Wystawa "Sąsiedzi. Wątki polskie w niemieckiej sztuce współczesnej."
Gdańska Galeria Miejska - Gdańska Galeria Güntera Grassa
Wernisaż odbędzie się w piątek, 23 kwietnia 2010, o godz. 20:00.
Artyści: Anke Beims, Günter Grass, Constantin Hartenstein, Inken Hilgenfeld, Tom Korn, Michael Kurzwelly, Jan Poppenhagen, Dietmar Schmale, Tom Schön, Clemens Wilhelm
Kuratorzy: Magdalena Ziomek-Beims, Kamil Kuskowski, Iwona Bigos
Sąsiedztwo jako nieznośne brzemię?
W dwa lata po pierwszej edycji wystawy "Sąsiedzi. Wątki niemieckie w polskiej sztuce współczesnej", prezentowanej w Hamburgu w 2007, decydujemy się na pokazanie tzw. drugiej strony medalu. Kultura niemiecka, ale także jej brak, w przypadku motywów związanych z drugą wojną światową, to temat, do którego często sięgają polscy artyści. Geograficzna bliskość obu krajów zaowocowała fascynacją w kierunku zachodnim. Jednak w żadnym wypadku nie można mówić o obopólnym zainteresowaniu. Szukając prac artystów niemieckich zainspirowanych Polską, napotkaliśmy najpierw na wielką pustynię. Jednak w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie wschodnim sąsiadem i to o dziwo nie tylko stereotypy, ale przede wszystkim wnikliwe obserwacje stały się punktem wyjścia dzieł sztuki. Wybrane prace możemy pogrupować na takie, w których tematem jest bezpośrednio polsko-niemieckie sąsiedztwo i związane z nim problemy oraz możliwości, i na stricte krytyczno-społeczne, w tym te rozprawiające się ze stereotypami oraz te po prostu ilustrujące.
Polsko-niemieckie sąsiedztwo to np. instalacja "Okolica na przeciwko/Die Gegend gegenüber"
Toma Schöna, którego zawieszone w przestrzeni surowe jajko, doskonale obrazuje delikatność polsko-niemieckich tematów. Czy też instalacja malarska
Inken Hilgenfeld "Gorzki/Herb", złożona z obrazów pojedynczych polskich albo niemieckich słów ilustrujących naszą wspólną historię, takich jak wina, przeznaczenie, ochrona czy strzał, a dopełniona polskim godłem, który wydaje się być trochę połatany czy pobrudzony historią?
Natomiast zupełnie inaczej podchodzi do problemu "bycia za miedzą"
Michael Kurzwelly, w swojej pracy "Witamy w Beelitz/Willkommen in Beelitz", kiedy próbuje zachęcić polskich robotników sezonowych do zasiedlenia i spolonizowania wymierającej wschodniej prowincji Niemiec. Jest to kontynuacja jego projektów z serii "Konstrukcje Rzeczywistości/Wirklichkeitkonstruktionen", w których zastane zostaje zorganizowane na nowo. Kurzwelly określa ten artystyczny projekt następująco:
"Aby móc uporządkować przestrzeń na nowo trzeba najpierw definiować przestrzeń na nowo. Opisując metodę interwencji artystycznej używam pojęcie »sztuka stosowana«. Jest to strategia fokusująca problemy w rozwoju społeczeństwa, która interweniuje w nie i ich transcenduje w inną konstrukcję rzeczywistości. Produkuję narzędzia, które pozwalają na powstanie tej nowej rzeczywistości w głowie odbiorcy."
Prace Kurzwelly poruszają się nie tylko na pograniczu polsko-niemieckim, ale także społecznym. To ludzie są głównym elementem mogącym na nowo skonstruować rzeczywistość.
Człowiek, jego ułomność i siła, jest także tematem prac młodego berlińskiego artysty
Jana Poppenhagena, który w zdjęciach z serii "M jak Moabit" portretuje "osobistości" tej bardzo kontrowersyjnej dzielnicy stolicy Niemiec. Z tej serii prezentujemy dwa zdjęcia: "Donpoleone" i "Clown". Donpoleone to dumny i być może niebezpieczny moabitański Polak, to skrzyżowanie słów Pole, w języku niemieckim - Polak, i Don Corleone, najbardziej znany mafioso, bohater filmu
Forda Coppoli Ojciec Chrzestny. "Clown" to jedynie hip-hopowa maskarada, w kolorach flagi biało-czerwonej, polska wersja socjopatycznego wroga Batmana, Jokera. Poppnehagen w wywiadzie udzielonym "Pro Libris 8" (Lubuskie Pismo Literacko-Kulturalne, Nr 4 (29) Zielona Góra 2009) lakonicznie stwierdza:
"Po obu stronach tej granicy bohaterowie sami siebie traktują zbyt poważnie. Osobiście, jeśli w jakimś obrazie nie dostrzegę choćby 5 procent ironii, tracę nim zainteresowanie". Zupełnie inaczej prezentuje się polski bohater jego filmu to Box, wnikliwej analizy zachowania boksera na ringu: jego samotności, walki i przegranej.
