Radio Żelaza
Po "The Pale Fox" kolektyw DzikiStyl Company przygotował kolejny nietuzinkowy spektakl. Tym razem duet wesprą na scenie Michał Łabuś oraz Natalia Madejczyk.
RADIO ŻELAZA / Wioleta Fiuk, Patryk Gacki, Michał Łabuś, Natalia Madejczyk
choreografia, reżyseria, wykonanie: Wioleta Fiuk, Patryk Gacki, Michał Łabuś, Natalia Madejczyk / współpraca artystyczna: Wojciech Mochniej / muzyka: collage / realizacja w ramach VII Gdańskiego Festiwalu Tańca / premiera GFT 2015, Klub Żak / 40 min.
Realizacja w ramach VII Gdańskiego Festiwalu Tańca.
Mirosław Baran: "Radio Żelaza" to spójnie, niepokojące, przemyślane i dopracowane widowisko, w którym w całość stapia się precyzyjna i efektowna choreografia, ciekawa reżyseria świateł, sprawne operowanie kolorem i wyrazista muzyka, z powracającym w różnym tempie motywem marsza.
Świetnie przygotowani technicznie tancerze prezentują różne style: od breakdance po modern z wyraźnymi odwołaniami do baletu. W choreografiach grupowych ich taniec staje się jednak niezwykle spójny. Ruch skrzy się tutaj emocjami, jest wyrazisty i czytelny. Szczególnie w pamięć zapadają nieśpieszne duety Wiolety Fiuk i Natalii Madejczyk. Widowisko wykracza zresztą poza zjawisko, tradycyjne nazywane teatrem tańca - choćby Michał Łabuś na scenie ma więcej zadań aktorskich, niż tanecznych.
"Radio Żelaza" przytłacza niepokojącą, duszną atmosferą. Swoją opowieść o walce jednostki o wolność, prawo do indywidualnej ekspresji artyści prowadzą w jasny - może nawet w paru momentach w nieco zbyt dosłowny - sposób. To właśnie chyba jedyny możliwy zarzut wobec autorów przedstawienia: dążąc do komunikatywności i jasności przekazu, sięgają czasem po rozwiązania w duchu literackim, przesadnie dosłowne, przez to niebezpiecznie ocierające się o infantylność (jak choćby "kropka nad i" w finale, czyli położenie nonszalancko stóp przez przedstawiciela systemu na ciałach pokonanych buntowników).
Pomimo nienachlanych odwołań do konkretnego miejsca i czasu (kostium Łabusia przywodzący na myśl współczesnego prawicowego bojówkarza) całość przywodzi na myśl fikcyjny, totalitarny świat rodem z "1984" George'a Orwella. I choć bohaterowie "Radia Żelaza" ostatecznie ponoszą klęskę, to twórcy pozostawiają widzom płomyk (znów: dosłownie!) nadziei.
"Cenię DzikiStyl Company za konsekwencję. Koncepcja większości ich spektakli bazuje na konkretnych tekstach i zjawiskach kultury. Nie są one jednak wyłącznie pretekstem czy tylko punktem wyjścia do dalszej pracy, lecz stanowią materiał budujący sceniczną rzeczywistość.
Podoba mi się, że mimo zarzutów o hermetyczność (formułowanych zwłaszcza przy okazji przedostatniego spektaklu zespołu), DzikiStyl nie rezygnuje z charakterystycznego dla nich sposobu konstruowania teatralnych opowieści i zawsze rzuca widzom intelektualne wyzwanie. Ta konsekwencja dotyczy też samego tańca, czyli podstawowego dla zespołu kodu komunikacyjnego. Poprzez połączenie bardzo różnych stylów zespołowi udało się stworzyć język nowatorski i niepowtarzalny. I jeszcze rozpoznawalny nie tylko wśród wielbicieli teatru tańca.
Sukces, jaki najnowsze przedstawienie DzikiegoStylu odniosło na tegorocznym Gdańskim Festiwalu Tańca można chyba w dużej mierze tłumaczyć właśnie tak rozumianą artystyczną konsekwencją. Pokazywane podczas pierwszego dnia festiwalu Radio Żelaza spotkało się z bardzo dobrym przyjęciem widowni. Ogromne zainteresowanie publiczności skłoniło organizatorów do przygotowania dodatkowych prezentacji.
