czysto dźwiękowych, które są tu jego najmocniejszą bronią; co charakterystyczne, unika równocześnie dialogu, a nawet - przy okazji kpin z wrażliwości urządzeń technicznych na awarie - dworuje sobie ze śmieszności mowy na ekranie. Słabszą stroną Tatiego jest natomiast spójność spięć komediowych: WAKACJE PANA HULOT, choć znacznie kształtniejsze fabularnie od "Dnia świątecznego", sumują się w podobną wyliczankę gagów, nie osiągającą nigdy (może poza sceną z fajerwerkiem ogni sztucznych) lekkości i płynności serii konfliktów z mistrzowskich burlesek filmu bez dźwięku. Jeszcze bardziej zaś brakuje, i to zarówno Tatiemu - reżyserowi jak Tatiemu - aktorowi, lekkości wykonania. (...)
Ostatecznie jednak WAKACJE PANA HULOT są wyśmienitą komedią z licznymi dowcipami sytuacyjnymi, żwawo przenoszoną od epizodu do epizodu, ciepłą i zjednującą oryginalnym urokiem. (...)
Pół wieku kina dźwiękowego nie odkryło, poza epizodycznym błyśnięciem Etaixa w "Zalotniku" i krótkometrażowej "Insomnie" (1965), żadnego innego uprawnionego dziedzica ex-świetności gatunku." (Adam Garbicz, Jacek Klinowski - "Kino, wehikuł magiczny", tom 2)
PAN HULOT WŚRÓD SAMOCHODÓW / TRAFIC
scen. Jacques Tati, Jacques Lagrange, zdj. Eduard van der Enden, muz. Charles Dumont, wyst.: Jacques Tati, Franco Ressel, Maria Kimberly, 1971, 96' Kolejny z filmów ze znakomitego cyklu o przygodach słynnego Pana Hulot. Nasz bohater konstruuje specjalny samochód turystyczny, którym wyrusza do Amsterdamu na targi motoryzacyjne. Po drodze spotykają go setki nieprzewidzianych przygód i zabawnych kłopotów.
PARADA / LE PARADE
wyst.: Jacques Tati, Karl Kossmayer, Pierre Bramma, Michele Brabo, f. dok., 1973, 84' "Parada" uważana jest za jeden z bardziej radosnych filmów w historii kina. Reżyser, tym razem w filmie dokumentalnym, zebrał grupę artystów reprezentujących różne profesje m.in. muzyków, żonglerów, akrobatów, tancerzy itp. i stworzył niezwykle żywe, pełne uroku i poczucia humoru, przedstawienie. Tati wciąga widzów do niezwykłej zabawy, wywołując odpowiednie reakcje, prowadząc osobiste mini-narracje, wyłapując przy pomocy ukrytych kamer również to, co niekoniecznie miało być widoczne...