Refleksja tematyczna, eksperyment estetyczny, sublimacja rzeczywistości: niezaprzeczalnie fotografia włącza się obecnie do nurtu sztuki wysokiej. Współcześni fotografowie to jednocześnie pełni twórczej wyobraźni artyści i wierni świadkowie upływającego czasu oraz zmian zachodzących w naszych społeczeństwach. Dlatego też należy fotografię rozwijać i upowszechniać tak, by jej obecność stała się normą we wszystkich większych miastach Europy, szczególnie zaś w Polsce, gdzie działalność artystyczna, także młodych twórców, jest bardzo intensywna i znacząca. Tworzony w tym właśnie duchu festiwal Transfotografia to międzynarodowe spotkanie wokół fotografii organizowane w sierpniu i wrześniu w Trójmieście.
Dita PEPE "Autoportrety"
Wernisaż 31 lipca, godz. 18.00
Dita Pepe to kobieta o wielu twarzach. Pewna siebie małżonka bogatego przedsiębiorcy, prosta wiejska kobieta w chustce i kwiecistym płaszczu, siedząca z podobnie ubraną babcią w domu spokojnej starości, czy też matka licznej rodziny cygańskiej, bądź umizgująca się kolekcjonerka porcelany, albo też jedna z dwóch sporcmenek śmiale eksponujących swoje muskularne ciała w strojach kąpielowych. Może być córką, wnuczką, siostrą czy też przyjaciółką wielu kobiet. Matką wielu dzieci. Kameleonem...
Pomimo obco brzmiącego nazwiska, spadku po byłym mężu Włochu, Dita Pepe jest czeskim fotografikiem; jej praca spotkała się w ostatnich latach z nieoczekiwanym oddźwiękiem i prawie całkowitą akceptacją ze strony publiczności. Artystka otrzymała wiele prestiżowych nagród, wystawiając swe prace w licznych galeriach czeskich i zagranicznych. Wraz z mężem, Petrem Hrubes, artystka wniosła do czeskiej fotografii mody nowe tchnienie. Jej wyreżyserowane portrety są cenione prawie przez wszystkich: zarówno tradycyjnych fotografików, artystów konceptualnych, jak i krytykę i szeroką publiczność.
Dita Pepe sama pisze o sobie: "Cały czas mam wrażenie, że muszę fotografować, że to może coś zmienić. Cały czas mam wrażenie, że rzeczywistość jest poza mną i że żyję we śnie i w innym ciele. Cały czas mam wrażenie, że nie jestem wystarczająco kochana, wystarczająco piękna i inteligentna i że powinnam się wstydzić siebie samej; oto jaka potrafię być "bez kręgosłupa" gdy się boję. Strach towarzyszy mi wszędzie i ciągle. Doskonale go maskuję, wychodzi mi to dobrze (...) Fotografia jest dla mnie formą komunikacji nie tylko z samym sobą; dzięki niej rozmawiam z ludźmi, zadaję pytania, odpowiadam, reaguję, czuję rzeczy, żyję, jestem aktywna. Pokierowuję sytuacją w taki sposób aby móc wykreować fotografię. Głównym motywem do robienia tego jest chęć działania która się z niego bierze. Fotografia jest dla mnie formą poszukiwania". Fotografie Dity Pepe z serii Autroportrety z kobietami przedstawiają nie tylko jej poprzednie doświadczenia z zakresu wyreżyserowanej i dokumentalnej fotografii, lecz głównie jej doświadczenia i perypertie wzięte z życia, w których pełniła ona różne stanowiska i role.
Najstarsza część tego obszernego cyklu zawiera fotografie Dity Pepe z kobietami w różnym wieku, o różnych charakterach i pozycjach społecznych. Artystka opracowała w osobisty sposób temat zmiany tożsamości, który już wielorako traktowany był przez plejadę słynnych twórców, takich jak Claude Cahun, Cindy Sherman czy Yasumasa Morimura.