(...)
Zderzenie czwórki bohaterów, emocje, które towarzyszą procesowi wchłaniania indywidualisty przez masę, urabiania go na swój obraz i podobieństwo, wszystkie niuanse okalające procesy rozpadu i scalania, destrukcji i naznaczonego agresją tworzenia - konsultowana przez Wojciecha Mochnieja choreografia DzikiegoStylu buduje narrację, która nie załamuje się ani przez chwilę. Po raz pierwszy chyba ich taniec jest tak brutalny, ostry, chwilami balansujący wręcz na granicy fizycznej przemocy. Choć jak zawsze też niezwykle finezyjny. Wiele w nim elementów zaskakujących - jak choćby uporczywe próby autoprezentacji przed majestatem władcy, które podejmują bohaterki kobiece. Organizująca je powtarzalność nosi znamiona rozpaczy. Ogromne wrażenie robią też fragmenty tańczone przez Fiuk - próby przypodobania się władzy, ale też zakwestionowania jej niepodzielności i wreszcie - walki o własne istnienie. Ma w swoim tańcu fragmenty przepełnione wściekłością, jak choćby w intrygującym "krakowiaku". Udział Natalii Madejczyk i Michała Łabusia w tym spektaklu ma istotny wpływ na rozszerzenie języka, w którym mówi do widza DzikiStyl. Stylistycznie bliżej im do Wiolety Fiuk, dlatego technika Patryka Gackiego nabiera w tym przedsięwzięciu silniejszej unikalności. Wszystkie sekwencje, w których przenika ona do stylu pozostałych, stają się natychmiast zauważalne, ich wewnętrzna kontrastowość - przy jednoczesnym wzajemnym uzupełnianiu - jest bardzo intensywna i ma duże znaczenie dla semantycznego kształtu całej opowieści." (Anna Jazgarska/teatralny.pl)
Po "The Pale Fox" kolektyw DzikiStyl Company przygotował kolejny nietuzinkowy spektakl. Tym razem duet wesprą na scenie Michał Łabuś oraz Natalia Madejczyk.
RADIO ŻELAZA / Wioleta Fiuk, Patryk Gacki, Michał Łabuś, Natalia Madejczyk
choreografia, reżyseria, wykonanie: Wioleta Fiuk, Patryk Gacki, Michał Łabuś, Natalia Madejczyk / współpraca artystyczna: Wojciech Mochniej / muzyka: collage / realizacja w ramach VII Gdańskiego Festiwalu Tańca / premiera GFT 2015, Klub Żak / 40 min.
Realizacja w ramach VII Gdańskiego Festiwalu Tańca.
Mirosław Baran: "Radio Żelaza" to spójnie, niepokojące, przemyślane i dopracowane widowisko, w którym w całość stapia się precyzyjna i efektowna choreografia, ciekawa reżyseria świateł, sprawne operowanie kolorem i wyrazista muzyka, z powracającym w różnym tempie motywem marsza.
Świetnie przygotowani technicznie tancerze prezentują różne style: od breakdance po modern z wyraźnymi odwołaniami do baletu. W choreografiach grupowych ich taniec staje się jednak niezwykle spójny. Ruch skrzy się tutaj emocjami, jest wyrazisty i czytelny. Szczególnie w pamięć zapadają nieśpieszne duety Wiolety Fiuk i Natalii Madejczyk. Widowisko wykracza zresztą poza zjawisko, tradycyjne nazywane teatrem tańca - choćby Michał Łabuś na scenie ma więcej zadań aktorskich, niż tanecznych.
