stat
Impreza już się odbyła
TANGONALIA to tytuł koncertu Tria Taklamakan poświęconego tangom argentyńskim oraz twórczości Astora Piazzolli.

folk / reggae / world - koncerty w Trójmieście


Trio Taklamakan wystąpi w składzie:
Jan Romanowski - skrzypce
Andrzej "A3" Trzeciak - wiolonczela
Michał Karasiewicz - fortepian (YAMAHA P - 90)

ASTOR PIAZZOLLA urodził się 11 marca 1921 roku w Mar del Plata w Argentynie jednak lata młodości spędził w nowojorskim Bronksie. Naukę gry na bandoneonie rozpoczął w 1930 roku, później uczył się gry na fortepianie u Siergieja Rachmaninowa z zamiarem dokonania transkrypcji dzieł fortepianowych na bandoneon. Już w wieku trzynastu lat został zauważony przez Carlosa Gardela, który ofiarował mu małą rolę w filmie "El dia que me quieras". Później jednak - poruszony jego talentem i łatwością, z jaką traktował instrument - zaproponował mu uczestnictwo w tournee po Ameryce Południowej. Dla młodego muzyka była to wielka, niespodziewana okazja, ale Piazzolla ją odrzucił!! Jak się okazało ta szaleńcza decyzja ocaliła mu życie, bowiem samolot Gardela rozbił się w tajemniczych okolicznościach.

W roku 1937 wrócił do Argentyny, gdzie rozpoczął prawdziwą karierę w orkiestrze Anibala Troilo. Jako drugi bandoneonista odgrywał rolę, która wydawała się stworzona dla niego, dającą mu swobodę poruszania się w wirtuozowskich możliwościach instrumentu. Piazzolla pragnął przywrócić bandoneonowi jego szlachetność, zmieniając go w instrument muzyki klasycznej. Zmarł w Buenos Aires 4 lipca 1992 roku.

Tango - podobnie jak algierskie rai, portugalskie fado, greckie rembetika i amerykański blues - swą siłę czerpało z klimatu subkultury. Było muzyką społecznie upośledzonych mieszkańców miast, muzyką buntu klasy odrzuconej przez argentyńskie wyższe sfery. Dla licznych imigrantów, którzy z Europy przywieźli nie tylko swoją kulturę i muzykę, lecz także frustracje i marzenia, tango było żywą tradycją i muzyką przetrwania. Pomimo to znalazło się bardzo blisko upadku. Paradoksalnie przyczyniła się do tego właśnie Europa, do której "wyeksportowano" tango w latach 20-tych XX wieku i która szybko zabrała się za jego "edukację" i złagodzenie. Jednakże tango przetrwało, a jednym z jego odnowicieli był Astor Piazzolla.

Piazzolla wprowadził do tanga elementy tak różne jak jazz, współczesną klasykę i włoską operę, tworząc tango nuevo (nowe tango). W roku 1952 zdobył we Francji Pierwszą Nagrodę za kompozycję i otrzymał stypendium w Paryżu, w szkole Nadii Boulanger. Ona skłoniła Piazzollę do pozostania przy eksperymentach stylistycznych i podążania własną drogą kompozytorską. Jego muzyka miała natarczywe, radykalne brzmienie - stanowiła wyzwanie dla ludzi, których spokój został zburzony przez brak poszanowania konwenansów. W swoich utworach Piazzolla "zmiękczał" tango, lecz nie tracił jego namiętności i zmysłowości, głębokiego smutku i nieskończonej melancholii. Jego muzyka została stworzona raczej do słuchania niż do tańczenia. Wersja Piazzolli była tak osobista, że stała się niezrozumiała dla samych Argentyńczyków. Dlatego też kompozytor nigdy nie został zaakceptowany w Buenos Aires. Straszono go nawet śmiercią - tangueri uzbrojeni w pistolety wkroczyli kiedyś podczas nagrania do radiowego studia.

W muzyce Piazzolli pikantne rytmy tanga przenikają się z delikatnym smakiem klasyki Bacha i Vivaldiego, motoryką Strawińskiego, jazzowymi improwizacjami czy patosem włoskiej opery. To wszystko są zbliżenia niepojęte dla purystów tanga, mieszanki prawie obraźliwe, zarażające samą esencję ICH muzyki. Jednak dla uwolnionego od uwarunkowań, schematów i nakazów stylistycznych ucha okazują się przyjemne i absolutnie fascynujące.

Czy tango - ta swoista mikstura tęsknot i frustracji europejskich imigrantów oraz gwałtowności i nieobliczalności argentyńskich gauchos, powstała w drugiej połowie XIX wieku - nadal może nas poruszać tu i teraz? Dzięki Piazzolli odpowiedź musi być twierdząca. Tango jest czymś więcej niż tylko tańcem odnoszącym się do zmysłowości i mało znaczącą formą rozrywki. W tangu rywalizują melancholia i złość, duma i wstyd, miłość i śmierć, próbując zapanować nad sobą. W tangu - muzyce, która jest solą na rany duszy.