Na pierwszy rzut oka nie zauważamy obecności Dity Pepe na autoportretach, gdyż jej wygląd i ekspresja zmieniają się. Dzięki perukom, makijażowi i ubraniom pożyczonym od fotografowanych kobiet, artystka radykalnie zmienia się, aby upodobnić się do nich, stać się członkiem rodziny, przyjaciółką. Autentyczne otoczenie salonów i dziewczęcych pokoi umeblowanych na różne sposoby odgrywa bardzo ważną rolę w tych metamorfozach. Obecność licznych, wymownych szczegółów nadaje zdjęciom wymiar socjologiczny i wpływa na to, że fotografia Dity Pepe oscyluje między dokumentem a fikcją.
Dzięki twórczości Jeffa Wall, Philipa Lorca diCorci, Gregory'ego Crewdsona czy innych, wiemy dzisiaj, że takie właśnie, pozornie nie do pogodzenia, kojarzenie koncepcji fotografii, wcale nie należy do rzadkości. Dita Pepe nawiązała pewną łączność z tymi wszystkimi fotografowanymi kobietami, którą starała się z subtelnością ukazać w swoich zdjęciach. Efektem tego jest to, że fotografie Dity Pepe przedstawiają nie tylko te różne kobiety, ale także liczne ujęcia samej artystki, gdyż są one samooceną własnego wnętrza, własnych wahań, własnych związków i uczuć.
Po serii kolorowych zdjęć artystki, jej matki i bliskich, Dita Pepe zdecydowała stworzyć autoportrety z mężczyznami, które przedstawiła jako pracę dyplomową w Instytucie Fotografii Kreatywnej Uniwersytetu Sląskiego w Opawie. Po raz kolejny posłużyła się swoim doskonałym wyczuciem mimiki i sfotografowała się z różnymi mężczyznami i ich rodzinami. Początkowo chciała, aby mężczyźni sami wybrali pozycje i miejsca w których będą fotografowani, ale ponieważ zdecydowana większość chciała być fotografowana w intymnych pozycjach i we własnych sypialniach, artystka wzięła na siebie reżyserię ujęć.
Od razu rzuca się w oczy fakt, że artystka zrobiła niezaprzeczalne postępy z punktu widzenia techniki. Obróbka Autoportretów z kobietami była dobra, ale nie fascynująca, podczas gdy Autoportrety z mężczyznami, stworzone później, wyróżniają się mistrzowską pracą w której światło dzienne i sztuczne zestawione jest z wyraźnymi kolorami, podkreślając w odpowiedni sposób efekt kwadratowych fotografii, skomponowanych prosto ale pomysłowo i skutecznie. To zasługa Petra Hrubesa, męża artystki (dawnego kolegi z klasy) który doskonale opanował technikę fotografii dzięki pracy jako portrecista ważnych osobistości oraz jako fotograf mody. Wspólnym dziełem pary Pepe-Hrubes są liczne fotografie mody, osobiste, na których modelki w ekskluzywnych kreacjach zestawione są często z ludźmi zwyczajnie ubranymi, w zwyczajnym otoczeniu. Zresztą, obok Terezy Vlckovej, której prace były przedstawione w ubiegłym roku na festiwalu "Transphotographiques" w Lille, czy też Stepanki Stein - Salim Issa, jej sobowtóra kreatywnego, jednego z najważniejszych przedstawicieli coraz liczniejszego młodego pokolenia fotografików czeskich, Pepe i Hrubes należą do twórców w których dziełach zacierają się granice między kreacją wolną i tworzeniem na zamówienie, szukając często natchnienia w fotografii mody czy reklamowej.
W Autoportretach z mężczyznami Dita Pepe ponownie zgłębia temat zmian tożsamości, zmusza do refleksji oraz tworzy obraz socjologiczny różnych archetypów dzisiejszego społeczeństwa. Jej liczne metamorfozy fascynują po raz kolejny: pewna siebie kobieta ze szpicrutą na koniu, matka w domu z dzieckiem na ręku, kopilot w wyścigu samochodowym, olśniewająco piękna, pełna oczekiwań, panna młoda, partnerka ekstrawaganckiego artysty, tancerka sprytnie ukrywająca ciążę, matka wieśniaczka czy też nastolatka równie znudzona jak jej partner w łóżku.
