Patryk Różycki w dużej mierze zaczął osiągać to, o czym marzył: uznanie, stabilność finansową, awans społeczny i klasowy. Wychowany w biedzie na wsi w centralnej Polsce, Patryk wspomina marzenia o byciu kimś piłkarzem, a może artystą. Marzenia o tym, żeby zdobyć uznanie w rodzinnej wsi i zasłużyć, niczym Rocky Balboa, na własny pomnik. Gdy w końcu jego marzenia zaczęły się spełniać, pojawiło się coś, czego się nie spodziewał: samotność, a wraz z nią pustka, poczucie zdrady u najbliższych osób, świadomość zachwiania rodzinnych i przyjacielskich relacji.
Nie czuję nostalgii za wstydem, ale za naszym wspólnym czasem to instalacja, na którą składają się malowidła-murale i zestawione z nimi obrazy na płótnie, za pomocą których Patryk opowiada o relacjach rodzinnych, izolacji, wstydzie, klasie społecznej, przywileju i społecznym awansie. Wystawa, która prowadzi widzów przez wspomnienia Patryka odwzorowane na osi czasu i przestrzeni, jest hołdem, swoistym listem miłosnym, a może i przeprosinami dla tych, których zachował w swoim sercu pomimo upływu czasu i zmiany statusu.
Choć znakiem rozpoznawczym twórczości Patryka jest konfesyjność jego prac tworzone przez niego obrazy są zapisem momentów bólu, zakłopotania, bezradności, intymności, poświęcenia, śmierci, które sam przeżył lub których był świadkiem wystawa prezentuje nowe podejście formalne. Obok wspomnień na obrazach pojawiają się marzenia, wstyd odczuwany w prawdziwym życiu splata się z fantazją, a sceny z życia i filmów zostały namalowane na nieco mniejszych płótnach niż te, które Patryk tradycyjnie stosuje. Fotograficzne migawki nakładają się na wielkoformatowe malowidła ścienne pokrywające całe ściany galerii aż po sufit. W odróżnieniu od dotychczasowych formatów stosowanych przez artystę, ta niemal immersyjna instalacja budzi skojarzenie z muralizmem meksykańskim i renesansem malarstwa freskowego w Ameryce Północnej w pierwszej połowie ubiegłego stulecia. Oba zjawiska były wykorzystywane jako narzędzia polityczne o charakterze dydaktycznym w celu wprowadzenia sztuki do przestrzeni publicznej oraz propagowania określonych postaw społecznych (popularnych lub nie) i historii narodowej w społeczeństwie masowym. Z kolei odniesieniem o mniej świeckim charakterze, za to ściślej związanym z kontekstem regionalnym, jest biblia pauperum zarówno książka, jak i fresk zwracają się do tych, którzy raczej nie są kolekcjonerami ani koneserami sztuki i nie szukają kultury w muzeach ani galeriach, lecz doświadczają jej i tworzą w bardziej prozaiczny sposób. Dla Patryka to istotne punkty odniesienia. Przechodząc od intymnych momentów do bardziej kontemplacyjnego i holistycznego doświadczenia, zaprasza widzów do swojego świata, jednocześnie poszerzając przestrzeń obserwacji w galerii. Nie chce przy tym nikogo alienować czy uprzedmiotawiać ani bohaterów, ani odbiorców swoich prac. Przede wszystkim zaś nie traktuje postaci na swoich obrazach jako obiektów artystycznych, dumnie podkreślając, że są nierozerwalnie związani z jego życiem.
Artysta: Patryk Różycki
Kuratorka: Katie Zazenski
Wernisaż: 02.02.2024, godz. 19:00
Czas trwania wystawy: 02.02 - 28.04.2024
Miejsce: Gdańska Galeria Miejska 2, ul. Piwna 27/29
Identyfikacja graficzna: Maciej Bychowski
Wystawa Nie czuję nostalgii za wstydem, ale za naszym wspólnym czasem nie jest moralitetem ani opowieścią o tym, że jedno życie jest dobre lub złe, lepsze lub gorsze od drugiego. To raczej dar. To również przestrzeń do refleksji nad surową rzeczywistością ludzkiego przywiązania, emocjonalną pustką i poczuciem surrealności, które pojawia się, gdy marzenia jednego człowieka stają się rzeczywistością tylko dla niego. To medytacja nad obcością, którą nosi się w sobie, i wynikającą z niej nadzieją na zadośćuczynienie krzywd, jakie może wyrządzić życiowa zmiana. W swojej pracy Patryk wyraża pragnienie ocalenia zerwanych relacji, konfrontując się jednocześnie ze statusem artysty i kwestionując pogląd, że sztuka jest doświadczeniem uprzywilejowanym. Dokonuje tego przez pokazanie przeżytego wstydu i życiowych zmagań, jednak w sposób daleki od dramatyzowania, nie tworząc efektu obcości, lecz nadając ludzki wymiar realnym i często niedocenianym trudnościom związanym z awansem klasowym i realizowaniem marzeń.