stat
Impreza już się odbyła

SMV - Thunder Tour - Stanley Clarke, Marcus Miller, Victor Wooten - JaZzGdyni Opinie (12)

gru 1

niedziela, g. 20:00

Gdańsk Sopot,
bilety 139-210 zł
Kup bilet
gru 17

wtorek, g. 19:00

bilety 165 - 225 zł
Kup bilet


koncerty w Trójmieście


Informacje o całym cyklu i zakup biletów online => www.jazzgdyni.pl







SMV

Thunder Tour

Stanley Clarke

Marcus Miller

Victor Wooten


O Projekcie

W epoce panowania wirtualnych lig piłkarskich nareszcie nadchodzi prawdziwa drużyna, o której od dawna marzyli basiści i entuzjaści jazzu. SMV to projekt łączący tytanów Stanley Clarke'a, Markusa Millera i Victora Wootena. Marzenie o tym niezwykłym związku trzech pokoleń bogów gitary basowej - podsycane przez sporadyczne oświadczenia całej trójki, że spróbują wprowadzić je w życie, jeśli pozwolą na to ich terminarze - było przez ponad piętnaście lat dyżurnym tematem dyskusji fanów spotykających się na zjazdach i w internetowych chat roomach. W końcu, kiedy w październiku 2007 roku Clarke postanowił wystartować do konkursu o nagrodę magazynu Bass Player podczas dorocznego festiwalu Bass Player Live! w Nowym Jorku, Miller i Wooten zadali sobie trud, żeby przyjechać i przedstawić szerszej publiczności swojego mentora. Ich wspólna improwizacja nie tylko powaliła na kolana dziewięciuset członków widowni, ale też podsyciła tkwiącą w ich muzyce chemię, co umożliwiło faktyczną realizację od dawna planowanego projektu. W rezultacie, w styczniu 2008 roku SMV spotkało się w studiu, żeby nagrać płytę i zaplanować trasę koncertową na lato i jesień.


Muzycy dobrze pamiętają swój pierwszy występ i sesje nagraniowe do albumu. Clarke wspomina, "Kiedy tylko zaczęliśmy grać 'School Days' na festiwalu Bass Playera, wiedziałem, że nigdy o tym nie zapomnimy - ani my, ani publiczność. Marcus i Victor mają niezłą intuicję i każdy z nas znalazł swoje miejsce w zespole. Marcus nadawał groove, Victor grał akordy, a ja pomyślałem "Hej, to jest świetne!".
Wooten przyznaje: "Praca ze Stanleyem i Marcusem zawsze była dla mnie spełnieniem marzeń. Podczas pracy nad płytą każdy z nas wydobywał z instrumentu dźwięki, które zostawiały reszcie miejsce na własną interpretację. Było całkiem zabawnie, kiedy Marcus i ja naśladowaliśmy siebie nawzajem i tworzyliśmy własną wersję zagrywek Stanleya. Najlepsze w tym jest to, że całość jest bardzo melodyjna - są tu, co prawda, karkołomne solówki, ale ludzie mogą być zaskoczeni, jak bardzo muzyczna jest ta płyta."
Miller dodaje: "To było istotne; nie chcieliśmy, żeby każdy po swojemu łomotał coś na basie. Prawdę mówiąc, musieliśmy czasem namawiać siebie nawzajem do grania bardziej skomplikowanych i technicznie wymagających motywów. Najbardziej interesujące było usłyszenie odległego dudnienia basów, które ludzie znają z naszych albumów, jedno przy drugim. To naprawdę niezwykłe, przywodzi mi na myśl wsłuchiwanie się w historię i ewolucję instrumentu".
Clarke podsumowuje: "Biorąc pod uwagę to, że wszyscy gramy na tym samym instrumencie, ta płyta może być dla ludzi prawdziwym objawieniem. Będzie tu dużo elektrycznych dźwięków, ale też wykorzystanie kilku innych możliwości. To wspaniały nowy dzień dla gitary basowej".