Artystka prowokuje nas pytaniami. Do jakiego stopnia potrafimy zachować niepodzielność własnej osobowości a do jakiego stopnia oddziaływują na nas ludzie wokół? Jak byśmy się czuli znajdując się bez pieniędzy wśród bezdomnych? Czy żona bogatego przedsiębiorcy jest tak naprawdę szczęśliwsza niż matka cyganka? Jaki mamy stosunek do rzeczywistości?
Fotografie Dity Pepe są ekstrawertyczne i dogłębnie introspektywne; potrafią przykłuć uwagę szerokiego grona publiczności, a jednocześnie reprezentują obecnie panujące tendencje w sztuce współczesnej. Dzieła Dity Pepe należą do najlepszych dzieł fotografiki czeskiej ostatnich lat.
Joao URBAN "Tu i tam"
Wernisaż 31 lipca, godz. 18.00
Jedną z zalet fotografii, nie licząc jej aspektu formalnego, technicznego czy tematycznego, jest ucieleśnienie danego momentu. Być może natura fotografii opiera się na niezmienności chwili, na skostniałym naśladownictwie rzeczywistości, zrodzonej z wyobraźni fotografa. Obraz fotograficzny nie jest w stanie dostarczyć nam po raz kolejny doznań związanych z minioną chwilą, ale potwierdza, że to co widzimy kiedyś w rzeczywistości istniało.
Praca fotografika Joao Urbana de Curitiba stała się jednym z głównych wyznaczników południowo-brazylijskiej fotografii. Jego dzieła dążą do konieczności wyrażenia przemyśleń osobistych i są szczególnie uniwersalne.
Dokument społeczny jaki uprawia Urban, zainspirowany z pewnością przez klasyków takich jak Eugene Smith, Dorothea Lange czy innych, uwypukla łagodność wizji czystej i politycznie zaangażowanej. Poza tym, artysta uważa, że fotografia i polityka łączą się przy okazji rytualnego przejścia ze świata młodzieńczego do świata dorosłych.
Urban sięga po fotografię jako po twórczy środek, za pomocą którego może uwiecznić te najbardziej wyraźne momenty codzienności tego regionu. Jego główne serie - pracownicy rolni (boias-frias), imigranci polscy i ich potomkowie, droga i ci co prowadzą stada (tropeiros), miejskie widoki - zostały zrealizowane w stanie Parana. Urban, który jest samoukiem, pragnie osiągniąć w swoich kreacjach wizję przenikliwą i całkowicie współodpowiedzialną.
Gość 5 Biennale w Hawanie "Migraciones y Artes", Urban zaprezentował tam nową edycję swojej pracy na temat imigrantów polskich, zatytułowaną "Tu i Tam, Polish People Here and There". Wybrane zdjęcia zrealizowane na łąkach w stanie Parana oraz na polskiej wsi, przedstawiają pejzaże, typy etniczne, obrzędy religijne i kulturę ludową. Dialogi i oddziaływania, podobieństwa i style, konieczne do zrozumienia obrazów.
Joao Urban, mający polskie korzenie, spróbował w « Tu i Tam » odtworzyć wyobrażenia swych przodków. Jego fotografie uwydaczniają te zwykłe, rozdzielone w czasie i przestrzeni, światy, i tworzą pomysłową mozaikę wspomnień.
Opierając na odniesieniach do historii poetyckie badanie tematu, Urban zrealizował w drobiazgowy sposób jedyny w swoim rodzaju dokument na temat współczesnej fotografii brazylijskiej. Podejmując się skomponowania wzajemnych wizualnych zależności, estetycznie przewidywalnych, artysta przeszedł samego siebie ukazując wielorakie znaczenia fotografii, prowadzące do istoty przekazanej informacji.
W tym eseju fotograficznym, możliwe związki i podobieństwa odzwierciedlają pospolitą atmosferę która nie wyczerpie się podczas zwykłej identyfikacji czy też przy natychmiastowym uznaniu. Urban chce być pewien, że fotografia dalej będzie olśniewać niewinnością swojej zagadkowości.
