Obywatelki i Obywatele! Czciciele Matki Ziemi oraz Wy, którzy segregujecie śmieci tylko od święta! Abstynenci i pieczeniarze! Wyznawcy i sceptycy! Poczęci in vivo, in vitro lub in absentia! Wy, którzy jesteście Za i Wy, którzy Przeciw! Psofile i kotkoluby! Pora przyznać, że pieje kur i zwiastunem wielkiej jest katastrofy. Dlatego opuszczamy niebawem nasze mroczne gawry, głuche samotnie oraz wyłożone miłym pluszem pustelnie i wyruszamy w kolejną trasę. Trasę jesienną i zapewne pełną niebezpieczeństw.
Trasę być może dżdżystą albo kto wie, może ciepłą i złotą jak włosy Wenus. Albo po prostu czarną jak goryle, na które łasym okiem patrzała pani Rusin Kinga. Tak, tak. Tym razem wyruszamy jakby odświętniej i ze śmiałością mniejszą, bo nasza trzydziesta rocznica się zbliża. Tak, tak. Rocznice onieśmielają. Łza się kręci w oku, wzruszenie ciałem delikatnie trzęsie. Ale i lęk pojawia się na horyzoncie, pełznie wężowato, ślizga się po wszystkim. Jak mówi Poeta: każdy jubileusz przeraża. Nie znaczy to, że nie możecie nas obsypać kwieciem, wręczać naręcza skromnych upominków, składać życzeń czy zmówić paciorka w intencji lub pograć na szamańskim bębenku. Możecie nas wenerować ile wlezie. Lecz nie w tym rzecz. Rzecz nie w celebrze i nostalgii. Nie o wspomnień czar, demokrację i łechtanie ego chodzi. Rzecz w tym, aby uwydatnić i uwypuklić. Albo przynajmniej nie stargać. Dlatego pokażemy, na co nas stać jeszcze. Obnażymy ciut nawet, bo z mgły i galarety, śródziemnomorskiej trochę, nowe się tu rzeczy powoli wyłaniają. Powoli ale stanowczo. Muzyka ze świata, którego już nie ma. Dlatego przyjdźcie i zobaczcie. Zażyjemy stosowne medykamenta i damy z siebie na scenie wiele. Będziemy piękni, dostojni, ale i przystępni. Krotochwilni, ale i poważni. Otworzymy na chwilę drzwiczki ciasnych chatek serc naszych. Przyjdźcie, przyjedźcie, przylećcie - nie po to, aby coś nam dać albo coś od nas otrzymać. Przybądźcie żeby z nami, zusammen, together, insieme zrobić coś dla Polski i świata.
rock / punk - koncerty w Trójmieście
ŚWIETLIKIZespół (kiedyś) młodzieżowy o profilu słowno-muzycznym. Założony przez Marcina Świetlickiego i członków zespołu TRUPA WERTERA UTRATA w 1992 roku w Krakowie.
Ideą, która przyświecała założeniu formacji, było stworzenie atrakcyjnej artystycznie formy prezentacji wierszy pana Marcina, których mroczne piękno i żarliwość wykraczały znacznie poza tradycyjnie uznany sposób komunikowania się poety z odbiorcą. Stworzenie "nowej", piosenkowej formy, gdzie muzyka nie jest bezpłciowym, mdłym podkładem do beznamiętnej recytacji, ale oddaje lub kontrapunktuje sensy i napięcia wierszy było artystycznym celem powstającego zespołu. Przyszłość pokazała, że muzyka o najogólniej rzecz ujmując tzw. alternatywnym czy post-rockowym genre, miła sercu członków zespołu, idealnie współbrzmi z wierszami pana Świetlickiego. Nie targa a uwydatnia tych wierszy rozliczne walory. Pan Marcin zaś okazał się być pełnokrwistym frontmanem-parlandzistą (to od parlando), ekspresyjnym mistrzem melodeklamacji, a sceniczna intensywność jego przekazu przeszła wkrótce do legendy.
