DKF Żak im. Zbyszka Cybulskiego, DKF Rotunda (Kraków) Instytut Francuski i Konsulat Francuski w Krakowie (z pomocą Francuskiego Ministerstwa Kultury) zapraszają do Kina Studyjnego Żak na WEEKEND Z PANEM TATI
Program
21.05
17.30 - Play Time*
r. Jacques Tati / Francja / 1967
22.05
15.10 - Dzień świąteczny*
r. Jacques Tati / Francja / 1947
16.35 - Mój wujaszek*
r. Jacques Tati / Francja / 1958 / OSCAR, Srebrna Palma na MFF w Cannes
18.40 - Pan Hulot wśród samochodów*
r. Jacques Tati / Francja / 1971
23.05
16.45 - Parada*
r. Jacques Tati / Francja / 1973
* projekcje z udziałem lektora
"Z grona debiutujących tuż po wojnie francuskich reżyserów "najdonioślejszy i najbardziej nowatorski jest wkład Tatiego, toteż jego kariera — choć działał w gatunku tak popularnym, jak komediowy — ustawicznie wisiała na włosku i ostatecznie została przerwana. Życiowe klęski towarzyszyły mu zresztą od zarania działalności. Jako inspicjent w operetce miał za zadanie siedzieć nad sceną i po strzale w górę aktora zrzucać stamtąd atrapę kuropatwy. Ale powtarzał to codziennie i bardzo się przy tym nudził, pewnego dnia wziął więc z rekwizytorni — atrapę krowy. Następnego dnia był już bezrobotnym, ale zrozumiał, czym jest gag.
Tati był wielkim odnowicielem gagu-pomysłu sytuacyjnego, wyzwalającego śmiech. I to go postawiło w jednym rzędzie z Chaplinem i braćmi Marx. Ale we Francji było to trudniejsze niż w Ameryce. Francuzi wolą dowcip od humoru, stąd we wszystkich francuskich wodewilach, skeczach, farsach i burleskach rozśmiesza widzów głównie dowcip słowny, dialogowy, statyczny, teatralny i antyfilmowy. Tego się Tati wyrzekł ostentacyjnie. Jego siła — w zachłanności obserwacji. Obserwacje organizował w sytuacje. Sytuacje doprowadzał do komicznej pointy-gagu.
Gag jest łatwiejszy, gdy oparty na czystym nonsensie. Wtedy śmieszy samo już to, że coś się dzieje odwrotnie niż w potocznym doświadczeniu. Groucho spotyka próżnującego Chico. "Co tu robisz?". "Podpieram ścianę". "Eee, chodź, pójdziemy!". Idą i ściana się wali. Żeby takie absurdalne gagi wypalały — tworzy się wokół równie absurdalny świat, śmieszny, ale z prawdziwym zachowujący związki luźne. Wartościowe u Tatiego jest to, że choć bohaterowie jego filmów są osobnikami dziwacznymi, narażającymi się otoczeniu przez swą niezwykłość, to każdy jego gag legitymuje się życiowym prawdopodobieństwem, każdy mógł się naprawdę zdarzyć w jego mieszczańskim świecie małych snobizmów i niegroźnej hipokryzji.
Tati traktował owo potęgowanie tanim kosztem gagu absurdalnego jako łatwiznę. "Można zarzucać panu Hulot czy raczej mnie — powiedział — że nie zaostrzam efektów komicznych. Ale gdybym już wstąpił na tę drogę, musiałbym ją kontynuować i widzowie przestaliby mi wierzyć. Chciałbym, aby pan Hulot nie przypominał postaci z cyrku, tylko prawdziwego człowieka". Jedna z najlepszych scen debiutanckiego "Dnia świątecznego" (1948) przedstawia widzianego z daleka bohatera, wiejskiego listonosza, który jedzie rowerem i nagle zaczyna wyczyniać bardzo śmieszne, nieskoordynowane gesty i wygibasy. Zgrywa dla zgrywy? Zbliżenie kamery do wydarzeń i brzęczenie na ścieżce dźwiękowej wyjaśniają, że listonosz broni się przed atakującą go osą.
Tati grał zawsze główne role w swych filmach, "Dniu świątecznym", "Wakacjach pana Hulot", "Moim wujaszku": długoręki drągal, grający nie twarzą (przeważnie nic nie wyrażającą), tylko swym ciałem, ukośnie wygiętym, jakby stale gotowym do nawiązania rozmowy, której nikt z nim nawiązać nie chce. Wiele napisano o "niezdarności" pana Hulot. Tak, ale nie była to nieporadność "w ogóle", "wobec życia", tylko wobec gotowych konwencji, ochoczo akceptowanych przez większość, ale wcale niekoniecznie przez Tatiego. Jeśli pan Hulot świętokradczo blokował swym archaicznym motorowerem miejsce wydzielone dla limuzyny pana dyrektora, to gest ten był niezręczny głównie dla kogoś, kto uznawał, że limuzyna dyrektora jest ważniejsza od jakiegoś tam motoroweru. Jeśli pan Hulot naruszał symetrię strzyżonego ogrodu krzywo przycinając krzewy, to wydawało się to niezręczne przede wszystkim ludziom przekonanym o wyższości symetrii nad przypadkowością natury.
