4 czerwca w Oliwskim Ratuszu Kultury odbędzie się wernisaż wystawy Weroniki Wróbel: W kolejnym wcieleniu nie chcę być człowiekiem.
Weronika WróbelUrodziłam się w akwarium wśród kilkunastu różnych gatunków pojedynczych okazów. Ławica z nas nie miała szans powstać pomimo czułych liń bocznych. Pływaliśmy na kilku metrach sześciennych, każdy w swoją stronę, mijając się z otwartymi oczami, wszystko widząc, gdyż ryby powiek nie mają. Nie mają ryby również głosu, toteż nie mówiliśmy, a nawet jak ktoś próbował, to masa wody skutecznie to tłumiła. Za to czule przewodziła emocje.
Opuściłam akwarium przypadkiem. Pewnej nocy dotarła końcowa fala odległego tsunami i po prostu się przelało. Po drugiej stronie szyby rozpościerał się wielko ocean. Teraz mogłam z dystansu zobaczyć liczne dziesięciopiętrowce zbudowane z podobnych akwariów. Opuszczajac rodzinny dom zanurzyłam się w dalsze mroczne zakątki oceanu, który okazał się potężny i głęboki. Odważyłam się zejść jedynie na kilka tysięcy metrów, co i tak mnie sporo kosztowało.
Ocean, mimo że pełen różnorodnych akwenów, mniej lub bardziej przychylnych, pięknych, dostępnych, nie był moim przeznaczeniem. To, co mnie najbardziej pociągało to 100 miliardów błyszczących punkcików, które migotały z oddali. Tam postanowiłam dopłynąć. Moje zdumienie było wielkie, gdy podążając w ich kierunku przebiłam taflę wody i wyszłam na ląd.
Ląd z bezwzględną grawitacją, wymaga silnych nóg, gdyż można łatwo upaść. Uczy prawa dżungli, oddechu, własnego cienia i słów. Nudy tu nie zaznałam, jednak szybko zorientowałam się, że z lądu gwiazd nie dosięgnę.
Nie zapomnę dnia, gdy rozłożyłam szeroko ramiona i uniosłam się nad ziemią. Latanie uczy dystansu, perspektywy i wolności. To dla tej bezgraniczności, tajemnicy i odległych, być może nie istniejących gwiazd maluję, rysuję, rzeźbię, piszę.
Tworzę.