Zespół zadebiutował spektakularnie na ostatniej edycji pisma mówionego Na Głos (jak ktoś nie wie, co to było niech sobie sprawdzi w Wikipedii) w roku 1992. W nobliwym wnętrzu zespół wykonał cztery piosenki dla nobliwej publiczności, wśród której byli nobliści: ówcześni (Miłosz Czesław), jak i przyszli (Szymborska Wisława). Oraz wielu artystów mniejszej rangi i nieco snobistyczna krakowska publiczność. Dla jednych ten występ nosił znamiona skandalu i prowokacji, dla innych (Cz. Miłosz) był zjawiskiem znanym, o wieloletniej i światowej tradycji. Od czasu debiutu zespół koncertuje jednak głównie dla audytorium o szerszym przekroju społecznym, obejmującym ciężko pracujących przedstawicieli klasy średniej i niższej, pracowników naukowych, młodzież studencką i licealną, rencistów, emerytów, ludzi sukcesu, jak i tych, co mają w życiu pod górkę. I do tego obu płci.
Zespół wydał do tej pory sześć płyt długogrających - Ogród koncentracyjny (1995), Cacy cacy Fleischmaschine (1996), Perły przed wieprze (1999), Złe misie (2001), Las putas melancolicas (2005) oraz Sromota (2013). Debiutancki album stał się dla wielu słuchaczy tzw. dziełem kultowym. W istocie zawiera on wiele piosenek, które stały się już evergreenami (np. Olifant, Nieprzysiadalność, Pogo, Opluty, Przed Wyborami, Świerszcze). Niemniej należy przypomnieć, że pierwsza płyta spotkała się w kręgach krytycznych z nieufnym podejściem i początkowo wrzucano ją do przegródek pt. ciekawe kuriozum, interesująca hybryda, wybryk artystyczny, happening, niepełnosprawne dziwadło, kobieta z brodą etc. Dopiero drugi album Cacy cacy Fleischmaschin, mroczniejszy i dojrzalszy brzmieniowo (Korespondencja Pośmiertna, Grzyb Robak) zapewnił Świetlikom pełne obywatelstwo na polskiej scenie muzycznej. A parlando pana Marcina zaczęto traktować na równi z powszechniejszymi sposobami wokalnej ekspresji. Płyta Perły przed wieprze była efektem chwilowej fascynacji tzw. cięższym graniem (Brejkam wszystkie rule, Jonasz) i jednocześnie świadectwem kryzysu rockowego idiomu jako metafory ciężkiej fizycznej pracy. Miała poza tym ciekawą okładkę. Złe misie z kolei, gdzie gościnnie wystąpiła Katarzyna Nosowska to powrót do korzeni. Mniej tu gitarowego jazgotu, mniej struktur piosenkowych, więcej eksperymentu (piosenka tytułowa). Album ceniony przez koneserów, mniejsze wrażenie zrobił na szerokiej publiczności. Obecność wielkiej gwiazdy ekranu, pana Bogusława Lindy jako pełnoprawnego wokalisty na płycie Las putas melancolicas wywołała żywe zainteresowanie publiczności i mediów. Pan Bogusław wbrew przewidywaniom ludzi nieżyczliwych okazał się idealnym wokalnym partnerem pana Marcina, doskonale wpisał się w konwencję i pięknie zadeklamował. Pochodząca z albumu Filandia, liryczna pieśń o kameralnie apokaliptycznej i uniwersalnej wymowie to zapewne najbardziej popularny utwór Świetlików. Do tego z bardzo udanym teledyskiem/wideoklipem z udziałem Lindy. Po Las putas... zespół popadł w stan trwającej 8 lat artystycznej hibernacji. Po drobnych roszadach personalnych, wielu miłych i niemiłych przygodach, po czasie swoistego rozproszenia i rozprzężenia, Świetliki wyszły z mentalnej gawry i w 2013 roku wydały płytę Sromota - trzypłytowy, pięknie nagrany i wydany album. Rozmach brzmieniowo-orkiestracyjny, bogactwo formalne, treści ważkie harmonijnie połączone z figlarnością i prawie trzy godziny muzyki, czynią (zdaniem niektórych) Sromotę opus magnum zespołu. Piosenka O. z tego albumu dotarła do 4 miejsca listy przebojów Trójki.
W 2020 ukazała się nagrodzona Fryderykiem płyta "Wake me up before you fuck me". I zapewne nie jest to ostatnie słowo zespołu Świetliki.