W środę 8 sierpnia o godzinie 22.00 na Scenie Letniej wystawiona zostanie sztuka Teatru BOTO "Zielony Mężczyzna" w reżyserii Adama Nalepy. Obsada: Sylwia Góra Weber, Grzegorz Sierzputowski. Bilety w cenie 30 złotych normalny i 20 złotych ulgowy dla emerytów i studentów można nabyć na stronie https://www.ebilet.pl/ oraz w Młodym Byronie przed spektaklem.
"Zielony mężczyzna" Jakuba Roszkowskiego. W spektaklu wyreżyserowanym przez Adama Nalepę wystąpią Sylwia Góra-Weber i Grzegorz Sierzputowski.
..."Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w krainie wiecznych lodów, żył sobie w drewnianej chatce dojrzały mężczyzna. Niektórzy mówili, że stary nawet. Pustelnik. Jego życie było proste i monotonne. Wiatr i ciągle padający śnieg powoli sprawiły, że przestał się w ogóle uśmiechać, a mróz skleił jego wargi, że prawie w ogóle się nie odzywał, a jeśli nawet, to bardzo cicho. Ponoć aż zzieleniał i zgnił od tego zgorzknienia i samotności, tak że bały się go nawet dzikie zwierzęta. Tylko jego rudy kocur się go nie bał. Ale nie było to takie dziwne. Rudy kot był olbrzymi i polował nawet na psy. Pewnego razu, do chatki pustelnika zapukała młoda, piękna dziewczyna. Ubrana cała na biało, z książęcym diademem na czole. Niewinna taka. Prawdziwa biała księżniczka. Wyszła ona na chwilę ze swojego pięknego zamku z alabastru, żeby trochę poodkrywać świat, ale zgubiła drogę i strasznie zmarzła na śniegu. Na widok człowieka i ciepłego przytulnego domu, uśmiechnęła się tak gorąco, że jego zamarznięte serce zmiękło i zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Kupili sobie firanki i dywan i od tej pory żyli razem długo i szczęśliwie..."
W iście bajkowy sposób rozpoczyna się druga, po zaskakującym debiucie "Morze otwarte", sztuka młodego gdańskiego dramaturga Jakuba Roszkowskiego, finalisty Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej za rok 2009. On - samotnik, odludek i mruk, ona - piękna, dobra i niewinna, dwa światy kolidujące ze sobą, a mimo to happy end i portret szczęśliwej rodziny, siedzącej po wsze czasy w malutkiej chatce i wpatrującej się w powoli padający śnieg. Nawet kota im nie brak do szczęścia, a las wokół szumi świątecznie i odwiecznie. Ale kogo to dziwi? Bajki sprzedawane są przecież z gwarancją dożywotnią na to, że dobro zawsze wygrywa, a miłość poskromi każdą przeszkodę. Bajki, które opowiadały nam babcie. Bajki pana Perrault czy Hansa Christiana Andersena. Bajki made in Hollywood.
Lecz tym razem mamy pecha. Bo Jakub Roszkowski nie daje nam ukojenia swoim tekstem, nie pozwala na satysfakcję, że w bajce wszystko jest możliwe, a trzypiętrowy tort weselny, który nam serwuje, okazuje się mdły i ciężki. I nagle zauważamy, że w naszej bajce zielone stwory nie mają szans, by zmienić się w pięknych książąt, bo białe księżniczki nie mają ochoty na całowanie się z nimi, a poza tym śmierdzi im z ust, a koty połamałyby sobie nogi, jeżeli tylko założyłyby buty. I że nic nie jest tu tylko dobre lub tylko złe, nic tak naprawdę białe lub czarne, a raczej wszystko tonie w różnych odcieniach szarości. Szarości codzienności. Naszej codzienności. Bajkowa poświata znika jak różdżką odjąć i okazuje się jedynie przykrywką dla historii bardzo realnej, jak najbardziej dzisiejszej, pozbawionej iluzji historii dwojga ludzi, nie mogących się odnaleźć, a tak bardzo poszukujących miłości, zrozumienia, ciepła, bliskości. W tym sensie "Zielonemu mężczyźnie" po zdarciu fasady bliżej jest do psychologicznego formatu "Kotki na blaszanym dachu" i "Kto się boi Virginii Woolf" niż do "Królewny Śnieżki". To raczej walka bokserska starej pary małżeńskiej, czasem walka na noże, czasem tylko bitwa na rzucanie się tortem czy śnieżkami, czasem lodowatymi obelgami. A jeżeli jest bajkowo, to jest to tylko gra, by uciec od realiów, jedynie bajka, brednia, banialuka, opowiadana na dobranoc i dzień dobry, na uspokojenie, na wszelki wypadek.
I kiedy w scenie finałowej nasza para siedzi w malutkiej chatce i wpatruje się w powoli padający śnieg, to dawno już wygasł ogień w kominku, a śnieg zasypał każdą drogę odwrotu. Nie ma już możliwości na ewakuację ze stanu odrętwienia, stagnacji, samotności. A w telewizji nic dobrego. I nadziei, że jutro program będzie lepszy też nie. A może jednak? Bo chodzą słuchy, że zielony mężczyzna i biała księżniczka "żyli razem długo i szczęśliwie".
"Zielony mężczyzna"
Tekst: Jakub Roszkowski
Reżyseria: Adam Nalepa
Stylizacja: Jaga Hupało
Muzyka: Marcin Mirowski
Kostiumy: Agnieszka Kaczyńska
Scenografia: Tomasz Weber
Obsada:
Biała Księżniczka - Sylwia Góra-Weber
Zielony Mężczyzna - Grzegorz Sierzputowski
Czas trwania spektaklu: 70 minut