W tych prawie niemych filmach nie było właśnie rozmów, naszpikowanych — zgodnie z francuską tradycją komediową — dowcipami i kalamburami. Jeśli padały słowa dialogu, to były one śmieszne dopiero w drugiej instancji: tak bardzo głupie, banalne, pretensjonalne i niezdarne. "Tu słowa przechadzają się całkiem nagie, z groteskowym bezwstydem, odarte z ich kontekstu społecznego, który nadawał im pozorną godność" — pisał Andre Bazin" (Jerzy Płażewski - "Historia filmu francuskiego")
DZIEŃ ŚWIĄTECZNY / JOUR DE FÊTE
scen. Jacques Tati, Henri Marquet, zdj. Jacques Mercanton, muz. Jean Yatove, wyst.: Jacques Tati, Paul Frankeur, 1947, 70 min.
W pewnym miasteczku funkcję listonosza pełni pewien bardzo niezdarny mężczyzna o imieniu François. Mieszkańcy już od dawna skarżą się na jego usługi. Tymczasem w pobliżu miasteczka odbywa się jarmark. Przyjaciele listonosza upijają go i prowadzą do namiotu, w którym François może zobaczyć film dokumentalny o błyskawicznej i sprawnej pracy amerykańskich kolegów z branży. Małomiasteczkowy listonosz bierze sobie film do serca i opierając się na amerykańskim przykładzie, próbuje wdrożyć w życie tamtejsze zasady działania...
MÓJ WUJASZEK / MON ONCLE
scen. Jean L'Hôte , Jacques Lagrange, zdj. Jean Bourqoin, muz. Norbert Glanzberg, wyst.: Jacques Tati, Jean - Pierre Zola, Yvonne Arnaud, 1958, 110 min.
Jacques Tati rozprawia się w filmie z przesadną technicyzacją dzisiejszych czasów. Jego słynny wykreowany bohater - Pan Hulot - znajduje się w willi pana Arpel, w której zainstalowano wszelki możliwe udogodnienia i patenty. Seria gagów w jaką wplątuje się Pan Hulot, pokazuje jak technika może przeszkadzać i ubezwłasnowolnić człowieka, czyniąc go nieszczęśliwym.
PLAY TIME
scen. Jacques Tati, Jacques Lagrange, zdj. Jean Badal, muz. Francis Lemarque, wyst.: Jacques Tati, Barbara Dennek, 1967, 155 min.
Pan Hulot, bohater w którego wciela się Jacques Tati, znajduje się w nowoczesnej, biurowej dzielnicy Paryża. W drodze na spotkanie z amerykańskim biznesmanem, Hulot krąży po zakamarkach korytarzy napotykając co i rusz
na nowe osoby: niezwykłego niemieckiego sprzedawcę, kolegę z przed lat, grupę amerykańskich turystów itd. Z minuty na minutę wplątuje się w coraz bardziej zawikłane i absurdalne sytuacje, siejąc przy tym nie lada chaos i zamieszanie.
WAKACJE PANA HULOT/LES VACANCES DE MONSIEUR HULOT
scen. Jacques Tati, Henri Marquet, zdj. Jacques Mercanton, muz. Alain Romans, wyst.: Jacques Tati, Nathalie Pascaud, 1953, 114 min.
Film, który zdobył nagrodę krytyki na Festiwalu w Cannes w 1953 r., a także paletę nagród na festiwalach w Nowym Jorku, na Kubie czy w Edynburgu. Tym razem Pan Hulot wybiera się na wakacje do cichego, nadmorskiego kurortu. Od momentu jego przybycia spokój gości hotelowych ulega całkowitemu zaburzeniu. Choć Pan Hulot nie ma złych zamiarów, każdy jego krok przynosi kolejną, przezabawną katastrofę.
PAN HULOT WŚRÓD SAMOCHODÓW / TRAFIC
scen. Jacques Tati, Jacques Lagrange, zdj. Eduard van der Enden, muz. Charles Dumont, wyst.: Jacques Tati, Franco Ressel, Maria Kimberly, 1971, 96 min.
Kolejny z filmów ze znakomitego cyklu o przygodach słynnego Pana Hulot. Nasz bohater konstruuje specjalny samochód turystyczny, którym wyrusza do Amsterdamu na targi motoryzacyjne. Po drodze spotykają go setki nieprzewidzianych przygód i zabawnych kłopotów.
PARADA / LE PARADE
wyst.: Jacques Tati, Karl Kossmayer, Pierre Bramma, Michele Brabo, f. dok., 1973, 84 min.
"Parada" uważana jest za jeden z bardziej radosnych filmów w historii kina. Reżyser, tym razem w filmie dokumentalnym, zebrał grupę artystów reprezentujących różne profesje m.in. muzyków, żonglerów, akrobatów, tancerzy itp. i stworzył niezwykle żywe, pełne uroku i poczucia humoru, przedstawienie. Tati wciąga widzów do niezwykłej zabawy, wywołując odpowiednie reakcje, prowadząc osobiste mini-narracje, wyłapując przy pomocy ukrytych kamer również to, co niekoniecznie miało być widoczne...