Całej trójce z SMV trzeba przyznać, że świetnie wychodzi im zarówno nowatorstwo, jak i współpraca z pozostałymi członkami zespołu.


Stanley Clarke

Jest, bez cienia wątpliwości, żyjącą legendą - "uwolnił" bas tak, jak robili to ze swoimi instrumentami Louis Armstrong i Charlie Parker. Urodził się w Filadelfii, a po studiach, już jako wirtuoz tradycyjnej gry na akustycznym basie, udał się do Nowego Jorku. Tam wyrobił sobie markę na scenie jazzowej, grając ze Stanem Getzem, Joe Hendersonem i Horacem Silverem, dopóki w 1972 roku nie stworzył wraz z pianistą Getza, Chickiem Coreą, innowatorskiego zespołu Return To Forever, który zdobył później nagrodę Grammy. Podczas gdy grupa skupiła się na elektrycznym graniu, Clarke nie tylko dzielił swój czas dla elektrycznego basu i kontrabasu, ale otworzył też ekskluzywny sklep dla basistów z gitarami Alembica.

Kiedy wydał cykl solowych albumów rozpoczynający się od Children of Forever w 1973 roku, był już wprawiony w występowaniu na scenie i prowadzeniu zespołu; miał też za sobą próby przeciwstawienia się tendencji do traktowania basu jako tła, a nie indywidualnego instrumentu,. Trzy lata później na rynek wyszła płyta "School Days", którego ścieżka tytułowa stała się pierwszym prawdziwym "basowym hymnem". Clarke wyciągnął też w górę skalę basu elektrycznego, wprowadzając basy pikolo i tenorowe, żeby zbliżyć się do zakresu swojego idola, Johna Coltrane'a.

Po jakimś czasie szlifowania solowej twórczości Clarke rozpoczął współpracę z bardziej znanymi muzykami - zaangażował się, między innymi, w projekt Clarke/Duke z klawiszowcem George'em Duke'em, The New Barbarians z Keithem Richardsem i Ronem Woodem, Animal Logic z dawnym perkusistą The Police, Stewartem Copelandem oraz Rite of Strings z Jeanem-Lucem Pontym i Al Di Meolą; pojawił się też na dwóch albumach Paula McCartneya i uczestniczył w pisaniu tekstu do jego utworu "Hey, Hey". Późne lata osiemdziesiąte przyniosły nowe możliwości, kiedy Clarke został zatrudniony do stworzenia ścieżki dźwiękowej dla programu telewizyjnego Pee Wee's Playhouse. W efekcie skomponował swoją pierwszą ścieżkę dźwiękową do filmu, Boyz 'N' the Hood, i rozpoczął karierę uznanego kompozytora muzyki filmowej. Do jego innych istotnych kompozycji należy muzyka do Pasażera 57, Tiny, Filmu o miłości, Transportera i Soul Food, serii z amerykańskiej stacji Showtime.

Stanley Clarke wielokrotnie powtarzał, że bas jest nieodłączną częścią jego osoby, i wciąż swoją grą udowadnia, że zasługuje na nadane mu przezwisko "Władca Niskich Częstotliwości". Odbył ostatnio trasę z Clarke/Duke Band, Rite of Strings, McCoyem Tynerem i swoim własnym zespołem; w czerwcu rozpoczyna się też jego od dawna oczekiwana trasa z Return to Forever. Podpisał kontrakt z wytwórnią Heads Up International i wydał DVD Night School, koncert przywołujący wszystkie fragmenty historii jego niezwykłej kariery, na którym występuje wraz z wielkimi gwiazdami, a także Toys of Men, album antywojenny ciepło przyjęty przez publiczność i krytyków.