(Rubens Fernandes Junior)
Oiko Petersen
Wernisaż 31 lipca, godz. 18.00
W komercyjnej fotografii mody dominuje ściśle określony normatyw piękna. Większość firm odzieżowych wybiera do swoich kampanii reklamowych modelki i modeli, którzy/które są niezwykle ładni/ładne i niejednokrotnie wzbudzają w oglądających pożądanie. Pożądanie osoby, ale przecież także produktu. Zdarza się, że w reklamach pojawiają się postaci spoza kanonu. Nieliczne firmy odważają się w ten sposób kreować swoją markę, natomiast w większości przypadków celem tego typu kampanii jest komizm i przekaz czysto parodystyczny.
Korzystając przy tym projekcie z języka reklamy całkowicie będę stosował się do jego reguł. Udając kampanię reklamową nowej kolekcji ubrań, stworzę w rzeczywistości kampanię reklamową dla pewnej idei. Podobnie jak w reklamach komercyjnych będzie to wizja selektywna i przeestetyzowana, mająca na celu zachęcić oglądających do zdecydowanego jej kupna.
W cyklu Downtown Collection sfotografuję kilkanaście osób z zespołem Downa w sposób zarezerwowany dla estetyzującej fotografii mody. W pełni starając się oddać charakter modeli i modelek, podejmuję ryzyko zapytania czy parodia może nie być parodią i czy może stać się pełnoprawną, wartościową częścią naszego świata. W ten sposób chciałbym zaprosić oglądających do zmierzenia się z własnymi barierami i uprzedzeniami i w gruncie rzeczy do odpowiedzenia sobie na najprostsze pytania dotyczące ich samych.
Tytuł projektu - Downtown Collection - zawiera w sobie całą swoją ideę. Z jednej strony ma oczywiście sugerować wprowadzenie na rynek nowej miejskiej kolekcji ubrań na sezon wiosna/lato, z drugiej natomiast, dużo dla mnie ważniejszej - tytuł ma wprowadzić widza w świat miasta Downów.
Jest taka piosenka Petuli Clark Downtown, której słowa idealnie oddają charakter celu, w jakim podjąłem się realizacji tego projektu. Artystka, podobnie jak ja, zachęca do odwiedzenia Downtown. Ona oczywiście w swoim utworze śpiewa o wyprawie do centrum jednego z amerykańskich miast, ale można spróbować wyobrazić sobie, że Downtown w tej piosence to nic innego jak wewnętrzne miasto/wewnętrzny świat osób z zespołem Downa - ich osobowość, marzenia, pasje. W takiej interpretacji słów tekstu tej piosenki, okazuje się, że Petula Clark daje gotową receptę na nasze (ludzi pełnosprawnych) kłopoty. Downtown we can forget all our troubles, forget all our cares [...] so go Downtown - W świecie Downów możemy zapomnieć o naszych wszystkich problemach, zapomnieć o wszystkich naszych zmartwieniach [...] więc wybierz się do świata Downów. Projektem tym ja także chciałbym zaprosić na wycieczkę do Downtown.
W obiegowej opinii zespół Downa kojarzy się z nieszczęściem i smutkiem, jednak w rzeczywistości może być całkiem inaczej. Jeżeli tylko nie będziemy patrzyli na osoby z zespołem Downa przez pryzmat naszej normalności szybko okaże się, że zespół Downa wcale nie musi być smutny i nieszczęśliwy. Odkryjemy, że wewnętrzny świat osób z zespołem Downa może być zaskakujący, śmieszny i wzruszający. Projektem tym podejmuję próbę interpretacji tego świata, bo wierzę, że jest on niesłychanie kuszącą alternatywą dla naszego świata. Wierzę, że jest to świat wyobraźni - pełen koloru, jasnych świateł, niewiarygodnych, zwariowanych pomysłów, tańca, muzyki i zadziwiających przygód. Okazuje się, że my - pełnosprawni, przebywając z osobami z zespołem Downa nie jesteśmy skazani na wieczną, ofiarną pomoc, bo kto wie, czy to właśnie nie oni pomagają nam dużo bardziej niż my im. Pomagają nam uwierzyć w miłość, prawdę i rozbudzić w nas zapomnianą wrażliwość.
Trawestując przesłanie Larsa von Triera z filmu Idioci, chciałbym zachęcić tymi zdjęciami do poszukiwania w sobie Downa. Chciałbym spróbować zatrzeć na moment okrutny podział na my/oni i zaprosić na wspólną podróż w głąb uliczek Downtown.
(Oiko Petersen)