Nowy zespół Mazolewskiego jest muzycznym rozwinięciem projektu "Grzybobranie". Free zarejestrowane w studio zostało przekute w formułę koncertową, a kolektyw towarzysko-muzyczny przeistoczył się w zgrany kwintet artystów znanych m. in. z Pink Freud, Tymański Yass Ensemble, Baaba.
Różnorodność konstelacji osobowych, spontaniczna organizacja brzmienia, intuicyjność procesu twórczego, relacje międzyludzkie, przemijalność dźwięku, znaczenie sytuacji skazanej na dźwiękowe amnezje - to główne elementy muzycznej wycieczki. Powrót z niej wymagał czasu i emocjonalnego dystansu.
jazz - koncerty w Trójmieście
Kamil Szuszkiewicz - trąbka
Irek Wojtczak - saksofony
Joanna Duda - piano
Kuba Staruszkiewicz - perkusja
Wojtek Mazolewski - bas
afterparty fontanna - DIA (synestezja) - wstęp wolny
O projekcie:
Zapis muzyczny zatytułowany "Grzybobranie" powstał u schyłku łagodnej zimy 2007 roku. Jego pomysłodawcą był Wojtek Mazolewski, basista i kontrabasista, lider formacji Pink Freud. Punktem wyjścia było zaaranżowanie meetingu, towarzyskiego spotkania muzyków urodzonych w latach 70-tych i 80-tych. W jego wyniku, podczas dwudniowej sesji imprezowo-improwizatorskiej, powstała otwarta przestrzeń muzyczna. Za selekcję, uporządkowanie zapisanych wspomnień i wrażeń odpowiedzialny był Wojtek Mazolewski, który w minimalnym stopniu dopuścił do ingerencji działań studyjnych i postprodukcyjnych. Zasada, którą się kierował, polegała na zachowaniu intensywnego charakteru "Grzybobraniowej" sesji, zapisanie efemeryczności - dźwięku wraz z tłem jego narodzin.
"Pierwszy kontakt z "Grzybobraniem" to swoiste wyzwanie - kilka chwil mija, nim forma przyjmuje kształt, a ze zlepków pomysłów, oderwanych od siebie wątków skleja się "coś". Wygrywa duch kolektywnej improwizacji, dialog i dźwiękowa empatia wypierają krótkie monologi poszczególnych uczestników. Trwa dialog, który gdzieś w okolicach Aprowizacji, niebezpiecznie wciąga słuchacza. Wykonawcy - co słychać - świetnie bawią się wspólną rozmową na dźwięki, barwy, krzyki (Picada). Bywa, że muzyka ta, chwilami będąca wielką pochwałą dla jazzowej wolności w konwencji free, sprawia, że zadajemy sobie pytanie: czy aby nie robią sobie z nas jaj? Tak jak Metheny nagrywający onegdaj swoją "Zerową tolerancję dla ciszy", o której popełniono niemal naukowe elaboraty? Kto to wie?" /Piotr Iwicki - "Jazz Forum"/.
"Wojtek wchodzi w (ówczesne) buty pana Zbyszka (Namysłowskiego) z nieco błazeńskim uśmieszkiem, za którym jednak kryją się bardzo poważne intencje, a mianowicie chęć sprawdzenia, jak obecnie czuje się tradycja freejazzowa widziana z nowej perspektywy. Otóż, w wykonaniu kwintetu czuje się wprost doskonale - porównując obie płyty nietrudno dojść do wniosku, że ostatnie 35 lat w jazzie nad Wisłą nie było czasem zmarnowanym, a dzisiejsi muzycy co najmniej nie ustępują legendarnym kolegom umiejętnościami i szerokością muzycznych horyzontów." /Tomasz Rozwadowski - "Dziennik Polska"/
"Obok medytacyjnych kawałków pojawiają się na płycie frapujące drapieżne improwizacje osadzone na świetnej niesymetrycznej grze perkusisty Kuby Staruszkiewicza, kontrapunktowane przez niebanalne linie melodyczne, bądź efekty brzmieniowe sekcji dętej i basu. Wszystkie kompozycje cechuje eklektyzm brzmieniowy i niebanalna, swobodnie kształtowana narracja." /Katarzyna Chmura - "Gazeta Wyborcza"/