Marcus Miller

Zdobywcy nagrody Grammy, Marcusowi Millerowi stale w toku jego kariery udawało się sprostać oczekiwaniom zarówno fanów, jak i krytyków muzycznych. Urodzony w nowojorskim Brooklynie, Miller dorastał wśród jazzowej rodziny królewskiej (Wynton Kelly, pianista współpracujący z Milesem Davisem, jest jego krewnym w bocznej linii) w Jamajce, części dzielnicy Queens. Zafascynowany pracą ojca, organisty kościelnego Williama Millera, Miller próbował swoich sił w grze na fortepianie, organach, klarnecie i saksofonie, dopóki w wieku trzynastu lat nie zainteresowała go gitara basowa, która mogła być przepustką do współpracy z lokalnymi zespołami. Zadebiutował w wieku szesnastu lat z flecistą Bobbim Humphreyem, a następnie wyjechał w trasę z perkusistą Lennym White'em. Po powrocie Miller wykonał ważne ruchy dla swojej dalszej kariery: oprócz wejścia na nowojorską scenę, grał z Robertą Flack i zespołami występującymi w programie Saturday Night Live, gdzie poznał Davida Sanborna i Luthera Vandrossa. Obaj szybko zauważyli i wykorzystali jego talent jako tekściarza, producenta i multiinstrumentalisty, co doprowadziło do powstania serii hitów i rozpoczęcia cyklu tras koncertowych. Wkrótce potem muzyk otrzymał telefon od Milesa Davisa, co doprowadziło do późniejszego nagrania sześciu albumów - Miller został producentem i autorem tekstów przy pracy nad trzema z nich, między innymi przełomowym Tutu.

Kiedy artysta wyrobił już sobie markę jako producent, prowadził nagrania Vandrossa (w tym również "Power of Love/Love Power", które w roku 1991 zdobyło nagrodę Grammy dla najlepszego utworu R&B), Roberty Flack, Arethy Franklin, Chaki Khan, Wayne'a Shortera i Ala Jarreau, nagrywając jednocześnie genialne ścieżki (jego koledzy przezwali go w tym czasie Thumbslinger, co tłumaczyć można jako Kciukomiot) do płyt Donalda Fagena, braci Brecker, młodego Grovera Washingtona, Paula Simona, Dona Grolnicka, Was (Not Was) i wielu innych. Z Lennym White'em i Markiem Stevensem utworzył formację Jamaica Boys, rozpoczął też karierę twórcy muzyki filmowej, komponując ścieżki dźwiękowe do Sjesty, House Party i Boomerangu.

W końcu, w 1992 roku, Miller skupił się na swojej karierze solowej, wydając album The Sun Don't Lie. Swoim najbardziej charakterystycznym "głosem" - Fenderem Jazz Bass '76 - kontynuował realizację planu Stanley Clarke'a oraz Jaco Pastoriusa i ustanawiając nowy standard, przywrócił do życia koncepcję solowego albumu basowego. Siedem kolejnych solowych dokonań Millera to między innymi zdobycie Grammy za płytę M2 w 2001 roku (co uczyniło go jedynym w historii solowym basistą odznaczonym nagrodą za najlepszy współczesny album jazzowy) oraz nagranie biograficznego DVD, Mistrz każdego rzemiosła ("Master Of All Trades"). Artysta wciąż zajmuje się realizacją niezliczonych projektów, tworząc muzykę filmową i ścieżkę dźwiękową dla programu Chris Rock TV "Everybody Hates Chris", pracuje z North Sea i Playboy Jazz Cruises - a do tego jeździ w trasy koncertowe promujące jego nową płytę zatytułowaną Marcus.


