Zapraszamy serdecznie na spotkanie autorskie z Lilianą Poszumską i Arkadiuszem Wójcikiem, miłośnikami podróży, autorami polsko-hiszpańskiej opowieści i albumu "Toros bravos sueltos, czyli podróże pewnego małżeństwa".
Trzy kontynenty, dziesięć krajów, dwieście zdjęć: Wenezuela, Boliwia, Kuba, Meksyk, Gwatemala, Peru, Chile, Argentyna, Portugalia i Hiszpania.
"Toros bravos sueltos" to przelane na papier nasze wspomnienia z licznych podróży na Półwysep Iberyjski i do Ameryki Łacińskiej. A właściwie to coś więcej niż wspomnienia z podróży. To zatrzymane w kadrze, wyjęte z tych podróży opowieści. Opowieści będące próbą (mniej lub bardziej udaną) zrozumienia miejsca, do którego trafiliśmy, wykraczającego poza podziwianie krajobrazów i atrakcji turystycznych. Dlatego na kolejnych stronach pokazujemy to, co przeżyliśmy i zapamiętaliśmy, ale też przywołujemy historię - często trudną - bo to ona w olbrzymim stopniu wpływa na świat, jakim go postrzegamy dzisiaj. Poświęciliśmy też trochę miejsca na kulturę, smaki i zapachy. (...) A dlaczego taki tytuł? Bo ten napis ostrzegawczy: "Toros bravos sueltos" (co po polsku brzmiałoby: "Narowiste byki puszczone luzem"), zawieszony na słupie w Hiszpanii, na zawsze pozostanie dla nas symbolem zjechania z turystycznej autostrady po to, żeby gdzieś na bocznej ścieżce spotkać coś nieprzewidzianego, czasem zaskakującego, ale zawsze niezmiernie ciekawego.
Liliana PoszumskaLila ukończyła w Łodzi anglistykę i iberystykę - i to z Hiszpanią związała swoje życie. Jest pierwszą w Gdyni tłumaczką przysięgłą języka hiszpańskiego, a także (a może przede wszystkim) twórczynią i właścicielką Centrum Języka Hiszpańskiego "La Mancha". Nie wyobraża sobie życia bez podróżowania, czuje się nieswojo, nie mając planów na przynajmniej dwie kolejne wyprawy. Skutecznie wdraża maksymę: "Nie wracam do miejsc, które już widziałam, bo życie jest krótkie, a trzeba jeszcze zobaczyć resztę świata". Złamała ją tylko dla Hiszpanii i Islandii. Podczas wypraw z mężem i córką dba o to, aby mimo odległego miejsca cała rodzina czuła się jak w domu.
Arkadiusz WójcikArek, z zawodu informatyk, z zamiłowania podróżnik i fotograf, zafascynowany górami, zwłaszcza tymi wysokimi. Zwiedził prawie całą Amerykę Południową, zdobywając wulkany w Andach, m.in. sześciotysięcznik Licancabur w Boliwii. Swoją pasją do podróżowania zaraził żonę Lilę, z którą przejechał całą Wenezuelę, Kubę, Nową Zelandię, Skandynawię, Islandię i wiele innych krajów. Połączyła ich jeszcze jedna pasja - do języka i kultury hiszpańskiej. Arek jest miłośnikiem numizmatyki i historii tego kraju. Wie wszystko o każdej hiszpańskiej monecie, czy to z czasów starożytnych, czy nowożytnych. A ich czteroletnia córka Gabi - która mimo tak młodego wieku przejechała już z nimi Stany od Florydy po Alaskę, Kanadę, Wyspy Kanaryjskie, a nawet Zjednoczone Emiraty Arabskie - śpiewa hiszpańskie piosenki i recytuje hiszpańskie wierszyki.