stat
Impreza już się odbyła

Muzeum marynarki wojennej w Gdyni zaprasza na spotkanie z Januszem Misiewiczem i Jerzym Tarasiewiczem - bohaterami pionierskiej wyprawy z 1959 roku, starą szalupą z m/s "Batory" przez Atlantyk, który opowiedzą o tym śmiałym i nieco dziś zapomnianym epizodzie z historii polskiego żeglarstwa.

lis 25

poniedziałek, g. 17:00

Wstęp wolny
gru 8

niedziela, g. 13:00

Gdańsk,
bilety 1-20 zł
Dwaj, urodzeni w Wilnie, absolwenci Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni 8 sierpnia 1958 opuścili Gdynię by zrealizować marzenia o wielkiej, morskiej przygodzie. Wspierani przez swych nauczycieli, słynnych kapitanów Tadeusza Meissnera i Karola Olgierda Borchardta oraz macierzysty YK "Gryf", pozyskali wycofaną z eksploatacji szalupę z "Batorego". Po remoncie i przebudowie przystosowali łódź do oceanicznej żeglugi z dwuosobową załogą, zdobyli niezbędne, podstawowe wyposażenie nawigacyjne, komplet zapasowych żagli, prowiant, wodę.

Szalupę nazwali "Chatka Puchatków". Była to solidnie wykonana łódź ratunkowa zbudowana w 1936 na wyposażenie budowanego we Włoszech transatlantyka "Batory". Konstrukcja dębowa, poszycie z modrzewia, długość 9,14 m, oryginalnie przystosowana do pomieszczenia 72 ludzi.

Szalupowa żegluga fascynowała żeglarzy już wcześniej - w 1956 na szalupie "Puchatek" zrealizowali wyprawę bałtycką. Do skoku przez Atlantyk szykowali się we czterech, zostało dwóch. W momencie startu Jerzy Tarasiewicz miał 21 lat, Janusz Misiewicz 22 lata.

Trasa wyprawy - przez Bałtyk, cieśniny duńskie, porty Europy. Ciężkie sztormy na trasie skłoniły żeglarzy do przejścia rzekami i kanałami Francji na Morze Śródziemne. Z początkiem stycznia 1959 wychodzą z Marsylii, zahaczając o północną Afrykę, Gibraltar wyszli na ocean. Madera, Kanary i transatlantycki skok na Martynikę, dokąd "Chatka Puchatków" dociera 2 kwietnia 1959.

Janusz Misiewicz wraca po miesięcznym postoju do kraju, Tarasiewicz żegluje jeszcze samotnie po Karaibach i odwiedza w San Juan Władysława Wagnera. Wraca ostatecznie do Polski pod koniec 1959 roku. Planowali kolejną wyprawę, ale losy potoczyły się inaczej. Po latach Jerzy Tarasiewicz ruszył jednak w świat i znowu szalupą tym razem o nazwie "Rozumek" - z tej wyprawy do PRL-u już nie wrócił, osiadł w USA. Janusz Misiewicz pływał w PMH, został w kraju.

O historycznej, pionierskiej wyprawie polskich żagli i późniejszych losach bohaterów, dowiemy się już niebawem z pierwszej ręki. Nabyć będzie także można książki Jerzego Tarasiewicza "Szalupą przez Atlantyk" i "Rejs Rozumka".