AŁA rzeczywistość Opinie o spektaklu

AŁA rzeczywistość

Opinie (18) 1 zablokowana

  • Speklakl dający do myślenia...dobra gra aktorska i do tego kontakt z widownią. Ocena jak najbardziej na plus.

    • 0 0

  • ehhh krytol.....

    • 1 0

  • Surfing & f*cking czyli publiczne czytanie Internetu w Teatrze Gdynia Główna

    Widząc tytuł Ała Rzeczywistość spodziewałem się raczej jakiegoś przedstawienia perypetii ludzi uwikłanych w sieć, którzy zderzają się z realnością. Faktycznie pogrążenie w życiu wirtualnym staje się coraz większe,

    Widząc tytuł Ała Rzeczywistość spodziewałem się raczej jakiegoś przedstawienia perypetii ludzi uwikłanych w sieć, którzy zderzają się z realnością. Faktycznie pogrążenie w życiu wirtualnym staje się coraz większe, szczególnie wśród młodszej generacji. Można by się spodziewać, że to się odbije jakimś echem w wypowiedziach artystów a jednak produkcji nawiązujących do tego tematu jakby niewiele. Swego czasu w operze, na tanecznie, wyprodukowano "Windows", Teatr Wybrzeże natomiast przygotował prymitywną komedię importowaną z ameryki zmieniając tytuł z "Masz hejta w poczcie" na górnolotny: "Puszka pandory" co by zmylić i przyciągnąć jakoś widzów (typowy wybieg stosowany w tym teatrze). Po za tym niewiele w tym temacie się widuje. Humaniści, którzy od zawsze nie lubili komputerów, w końcu sami zaadoptowali multimedialne narzędzia jako pomoc w realizacji pomysłów artystycznych i w końcu zamilkli.

    Oto jednak pojawiło się znów coś w temacie życia w świecie komputerów i Internetu. To co pokazuje się w teatrze dworcowym w Gdyni jednak mniej opisuje sam Internet - to raczej dość przewrotny, karykaturalny obraz samej obyczajowości jaka rozwinęła się w Internecie, a raczej w niektórych jej bardziej popularnych obszarach. Twórcy starali się osiągnąć efekt artystyczny poprzez przerysowanie, przejaskrawienie. Powstało mocno krzywe zwierciało. Efekty artystyczne osiągnięte na tej drodze powiedziałbym, że jakieś są ale jednak nie szczególne więc i wrażenia dla widza też takowe. Jednak największa przewrotność twórców to zabieg przeniesienia tego co dzieje się w wirtualnych chatach i forach do realu. Powiedziałbym, że zabieg ten bardzo brutalnie uderza w widza. Bo jeśli przyjąć, że stworzona społecznie rzeczywistość, w której przychodzi nam żyć składa się z trzech warstw: publicznej (oficjalnej), domniemanej (czyli tej, o której wszyscy wiedzą choć o niej otwarcie nie mówią - tzw. tajemnica poliszynela) i prywatnej (czyli skrywanej za kulisami, sekretnej, intymnej, o której istnieniu można jedynie spekulować) to w której z nich znajduje się Internet? Problem Internetu polega na ty, że zaburzył on dotychczasowe podziały, dawny porządek społeczny (przestrzegany szczególnie skrzętnie wśród wyższych warstw społecznych). Bo jeśli ktoś chodzi nago po pokoju swojego mieszkania wystawiając się do kamery on-line, z której obraz dostępny jest w Internecie publicznie to w zasadzie tak jakby nago biegał po ulicy w mieście w samo południe. W zasadzie. Jednak nikt mu nie zarzuci, że nie jest w miejscu prywatnym (!) To internetowe jednoczesne przebywanie w dwóch warstwach społecznej rzeczywistości na raz faktycznie jest kuriozalne. Ludzie się upubliczniają ale jednak jednocześnie chcą zachować swoją prywatność (stąd popularny symbol maski Anonymous, nicki, avatary, temu też może służą chwyty np. wysyłania komuś nieprawdziwych fotek). Tym niemniej wydaje mi się, że internauci traktują jednak Internet jako obszar prywatności, z całą dozą swobody jaka w tej swojskiej przetrzeni lokatorowi się należy. Czy skrzynka poczty elektronicznej (jeśli nie służbowej) jest dziś bardziej intymna niż noszona bielizna z majtkami włącznie?