Pewnego rodzaju samotność, a dokładniej osamotnienie, pokazuje praca
Anke Beims "Polscy teściowie/Polnische Schwiegereltern". Artystka portretuje polskich rodziców, których dzieci wyjechały za granicę. Artystka, sama skoligacona z polską rodziną, z ciekawością obserwuje polskich teściów. Efektem tego spojrzenia, obcego i jednocześnie rodzinnego, to obrazy o marzeniach i tęsknotach polskich rodziców, czekających na te coraz rzadsze i krótsze wizyty ich synów i córek, którzy żyją już w innej, trochę obcej i bardzo niezrozumiałej rzeczywistości. To poemat o niespełnionych oczekiwaniach, odejściu, ale też o powrotach i miłości.
Fotografie Beims powstały specjalnie dla naszej wystawy, tak samo jak multimedialna praca
Clemensa Wilhelma "Ona szuka jego/Sie sucht ihn", podejmująca niejako ten sam temat, tylko z zupełnie innej strony. To także praca o marzeniach, tym razem Polek, które próbują zmienić swoje życie, poznając przyszłego niemieckiego partnera za pomocą usług internetowego rynku matrymonialnego. Na stronach licznych agencji matrymonialnych prezentują się polskie kobiety, młode, dojrzałe i te już starsze. Nigdy nie jest za późno na marzenia. W przeciwieństwie do pań ich potencjalni niemieccy partnerzy pozostają niewidoczni. Clemens Wilhelm mówi:
"Te portrety są emocjonalne i ekstremalne kulturowo, socjalnie i politycznie naładowane. Z jednej strony pokazują pragnienie miłości, bliskości i bezpieczeństwa, posiadania kochającego męża, z drugiej strony to portrety własne, ilustrujące styl życia tych kobiet, ich gust, upodobania, ambicje, ideały, status społeczny, wykształcenie, ich przeszłość i oczywiście także ich fizyczną kobiecość... Kim są te kobiety? Jak one się widzą, jak chcą być widziane, jak my widzimy siebie, patrząc na nie?" Praca Clemensa Wilhelma nawiązuje do jednego z bardziej rozpowszechnionych niemieckich stereotypów dotyczących Polaków, a raczej Polek, jako pięknego i świetnego materiału na żonę.
Z innym stereotypem - polską pomocą domową - zmierza się
Dietmar Schmale. Ten konceptualny artysta parafrazuje etos polskiej sprzątaczki, sam wcielając się w jej rolę, sprzątając przez 10 dni w polskich domach i instytucjach, dokumentując te specyficzne performance "Restytucja - wymiana kulturalna/Restitution - kultureller Austausch".
Schmale wspomina: "W dzieciństwie wychowywałem się u babci. To było w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Ponieważ była to już starsza kobieta, miała zawsze panią do sprzątania... Wszystkie one były z Polski, dlatego używaliśmy określenia »Polnische Putzfrau«. Wiele z nich przyjechało z ich mężami, którzy wyemigrowali do Niemiec za pracą. Te kobiety najczęściej były niewykształcone i pracując w Niemczech pracowały za bardzo niskie wynagrodzenie i nie miały ubezpieczenia. Ostatnio poczułem się zobligowany do zwrotu niektórych z tych godzin sprzątania w ramach symbolicznego performance."
Swoistym performance jest typowo polski, pogański zwyczaj Śmigusa Dyngusa, który stał się punktem wyjścia do powstania filmu
Constantina Hartensteina "Smingus Dingus". To próba uchwycenia istoty tego bardzo specyficznego obrządku wielkanocnego na polskich ulicach. Artysta sfilmował sytuację "mokrego poniedziałku" w Trójmieście, komentując ją w następujący sposób: "Gdańsk, Gdynia i Sopot - pomiędzy kościołem i lunchem, spacerowiczami i myjącymi okna chowają się dzieci z pistoletami na wodę gotowe do ataku w ramach wielkanocnego rytuału na polskim wybrzeżu". To inny sposób zobaczenia sąsiada, ciekawe spojrzenie na coś nowego, nieznanego i w zupełności wystarczającego do inspiracji.
Podobnie zadziałał polski krajobraz na
Toma Korna. Artysta ten posługujący się bardzo specyficzną techniką budowania obrazów z kawałków wykładziny dywanowej, jest nieustannym podróżnym, częstym gościem wschodniej części Europy. Zafascynowany konstruktami komunistycznej architektury przetwarza je w quasi "pluszowy konstruktywizm". Wybierając materiał, który z jednej strony kojarzy się z przytulnością, jest sam w sobie miękki i właściwie zmuszający do dotyku, zachęca odbiorcę do haptycznego zapoznania się z obrazem obrazu. Polskie blokowiska, zniszczone przystanki stają się mniej kanciaste i nieprzyjemne.
Tom Korn nie jest jedynym artystą zafascynowanym polskimi widokami. W grafice
Güntera Grassa, którego nie mogło zabraknąć na tej wystawie, rozpoznajemy typową polską aleję i tytuł "Podróżując po Polsce/In Polen unterwegs" nie dziwi zupełnie. Trochę inaczej jest w przypadku "Polskiej gęsi/Polnische Gans", dla tej akwaforty inspiracją nie była Polska, jako kraj czy też krajobraz, tylko literacki opis świątecznej gęsi w jego najbardziej znanej powieści, Blaszanym bębenku.
Wstęp wolny!