VAVAMUFFIN
18.04.2009, g. 20.00
folk / reggae / world - koncerty w Trójmieście
Tramwaj łączący Saską Kępę i Kingston na Jamajce znów zatrzymuje się w Zajezdni ŻAK. Najlepiej nawijająca i najbardziej rozbujana ekipa polskiego raggamuffin. Bilety kasuje bas.
O zespole:
Vavamuffin - dziewięcioosobowy kolektyw muzyków. Polską scenę reggae i media podbił dokładnie cztery lata temu płytą "Vabang!". Singlowy utwór "Bless" przez długie tygodnie nie schodził z radiowych list przebojów. Sama nazwa grupy to zderzenie raggamuffin (rodzaj śpiewu pochodzący z Jamajki) i "Vava", czyli Warszawy.
"Inadibusu" po polsku znaczy "w autobusie", bo - jak twierdzą sami zainteresowani - większość materiału na tę płytę powstawała właśnie w autobusie, podczas podróży między kolejnymi koncertami.
Sądząc tylko po dyskusjach na forach internetowych "Inadibusu" to chyba jeden z najbardziej oczekiwanych krążków 2007 roku. Do jego nagrania zespół zaprosił wielu gości, w tym kilka zagranicznych gwiazd, m.in. popularnego jamajskiego wokalistę Daddy Freddy'ego, niemiecką wokalistkę Sis Lizę czy serbskiego puzonistę Hornsmana Coyote. Wokalnie ekipa z Warszawy wzniosła się na imponujący poziom - śpiewają jak gdyby bez wysiłku, wpasowując się idealnie w sprytne aranżacje.
"Inadibusu" zaskakuje misterną produkcją studyjną, gdzie roi się od nakładek pogłosów i elektronicznych podkładów. Nie brakuje przy tym żywych instrumentów (gitara, puzon, saksofon). Wokaliści mają do opowiedzenia tak dużo, że na kilka głosów pędzą z wersami z prędkością światła. Swobodnie łączą zwrotki po polsku i angielsku, dobierając celne, dźwięczne rymy. A to ważne, bo demaskują kulisy świata polityki, sportu, ale i swojego muzycznego podwórka ("Supamolly"). Nisko kłaniają się też tradycji polskiego reggae, wyśpiewując jego historię ("Poland Story").
Vavamuffin rośnie w siłę, piosenki z ich ostatniego albumu są już chóralnie śpiewane przez koncertową publikę. Przyczyna jest prosta, jak mówi Mirosław "Maken" Dzięciołowski (dziennikarz muzyczny i promotor) : "Vavamuffin to koncertowo czysty dynamit a ich koncerty to prawdziwa uczta dla uszu i oczu, nie tylko dla fanów reggae ale generalnie zwolenników dobrej muzyki na światowym poziomie. Nie dziwię się więc, że grają tyle koncertów - ludzie nie są głusi i ślepi, wiedzą, co chcą oglądać i przy czym się bawić!"