Co się dzieje, kiedy brudny, cyniczny, często chamski, ale głęboki rap Sokoła spotyka się z łagodnym, klarownym, momentami anielskim wokalem Marysi Starosty? Wszyscy miłośnicy najlepszego rapu przekonać się o tym będą mogli w czwartek 30-ego maja, w sopockim Sfinksie.
Ich wspólny album powstawał dwa lata, jak sami mówią, bez pośpiechu, dla własnej przyjemności.
To co usłyszycie, ciężko jednoznacznie sklasyfikować. Album podróżuje od rocka przez alternatywę do elektroniki, wciąż będąc jednak albumem hip hopowym.
Zdecydowanie jest to hip hop, ale jakiś inny, zdystansowany, dojrzalszy, jakby na Sokole niewiele robiło już wrażenie.
Marysia dodaje tam, tak rzadko spotykanego dziś, naturalnego klimatu, przypominającego najlepsze lata polskiej piosenki kobiecej z lat 70'tych.
Nic w tej muzyce nie powstało na siłę, ani Marysia, ani Sokół niczego nie udowadniają. W efekcie dojrzały, dorosły rap spotyka naturalne, niewymuszone brzmienie wokalu Marysi.