stat
Impreza już się odbyła
PATRONAT

Wheatbread Johnson

Wheatbread Johnson - charyzmatyczny gitarzysta i wokalista bluesowy, kompozytor, wirtuoz należy do czołowych przedstawicieli nurtu bluesa chicagowskiego określanego mianem blues'n'rock.

Od ponad 20 lat aktywnie koncertuje dla publiczności całego świata. Występował na najważniejszych bluesowych festiwalach Europy i USA. Wheatbread ma na swoim koncie współpracę z takimi artystami jak: J.J Johnson, Clark Terry, Patricia Barber, Jean Toots Thielmans czy Howard Levy. Grał również w słynnej orkiestrze Woodiego Hermana.


Zespół W. Johnsona tworzą polscy muzycy mający za sobą współpracę z takimi artystami jak: Terry Man, Griff Hamlin, Risto Toppola i wielu innych
Łukasz Gorczyca - bas
Filip Woźniak - dr




Wywiad z Wheatbread'em Johnson'em
przeprowadzony przez Jana Reznera

Wheatbread to imię, czy pseudonim artystyczny?

Wheatbread Johnson: Teraz to i jedno i drugie. Kiedy miałem 10, no może 11 lat... chyba jakoś tak... Biegałem sobie ciągle z moją pierwsza gitarą do jednego klubu w Chicago, w pobliżu miejsca gdzie mieszkałem. Grali tam sami "starzy wymiatacze". Wszyscy mnie tam doskonale znali, bo suszyłem im ciągle głowę, żeby wpuścili mnie na scenę, by pozwolili mi zagrać przed jakimś koncertem chociaż chwilkę. Ale oni wciąż odpowiadali - dobra, dobra, ale jeszcze nie dzisiaj.
Męczyłem ich tak chyba ze 100, albo i więcej razy, aż kiedyś, chyba po to bym się już wreszcie odczepił, może też żebym się przestraszył sceny, publiczności i uciekł...
No więc, powiedzieli - OK. synu, zagraj, ale tylko jeden kawałek.
Ten jeden kawałek był dla mnie jak przepustka do mojego chłopięcego raju... Wiesz po angielsku biały chleb to synonim lalusia, a wheat bread to jego przeciwieństwo - przaśny chleb, określenie dla facetów o twardej skórze na rękach i twardym charakterze, ale i takich o wielkim sercu i wielkiej duszy. Oczywiście prawdziwy bluesman, to musi być właśnie swój chłop, a nie laluś.
W tamtej krótkiej chwili na scenie, z marudzącego dzieciaka, stałem się facetem od przaśnego chleba - to wtedy właśnie stałem się Wheatbred. Mało tego, kilka dni potem wstawili mnie na scenie przed koncertem Otisa Rush'a - wielkiej gwiazdy chicagowskiego bluesa, potem też mojego pierwszego poważnego nauczyciela i mistrza.

Jak to się stało, że "zaraziłeś" się bluesem w tak młodym wieku?

WJ: To wszystko wina Muddy Watersa. Kiedy miałem 7 lat byłem na jego koncercie. Siedziałem w odległości może 1,5 m od niego, może nawet bliżej. Sposób jego grania, sposób, w jaki śpiewał, ale przede wszystkim siła, która biła od niego - tak cholernie mnie pochłonęła... Tak, siedziałem wtedy chyba za blisko, bo jak mnie wtedy poraziło, to jak widać - trzyma do dziś. W Chicago, jeśli interesujesz się muzyką, blues dopadnie cię wszędzie, dopada cię z radia, jest w telewizji, jest, kiedy idziesz ulicą i kiedy mijasz wejścia do klubów. I wcale nie musi to być czarna dzielnica. Tam gdzie ja mieszkałem - mieszkali głównie biali, ale tam też było tak samo.

Ale chociaż jesteś z Chicago, to grasz raczej, jakbyś był muzykiem z po-łudnia, z Alabamy, Georgii czy Teksasu...

WJ: Jestem z Chicago i gram bluesa z tego miasta. Blues w Chicago, zawiera elementy muzyki z wszystkich ważnych miejsc dla tej muzyki. Jimi Hendrix, czy Stevie Ray (Voughan)..., tak samo jak Otis Rush, Buddy Guy, Guitar Slim, czy Johnny Guitar Watson i jeszcze wielu, wielu innych - oni wszyscy też grali bluesa "chicagowskiego". To nie ważne, że zaczynali gdzie indziej - w Seattle, Teksasie czy Missisipi. Chicago jest teraz stolicą bluesa generalnie, absorbuje wszystkie jego odmiany i nowe elementy. W innych miejscach może podchodzą do tego bardziej konserwatywnie, jak np. w Teksasie. Robią tam wspaniałą muzykę, ale trzymają się za bardzo, tych swoich kanonów i wypracowanych ścieżek. W Chicago powstaje to, co właśnie muzyce bluesowej daje "kopa"do przodu, co daje jej świeży oddech. W Chicago tworzymy konglomerat tego, co powstało gdziekolwiek, ale jest najlepsze... Kocham to wszystko, Jimmie i Stevie Voughan'ów, Hendrixa i Buddy Gay'a, Otisa Rush'a... Po prostu kocham tę muzyke.

