koncerty w Trójmieście
Płyta "T" Triquetry to świetna, dopracowana muzycznie i tekstowo całość, na którą składają się energiczne kawałki zagrane z dynamizmem i pełnym zaangażowaniem - tak najkrócej można opisać najświeższe muzyczne dokonania pochodzącego z Ostródy zespołu.
Muzyka ma to do siebie, że fałsz i naciągactwo wszelkiego rodzaju słychać od razu, a bijąca po uszach tandeta potrafi doprowadzić do szału. Jeżeli jednak muzyka jest tworzona i grana z talentem i pasją - a właśnie tak jest w wypadku Triquetry - jej wartość broni się sama.
Czerwona okładka, z rzucającą się w oczy dużą czarną literą T, to jakby zapowiedź: Trzymaj się... będzie Triquetra!!! I wydaje się, że takie ostrzeżenie jest uzasadnione. Dlaczego? Otóż muzycy zespołu: Podol, Igi, Paluch, Kobzyk, wspierani przez Carlo Nowackiego - którym poruszanie się po własnym, niepowtarzalnym stylu przychodzi z taką łatwością, jak każdemu człowiekowi oddychanie - mogą szybko zamieszać przeciętnemu słuchaczowi w głowie i spowodować, że odtwarzacz CD zostanie na długie tygodnie zblokowany ich twórczością. Materiał, który prezentują na swoim pierwszym długogrającym albumie, jest zdecydowanie profesjonalny, zagrany z energią i - co najważniejsze – wciąga!
Wydaje się, że po długiej przygodzie z punkrockiem i krótkimi romansami z reggae Triquetra znalazła w końcu swoją własną muzyczną drogę i trzeba przyznać, że jest to coś nieporównywalnego z niczym na polskiej scenie. To nowa jakość, którą po prostu trzeba poznać i przeżyć.
Słuchając "T", trudno mówić o lepszych i gorszych utworach. Każdy kawałek jest dopracowany, swoisty, a w konsekwencji pasujący jednocześnie do całej reszty. Złożona z nich muzyczna opowieść bez wątpienia nie pozostawia ani grama niedosytu.
To, czego członkowie zespołu dokonali w sferze muzycznej, dopełniają wiele mówiące teksty, o których lider i autor tekstów Jakub "Podol" Podolski mówi, że to jego własny sposób na to, aby szukać i odnajdować Boga. Dotykają one różnych problemów, np. w "Memento" tematem jest mało popularna kwestia - śmierć.
Słyszymy:
"...nie mam pewności co do żadnej liczby,
nie mam pewności co do barwy i dźwięku,
jeden wykrzyknik, pewna rzecz, o której wiem
to, że umrę, jeden wykrzyknik, pewna rzecz..."
Do utworów, które od razu mogą stać się ulubionymi, należy z pewnością trwający prawie 11 minut "Constans" - rewelacyjny muzycznie i zawierający trafne przesłanie:
"...jakiś czas już czuję stop klatkę w życiu mym
coś mówi mi, że stało się źle, gdy zabrałem Ci mój adres
dziś otwieram karty, daję Tobie szansę,
daję szansę prawdzie na wygraną
a światło jest zielone,
nie ma przeszkód, bym Cię kochał!..."
Następujący po tych słowach refren:
"...zabierz mnie, za Tobą chcę iść,
pociągnij mnie, za sobą biegnijmy..."
nie wymaga dodatkowego komentarza - to czysta siła szczerego przekazu.
Nie tylko w "Constans", ale na całej płycie słychać doskonale rozwiniętą przestrzenną wyobraźnię muzyczną zespołu i to jeszcze jeden powód, dla którego "T" Triquetry to naprawdę interesująca propozycja muzyczna. Jednak to nie tylko kolejna płyta „do posłuchania”, ale to wydarzenie kulturalne, które „może się podobać” i przede wszystkim zmusić do myślenia i szukania odpowiedzi na odwieczne pytanie „co poeta miał na myśli?”
Jeśli więc nie lubisz męczyć swojego intelektu, to zamiast po „T” Triquetry idź od razu do działu disco-polo. Będzie dużo prościej.