Akademia Sztuk Pięknych w Gdańsku zaprasza na wernisaż wystawy "Odległe głosy, martwe natury / Czy są tu jacyś bohaterowie?" Tomasza Tobolewskiego i Sebastiana Kubicy.
Czego można się spodziewać po wspólnej wystawie tak różnych osobowości twórczych? Prawdę mówiąc - wszystkiego. Nie mam tu na myśli chaosu i przypadku, bałaganu i nadmiaru. Z jednej strony Tomasz Tobolewski, zawołany rysownik i grafik oraz subtelny choć śmiały malarz. Maluje zafascynowany dawnymi mistrzami, ale nie stara się ich naśladować. Dąży do tego, by tak jak oni być mistrzem formy, która potrafi odpowiednio oddać treść. Jego obrazy nie są zwierciadłami dawnej sztuki, są raczej mediami, przez które dawna sztuka może przemówić. To on jednak ustala gramatykę tego języka. To on miesza na swojej palecie zaskakujące połączenia kolorystyczne, odważnie, czasem wręcz brawurowo. Pozwala sobie na delikatny i precyzyjny modelunek. Spod kolejnych warstw wydobywa werystyczne formy by zaraz zestawić je z formami wybitnie abstrakcyjnymi. Na niektórych płótnach objawia swój temperament "szermierza" rysunku. Wielość rozwiązań formalnych, eksperymentów kolorystycznych, koktajli technicznych (olej, akryl, spray) daje w efekcie zestaw różnorodny, a jednak strukturalnie spójny. Tobolewskiemu udało się tworzyć własny, rozpoznawalny styl. Tak jak w grafice jego podpisem jest charakterystyczny, pełen swady rysunek, tak w malarstwie sygnaturą autorską stał się kolor. Dominują kolory intensywne: turkusowy, czerwony, żółcienie. Tobolewski operuje nimi pewnie, choć zwłaszcza niektóre płótna mają w sobie dzikość na granicy szaleństwa, zupełnie jednak różną od tej, z której słynął Jean-Michel Basquiat.
Oprócz sztuki dawnych mistrzów wyobraźnia Tomasza Tobolewskiego karmi się filmami, zwłaszcza Tarkowskiego, Bergmana, ale też Malle'a, Truffauta i Coppoli. Można zauważyć, że niektóre jego obrazy mają dynamikę filmowego kadru. Zupełnie inną, choć równie mocną osobowością artystyczną jest Sebastian Kubica. O ile Tobolewski podróżuje przez czas i pracownie dawnych mistrzów oraz światy filmowe i literackie, o tyle Kubica jest obcych światów artystycznym konkwistadorem. Pojawia się na nowych terytoriach i przekształca je na swoją modłę. Opowiada stare historie swoimi słowami - oczywiście mówiąc językiem wizualnym. A jest to język bardzo charakterystyczny. Można powiedzieć, że Sebastian Kubica stworzył własną wizualną gwarę. Pierwszym poligonem dla tego języka był plakat, medium szczególnie mu bliskie. Jest autorem wielu bardzo charakterystycznych plakatów, nagradzanych i podziwianych na całym świecie. Malując i tworząc grafiki odwołuje się do wypracowanego w plakacie języka, do swoich ulubionych środków wyrazu, takich ja szablon, surowy, niemal toporny rysunek, płaskie (plakatowe) plamy barwne. Jednocześnie wzbogaca tern repertuar środków o fakturowe pociągnięcia szerokiego pędzla, o mocną kreskę uzyskaną farbą w sprayu. Potrafi też, niczym dobry muzyk, "zagrać ciszą" czyli dużą powierzchnią czystej bieli. Potrafi też wyzyskać szarobrunatną surowość niezagruntowanego płótna. Cały czas, nieustannie rozbudowuje i udoskonala swój charakterystyczny język wizualny prowadząc szkicowniki. Nie rozstaje się z nimi, rysuje kompulsywnie - w kawiarniach Amsterdamu, Paryża i Panamy oraz na posiedzeniach Rad Wydziału. Fascynuje go świat dawnych bohaterów: mitycznych herosów i bogów a ostatnio także Don Kichot i jego kompania. Nie podąża jednak za łatwą interpretacją opowieści Cervantesa, polegającą na szukaniu w głównym bohaterze wyłącznie komizmu. Sebastian Kubica akcentuje w Don Kichocie aspekty tragiczne lub tragikomiczne.
Można powiedzieć, że odczytuje los szaleńca z La Manchy przed szekspirowski, a dokładniej - hamletowski pryzmat. Pilnie bowiem czyta teksty "człowieka ze Stratfordu". Wielkie dramaty ludzkiej egzystencji, zawarte w dziełach Szekspira są dla Sebastiana Kubicy źródłem fascynacji.
Zatem w warstwie treściowej mitologie, Szekspir, Cervantes, a forma jest przyrządzona wg jego własnego przepisu z aluzjami do Tomaszewskiego, Topora, Goyi i nawet Degasa!
"Choć to szaleństwo Lecz jest w nim metoda!" Na wystawie "Odległe głosy, martwe natury / Czy są tu jacyś bohaterowie?" zobaczymy zatem dwa równoległe światy, które pokazane na jednej wystawie będą prowadziły ze sobą dialog. Należy się przygotować na podwójną dawkę mocnych wrażeń.