Nie wymieniłeś tu Jimmy Page'a... A przeciez zagrałeś nam 2 razy fantastyczne wersje "Rock'n'Rolla" Led Zeppelin, a jeszcze pomiędzy nimi "All along the watch tower" połączyłeś z 2 częścią "Stairway tu Heaven". Zagrałeś tez Communication Breakdownz pierwszej płyty Zeps'ów...

WJ: Tak Jimmy Page'a uwielbiam też i bardzo cenię sobie muzykę Led Zeppelin, szczególnie ta z 2 pierwszych płyt. Oni wywarli olbrzymi wpływ na to, co robię i chcę robić.
W każdym kraju na świecie można znaleźć coś, co poszerzy twoje muzyczne horyzonty.
Teraz jak, każdy rasowy bluesman, nie mam domu, nie mieszkam nigdzie... Ha,ha ha...
A poważnie, razem z moją dziewczyną postanowiliśmy pojeździć sobie po świecie. Jeszcze chwilę będę w Europie, tu właśnie. Ale Polska to na razie nasz ostatni przystanek w Europie. Już za miesiąc jedziemy do Australii, na razie na rok, a potem zobaczymy. W każdym razie zamierzam grać i poznawać nowe rzeczy, bo to nie jest ważne - co grasz, w jakim stylu się poruszasz,

Najgorsza rzecz dla każdego stylu muzyki, pojawia się wtedy - jeśli muzycy zaczynają kopiować przeszłość, starają się grać tak jak grano np. w 1961. Zastanawiają się - czy ten ktoś sprzed 40 lat by tak zagrał? Czy może nie? Jeśli artyści odnajdują, czy wyznaczają sobie granice, chcą się ich trzymać, bo się boją, albo po prostu - nie chcą już ich przekraczać - to znaczy, że muzyka jest martwa. Można ja złożyć do muzeum gdzie będzie tylko świadectwem przeszłości. Wierzę, że nigdy tak się nie stanie z bluesem. Nie wiem ilu jest takich jak ja, ale wiem, że

nie pozwolimy tej muzyce umrzeć.

Blues to jest każda muzyka grana z serca Polscy górale fantastycznie czują bluesa i grają go po swojemu, wiedeńczycy nazywają to walcem, a w Chicago nazywamy to bluesem. Każda muzyka grana z serca jest jak blues. To wszystko.

Bo albo jesteś muzykiem, albo pracujesz jako muzyk.

To wielka różnica. To właśnie mówię moim uczniom, tym, którzy czasem pytają jak grać - żeby osiągnąć sukces, proszą o rady dotyczące techniki grania, żeby być szybkim i żeby zostać gwiazdą. Nie ma takich rad. Jeśli myślisz przede wszystkim o tym, żeby zostać gwiazdą to już przegrałeś. Żeby to miało sens, musisz oddać się muzyce na 100%, dawaj z siebie ile możesz, ale cały czas musisz myśleć o muzyce, nie czekaj az ona wynagrodzi cię sławą, kasą, czymkolwiek... Jeśli potrafisz bawić się nią i odnajdować w niej radość to OK.
Jeśli myślisz o sztuczkach technicznych - zostań cyrkowcem, gimnastykiem, kimkolwiek, kto chce pokonywać ograniczenia fizyczne, techniczne, czy jakiekolwiek.
Słuchaj tego, co gra w twojej duszy, bo

muzyka to coś, co czujesz.

Słuchał i notował
Jan Rezner
Zdjęcia wykonał
Wojtek Rojek



Bilety w cenie 20 PLN - przedsprzedaż, 25 PLN - w dniu koncertu,
do nabycia w Tawernie, na Pokładzie, a także:
Gdynia:
Empik Gdynia, ul. Świętojańska 58
Music Shop, ul. Świętojańska 100;
Salon Muzyczny PULS w Centrum GEMINI, Skwer Kościuszki
Orbis Travel Gdynia, ul.10 Lutego 2
UWAGA!!! - Specjalna zniżka dla studentów - bilety po 10 PLN - do nabycia tylko przed koncertem, za okazaniem legitymacji studenckiej.

Rezerwacja biletów