"Radio Żelaza" przytłacza niepokojącą, duszną atmosferą. Swoją opowieść o walce jednostki o wolność, prawo do indywidualnej ekspresji artyści prowadzą w jasny - może nawet w paru momentach w nieco zbyt dosłowny - sposób. To właśnie chyba jedyny możliwy zarzut wobec autorów przedstawienia: dążąc do komunikatywności i jasności przekazu, sięgają czasem po rozwiązania w duchu literackim, przesadnie dosłowne, przez to niebezpiecznie ocierające się o infantylność (jak choćby "kropka nad i" w finale, czyli położenie nonszalancko stóp przez przedstawiciela systemu na ciałach pokonanych buntowników).
Pomimo nienachlanych odwołań do konkretnego miejsca i czasu (kostium Łabusia przywodzący na myśl współczesnego prawicowego bojówkarza) całość przywodzi na myśl fikcyjny, totalitarny świat rodem z "1984" George'a Orwella. I choć bohaterowie "Radia Żelaza" ostatecznie ponoszą klęskę, to twórcy pozostawiają widzom płomyk (znów: dosłownie!) nadziei.
"Cenię DzikiStyl Company za konsekwencję. Koncepcja większości ich spektakli bazuje na konkretnych tekstach i zjawiskach kultury. Nie są one jednak wyłącznie pretekstem czy tylko punktem wyjścia do dalszej pracy, lecz stanowią materiał budujący sceniczną rzeczywistość.
Podoba mi się, że mimo zarzutów o hermetyczność (formułowanych zwłaszcza przy okazji przedostatniego spektaklu zespołu), DzikiStyl nie rezygnuje z charakterystycznego dla nich sposobu konstruowania teatralnych opowieści i zawsze rzuca widzom intelektualne wyzwanie. Ta konsekwencja dotyczy też samego tańca, czyli podstawowego dla zespołu kodu komunikacyjnego. Poprzez połączenie bardzo różnych stylów zespołowi udało się stworzyć język nowatorski i niepowtarzalny. I jeszcze rozpoznawalny nie tylko wśród wielbicieli teatru tańca.
Sukces, jaki najnowsze przedstawienie DzikiegoStylu odniosło na tegorocznym Gdańskim Festiwalu Tańca można chyba w dużej mierze tłumaczyć właśnie tak rozumianą artystyczną konsekwencją. Pokazywane podczas pierwszego dnia festiwalu Radio Żelaza spotkało się z bardzo dobrym przyjęciem widowni. Ogromne zainteresowanie publiczności skłoniło organizatorów do przygotowania dodatkowych prezentacji.
(...)
Zderzenie czwórki bohaterów, emocje, które towarzyszą procesowi wchłaniania indywidualisty przez masę, urabiania go na swój obraz i podobieństwo, wszystkie niuanse okalające procesy rozpadu i scalania, destrukcji i naznaczonego agresją tworzenia - konsultowana przez Wojciecha Mochnieja choreografia DzikiegoStylu buduje narrację, która nie załamuje się ani przez chwilę. Po raz pierwszy chyba ich taniec jest tak brutalny, ostry, chwilami balansujący wręcz na granicy fizycznej przemocy. Choć jak zawsze też niezwykle finezyjny. Wiele w nim elementów zaskakujących - jak choćby uporczywe próby autoprezentacji przed majestatem władcy, które podejmują bohaterki kobiece. Organizująca je powtarzalność nosi znamiona rozpaczy. Ogromne wrażenie robią też fragmenty tańczone przez Fiuk - próby przypodobania się władzy, ale też zakwestionowania jej niepodzielności i wreszcie - walki o własne istnienie. Ma w swoim tańcu fragmenty przepełnione wściekłością, jak choćby w intrygującym "krakowiaku". Udział Natalii Madejczyk i Michała Łabusia w tym spektaklu ma istotny wpływ na rozszerzenie języka, w którym mówi do widza DzikiStyl. Stylistycznie bliżej im do Wiolety Fiuk, dlatego technika Patryka Gackiego nabiera w tym przedsięwzięciu silniejszej unikalności. Wszystkie sekwencje, w których przenika ona do stylu pozostałych, stają się natychmiast zauważalne, ich wewnętrzna kontrastowość - przy jednoczesnym wzajemnym uzupełnianiu - jest bardzo intensywna i ma duże znaczenie dla semantycznego kształtu całej opowieści." (Anna Jazgarska/teatralny.pl)