Warszawskie Combo Taneczne wystąpi 1 grudnia w Klubie Żak.
Jan Młynarski - śpiew/gitara/bandżola/tamburyno / Piotr Zabrodzki - śpiew/banjo/bandżola/melodika / Lesław Matecki - mandolína/gitara Dobro/banjo / Anna Bojara - piła / Maurycy Idzikowski - trąbka / Tomasz Duda - baryton sax/klarnet / Wojtek Traczyk - kontrabas
Sebastian Jastrzębski - gitara
poezja śpiewana - koncerty w Trójmieście
Są takie nazwy, które nie potrzebują żadnych dodatkowych wyjaśnień, a Warszawskie Combo Taneczne jest prawie idealnym przykładem. Te trzy słowa opisują charakter zespołu jako tworzącego muzykę do tańca, ściśle związanego z Warszawą, a w dodatku wyposażonego w charakterystyczne dla stołecznych podwórek instrumenty - gitarę akustyczną, saksofon, bandżolę, piłę i melodykę.
Warszawskie Combo Taneczne jest prawie idealnym przykładem, bo brakuje w nazwie jeszcze tylko dookreślenia epoki, z jakiej wyrasta muzyka grupy, czyli czasów przedwojennych. Jan Emil Młynarski, lider zespołu, na łamach serwisu Gazeta.pl tak charakteryzuje twórczość z początku XX wieku: "Czym się różniły te piosenki? Tym, czym stare domy różnią się od deweloperki z 2010 roku. Są zupełnie inaczej skonstruowane. Nie pękają z czasem jak apartamenty w Wilanowie". Misją nie jest tym samym uwspółcześnianie muzyki sprzed lat, lecz kontynuowanie jej dorobku w sposób jak najbliższy oryginałowi.
Jedynym z wymiarów działalności Warszawskiego Comba Tanecznego jest koncertowanie w całej Polsce, innym są występy podwórkowe nawiązujące do czasów, kiedy telewizji nie było, a na radioodbiorniki mogli sobie pozwolić nieliczni. Granie między kamienicami było wówczas jedną z nielicznych form rozrywki angażujących szerokie grono odbiorców i okazuje się, że tradycja ta nie wymarła. "W zeszłym roku cały dzień graliśmy na Pradze, która niby się przeobraża, ale wciąż pozostaje tą niegdysiejszą Pragą. Wchodzisz na podwórko, zaczynasz grać, otwierają się okna i lecą chusteczki z pieniędzmi. Ludzie nie żałują pieniędzy, chociaż sami ich nie mają. Tańczą. Pani wyniosła placki z jabłkami: Macie, chłopcy, żebyście głodni nie byli. To jest ten wymiar społeczny" - twierdzi Młynarski.
Rzeczywistość, w jakiej osadzona jest twórczość Warszawskiego Comba Tanecznego przypomina cwaniacką Warszawę opisywaną przez Stefana "Wiecha" Wiecheckiego w specyficznym, nadwiślanym dialekcie. Na najnowszym albumie zespołu ("Sto lat panie Staśku!") znalazły się zresztą dwa bezpośrednie nawiązanie do tej twórczości - ponadczasowy, wciąż powracający w nowych wersjach utwór "Nie masz cwaniaka nad Warszawiaka" z muzyką skomponowaną przez Stanisława Grzesiuka i słowami autorstwa właśnie Wiecha; a także "Bujaj się Fela" również ze słowami Wiecheckiego, najbardziej znane w wykonaniu Mieczysława Fogga.
Co ciekawe, album ten został nagrany przy użyciu oryginalnej bandżoli Stanisława Grzesiuka, którą ten kupił w niemieckim obozie koncentracyjnym w Dachau za czterysta papierosów i dzięki niej zdołał ocalić życie. Nie jest to rzecz jasna instrument profesjonalny, skonstruowano go z gryfu mandoliny, siedziska od taboretu, metalowych części wykutych w obozowym warsztacie i... psiej skóry.
Jacek Świąder na łamach Gazety Wyborczej tak napisał o tym materiale: "Młynarski gra konserwatywnie, w stylu Adama Struga czy Janusza Prusinowskiego, którzy utwory tradycyjne, ale wiejskie, wykonują in crudo, jak oryginalni wykonawcy. Podobnie jest w Jazz-Bandzie Młynarski-Masecki, który młody Młynarski powołał do życia wiedziony przekonaniem, że okupacja i Holocaust zerwały ciągłość polskiej muzyki rozrywkowej [...]. Krótko mówiąc, Młynarski śpiewa i gra utwory dawnej Warszawy. Zarówno anonimowe, jak i napisane przez zawodowych kompozytorów, dopisane do znanych melodii i oryginalnie ludowe. Grane jednocześnie na estradach i na podwórkach stolicy".
Muzyka Warszawskiego Comba Tanecznego choć ściśle związana z przedwojennym nastrojem polskiej stolicy, doskonale sprawdza się także w czasach współczesnych, a czy pasuje do Gdańska? O tym będzie się można przekonać 1 grudnia w Klubie Żak.