Victor Wooten

Podobnie jak Marcus, "Victor" to jedyne hasło potrzebne fanowi gitary basowej, aby rozpoznać mistrza tego instrumentu, Victora Wootena. Kariera Wootena, tak, jak i Millera, to znacznie więcej niż gra na czterech strunach. Muzyk urodził się w wojskowej rodzinie w Idaho, wychował na wyspie Oahu i Zachodnim Wybrzeżu, a pierwszych lekcji gry na basie, odkąd skończył trzy lata, udzielał mu brat, Regi. Zanim skończył pięć lat, miał już za sobą debiut sceniczny z czwórką starszego rodzeństwa. Jako The Wootens spędzili lata siedemdziesiąte, grając przed takimi gwiazdami, jak Curtis Mayfield i War, dopóki we wczesnych latach osiemdziesiątych jego rodzina nie osiedliła się w Newport News w stanie Virgnia. Tam bracia występowali regularnie w parku rozrywki Busch Gardens w Williamsburgu i zaczęli nawiązywać kontakty z muzykami z Nowego Jorki i Nashville.

W 1988 roku, Wooten przeniósł się do Nashville, rozpoczynając pracę z wokalistą Jonellem Mosserem i poznając Bélę Flecka, mistrza banjo z New Grass Revival. Zanim minął rok, Fleck, Wooten, jego brat Roy (znany również jako Futureman) oraz Howard Levy utworzyli zespół The Flecktones i znaleźli się na drodze do wygrania pierwszej z trzech zdobytych do tej pory nagród Grammy. Gitara basowa pozostała w centrum zainteresowania Wootena, który niedługo potem utworzył formację Bass Extremes wraz z mistrzem gry na sześciostrunowym basie bez progów, Steve'em Baileyem, i wydał album, o którym wieści szybko obiegły świat basistów: wyjątkowy solowy debiut A Show of Hands z 1996 roku. W tym samym czasie wszyscy chcieli zaangażować wielokrotnie nagradzanego muzyka do swojego projektu, co umożliwiło Wootenowi sesje nagraniowe i trasy koncertowe z takimi artystami, jak Branford Marsalis, Dave Matthews, Bruce Hornsby, Prince, Mark O'Connor, Gov't Mule, Susan Tedeschi, Bill Evans, Vital Tech Tones (ze Scottem Hendersonem i Steve'em Smithem), The Jaco Pastorius Word Of Mouth Big Band i India Arie.

Wooten rozpoczął też karierę w dziedzinie edukacji, udzielając lekcji muzyki i życia na wymyślonych przez siebie obozach z gitarą basową w Tennessee, które szybko stały się popularne, a także pisząc powieść Lekcja muzyki. Obecnie Wooten konsekwentnie dzieli swój czas między grę solo i pracę w zespole, regularnie jeżdżąc w trasy i spotykając się w studiu nagraniowym z The Flecktones (zespół ma już na swoim koncie dwanaście albumów), Mike'em Sternem i grupą Elektric Band Chicka Corei. Jako utalentowany autor tekstów, producent i multiinstrumentalista, na każdej kolejnej solowej płycie Victor Wooten łączy więcej gatunków i skupia się na większej liczbie elementów, nie traci przy tym jednak swojego charakterystycznego stylu. Nigdy jednak nie było to tak widoczne, jak na świeżo wydanym Palmystery.


Zważywszy to wszystko, SMV zdaje się być projektem skazanym na sukces. Szanse zespołu prawdopodobnie najlepiej oddają słowa sędziego amerykańskiego Idola, Randy'ego Jacksona, który sam jest świetnym basistą i przyjacielem całej trójki: "Mówimy tu o trzech gigantach swoich pokoleń. Nie mogę się doczekać, żeby usłyszeć, jakie pomysły mają ci goście!". Miejmy więc oczy i uszy szeroko otwarte, bo nie ma wątpliwości, że SMV będą królami tego lata i jesieni!

Bilety w cenie
190 PLN w przedsprzedaży
220 PLN w dniu koncertu
do nabycia

online:
JaZzGdyni Sklep

w Gdyni: kasy Teatru Muzycznego, Tawerna przy klubie Pokład, sklep muzyczny Puls w Gemini
w Gdańsku: Internet Cafe w kinie Krewetka