Mandrake Route - grupa przyjaciół, pasjonatów, muzyków. Postanowiliśmy stworzyć jedyny w Polsce zespół, który odda hołd legendarnej grupie Deep Purple z pierwszego, psychodelicznego okresu MK I (1968-1969). Uwielbiamy improwizować, płynąć w hipisowskie rejony końcówki lat 60-tych. Posiadamy instrumenty i wzmacniacze z epoki, które oddają autentyczność brzmienia i dodają charakter naszym interpretacjom. Zapraszamy na koncerty, na których usłyszycie m.in. takie purpurowe perełki jak: Kentucky Woman, Shield, Mandrake Root, czy znany wszystkim Hush. Opowiemy Wam czym jest magia purpury końca lat 60-tych pierwszych trzech płyt Deep Purple. Zapraszamy do wspólnej podróży! Członkowie grupy to doświadczeni muzycy znani z wielu projektów m.in. Ania Rusowicz, Jacek Dewódzki, Delhy Seed, Blues Witch Project. Zagrane mają setki koncertów w tym mała i duża scena Przystanku Woodstock.
Zespół w składzie: Michał Czaplicki - śpiew Marek Marchewicz - bas Tomasz Kacprzak - perkusja Ritchie Palczewski - gitara Tomasz Zień - organy Hammonda
rock / punk - koncerty w Trójmieście
Recenzja z koncertu: "Pewnie nikogo z Was nie trzeba przekonywać, że muzyka grana na żywo, niemal zawsze brzmi świetnie. Ale wybitna muzyka zagrana na żywo, to kwintesencja świetności. Ekscytacja po stokroć! Tak to właśnie wyglądało, a raczej brzmiało, podczas koncertu - Mandrake Route - tribute to Deep Purple MK I - w ubiegły piątek w Agrafce. Skład na najwyższym poziomie w przypadku wszystkich muzyków. Gitara solowa, gitara basowa, perkusja, organy Hammonda i wokal oczywiście. Każdy z nich, nawet wyrwany z kontekstu zespołu, pokazał warsztat, jakiego w Agrafce od dawna nie widzieliśmy. Jeśli jesteście zbyt młodzi żeby pamiętać, albo zbyt starzy, żeby na odszukanie w pamięci pozwoliła Wam demencja starcza; to przy tej okazji mogliście nadrobić zaległości i usłyszeć, czym na scenie są organy Hammonda. A te "obsłużone" właściwie kradną spory kawałek show i stawiają taką ścianę dźwięku, że ciarki chodzą po plecach. Po raz kolejny trzeba w tym miejscu napisać, że kto przegapił, ten powinien sobie pluć w brodę".