Z przyjemnością zapraszamy na wystawę malarstwa Moniki Marchewki "Trochę po staremu, całkiem od nowa". Obrazy artystki prezentowane podczas wystawy w Sztuce Wyboru są na sprzedaż.
Sztuka Wyboru
Gdańsk ul. Słowackiego 19
Wystawa: 01.09-20.09.2017 r. codziennie w godz. 9:00-22:00
Wernisaż 01.09.2017 r. o 19:00.
Monika MarchewkaUrodzona w 1988 roku w Chrzanowie. Absolwentka Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (Dyplom w 2013 r. w pracowni prof. Zbigniewa Sprychy). Aktualnie mieszka i pracuje w Gdańsku.
2016- Wystawa indywidualna "Spisane na straty", Galeria Dwie Zmiany, Sopot.
2015- Wystawa indywidualna ""Na moment przed. Chwilę po", POPin Studio, Sopot.
2015- Wystawa indywidualna "Niepokoje", Galeria Żak, Gdańsk
2017- "Im dalej w las. Neoromantycy wobec natury.", Fundacja 2 wymiary, BWA Sanok, Stacja Muranów, Warszawa
2015- "Targi sztuki, Designu i Idei", Gdańsk Oliwa
2014 "Świeża Krew", Galeria Socato, Wrocław
2014 "Start", Galeria Bronowice, Kraków
2014 Dyplom "Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych" za najlepszy dyplom, Kraków
2013 "Promocje", Galeria Sztuki w Legnicy
2013 "Young Polish Art", POSK, Londyn
2013 "Salon Letni", Galeria Stalowa, Warszawa
2013 Wystawa najlepszych dyplomów, Pałac Sztuki, Kraków
Trochę po staremu, całkiem od nowaOto jesteśmy. Ponownie to samo, znajome miejsce. A przecież miało być inaczej. To powinien być nowy początek. Wydawało się, że wyjście z mrocznego lasu majaczy gdzieś na horyzoncie, lśni zapraszająco na końcu krętej, piaszczystej ścieżki. Sądziliśmy, że wystarczy po prostu nie spuszczać z oczu rysującego się niepewnie szlaku. Niestety. Okazało się, że to kolejna zmyłka. Kuglarska sztuczka, która uśpiła naszą czujność. Wciąż jesteśmy w Lesie. A zatem, wszystko po staremu? Nie. To chyba już nie jest ten sam Las. Wygląda na to, że niechcący wpuściliśmy do niego GOŚCIA....
Monika Marchewka wykorzystuje świat natury, by mówić o uczuciach i emocjach. Bliska jest jej neoromantyczna koncepcja, według której wszechświat, widziany oczami bohatera, staje się odbiciem uczuć, które targają nim wewnątrz. Niebo, skały, rośliny - każdy element natury wydaje się wygłaszać komentarz na temat jego stanu emocjonalnego. Bujny Las, który wypełnia obrazy Moniki Marchewki, jest nierzeczywisty, senny, a jednocześnie niezwykle osobisty. Podróż pomiędzy rosnącymi w nim drzewami to wędrówka przez meandry własnego umysłu. W tej puszczy pogrążamy się w smutku, przeżywamy rozstanie, usiłujemy sobie radzić ze stratą. Las Moniki Marchewki to zniewalające i usidlające miejsce, w którym natura staje się sceną dla naszych wyczerpujących zmagań z własną psychiką. A przynajmniej tak było do tej pory....
Wiele zmieniło się w momencie, gdy w tej puszczy pojawił się GOŚĆ. Nagle okazało się, że Las przestał być tylko nasz. Choć przebywanie w nim nigdy nie było szczególnie przyjemne, to jednak znaliśmy na pamięć każdy jego kamyk i każdy liść. Wchodząc do niego, GOŚĆ wniósł wraz ze sobą nową topografię. Gdy zapraszaliśmy go do Lasu, mniej lub bardziej świadomie, sądziliśmy, że uszanuje to sanktuarium i poczuje się w nim jak u siebie - przecież łączyła nas wspólnota ciał, serc i umysłów. Tymczasem szlaki zmieniły kierunki i pomieszały się. Błyszczący kwiat paproci pochłonęły czarne wody jeziora. Pomiędzy drzewami snuje się mlecznobiała mgła niedopowiedzeń. Choć z daleka wszystko wygląda tak, jak do tej pory, to jednak oglądane z bliska przedmioty przestają wyglądać znajomo. Nic nie jest tym, czym było. Nic nie jest tym, czym się wydaje.
GOŚĆ wciąż nam umyka. Na początku myśleliśmy, że będziemy wędrować po Lesie wspólnie. Z pewnością nie sądziliśmy, że zacznie spędzać samotnie czas na odległych polanach, wybierać rzadko uczęszczane ścieżki, pozwalając byśmy na próżno nawoływali go pośród drzew. Czy to on zmienił las, czy las zmienił jego? Tego chyba się nigdy nie dowiemy. Możemy tylko obserwować jak niedopowiedzenia wciąż piętrzą się i piętrzą. Dochodzi do tego, że GOŚĆ powoli traci swoją realność. Choć jest tuż obok, to jednocześnie znajduje się bardzo daleko. Przesłaniają go drzewa. Ginie we mgle. Zostaje po nim tylko cień. GOŚĆ odszedł. Odpłynął ostatnią łodzią po zadziwiająco spokojnej tafli morza. A my zostajemy samotni na brzegu, obserwując jak powoli znika za horyzontem. Za naszymi plecami - Las, jedyne miejsce, które, choć straszne, mogliśmy nazwać własnym. Przed nami - czarne morze, czekające cierpliwie by pochłonąć śmiałka, który odważy się w nim zanurzyć. I wtedy właśnie przypominamy sobie, że to nie dzieje się po raz pierwszy. Kiedyś już tu byliśmy. A zatem wszystko po staremu? Tak. Trochę po staremu, całkiem od nowa.
( tekst: Marcin Krajewski)