    Łatwo się domyślić co się dzieje, gdy ktoś wpada na pomysł przeniesienia tego wszystkiego do realu, tak po prostu stanięcia sobie - nawet nie przed publiką ale wśrod niej i odegrania tego w realnej przestrzeni publicznej. "Ała rzeczywistość" zrealizowana na takiej kanwie to w zasadzie nie spektakl ale raczej swego rodzaju happening, w którym artyści zabrali się za publiczne czytanie Internetu, a przy tym koncentrując się wyłacznie na tych najbardziej popularnych (co by nie powiedzić pospolitych) obszarach. Obecnie tort Internetu podzielony jest na dwie części, tą z której można czerpać i przywłaszczać sobie do woli i tą drugą - z której też można czerpać ale której przywłaszczyć już sobie nie można. Ta druga znowu dzieli się na dwie strony: "copy right" i "copy left". Na potrzeby "krzywego zwierciadła" akurat twórcy wybrali obszary największej swobody internetowej. Faktycznie to jedynie niewielki skrawek Internetu (toteż i pokazany obraz mocno zdeformowany). Nie bywam na takich stronach jak facebook czy naszaklasa. I zastanawiam się przy tym jak to możliwe, że ludzie dali się tak zupełnie dobrowolnie umieścić w takim internetowym panoptikonie, wszak panoptikon stworzono z myślą o zastosowaniu w najlepiej strzeżonych i surowych więzieniach - a tu proszę pensjonariusze dobrowolnie oddają swe zwirtualizowane dusze we władanie internetowemu bożkowi. Bo jak trwoga to do boga - a raczej do bożka, to przed nim internauci padają na kolana, na dywan, twarzą przed laptopem czy tabletem i wystukują pośpiesznie na klawiaturze: "chłopak mnie rzucił, co robić? pomóżcie", "dostałam wysypki i co teraz?", "dziecko mi się rozchorowało, nie wiem co począć", "chomik mi wpadł do muszli klozetowej, czy ktoś wie jak go wyłowić?" (dodam, że rozmyślnie użyłem tu formy żeńskiej by zrobić na złość wszelkiej maści feministkom). Chłopk flirtujący w internecie z dziewczyną, faktycznie może ją czasami łatwo sprawdzić przechodząc jej historię nawet kilka lat wstecz, gdy ta często nie kłopocze się nawet tym by nazwa w adresie mailowym różniła się jakoś od nicku jaki używa na forach.

    Widząc to co pokazano w Ała rzeczywistość można by skwitować krótko: "dajcie idiotom Internet a zobaczycie co z tego wyjdzie". Można by. Przyjmując taka dawkę internetowych karykatur i niewybrednych wulgaryzmów. Realizatorzy spektaklu w Teatrze w Gdynia wyraźnie starają się go spozycjonowac jako sztukę molizatorską ( i w ten sposób sprzedać ją "w pakiecie" z innymi realizacjami dla wycieczek szkolnych). To mi też trochę przypomina głupiomolizatorską "Fazę delta" wystawianą w Teatrze Wybrzeże. Powiedziałbym nawet, że w swojej wymowie sztuka bliska jest np. przedstawieniu "Shopping and f*cking" jakie pokazano rok temu na festiwalu teatralnym w Gdańsku. Tam też pojawiają się obrazy doprowadzone do ekstremum i choć tu nie chodzi, jak tam, o życie w społeczeństwie o skrajnie protransakcyjnym nastawieniu tylko o życie wirtualne w Internecie to wymowa jest w zasadzie taka sama. Ta sama metoda działania na widza: uderzyć go pokazanymi obrazami tak mocno w twarz jak się da by zniechęcić go dalej do tego co robi. Wszystko to wpisuje się w znacznie szerszy, funkcjonujący nie od dziś, nurt krytyki popkultury - w tym na przykład telewizji i jej rzekomego szkodliwego wpływu na ludzi (w tym szczególnie na młodzież). Idąc tą drogą dalej można więc stwierdzić: Internet też szkodzi (i to bardzo!). A za nurtem tego fałszywego moralizatorstwa stoją zwykle niespełna rozumu ideolodzy.

    Nie sądzę, jednak by taki był oryginalny zamiar autorów tesktu. Za spektaklem (a raczej tym happeningiem) stoją Mariusz Więcek i Jerzy Wójcicki, których komedię "Jak uwodzili bogowie" widziałem na początku roku i bardzo ją sobie chwaliłem. W "Ała rzeczywistość" nie ma takiej demaskatorskiej przenikliwości jak tam. Jest jednak ten sam off-owy luz realizatorski. Występują tu stosunkowo młodzi aktorzy (ściślej rzecz ujmując przed 30-stką), którzy pokazują się od czasu do czasu na małych scenach w Gdyni. Twórcy jak widać z wpisów domagą się uwagi jak mogą. I być może warto im chwilę poświęcić. Jeśli ktoś gustuje w lekkich off-owych realizacjach (i wie mniej więcej na co się pisze) to raczej się nie zawiedzie wybierając do Teatru Gdynia. Nie jest to bowiem kolejna przygłupawa farsa a na moralizatorskie ramy całości można jakoś przymknąć oko. W końcu pożywność artystycznego pokarmu nie zależy li tylko od samej strawy ale od możliwości trawiennych konsumenta sztuki.

    • 0 3

  • Sztuka na dość dobrym poziomie. Zabrakło mi tylko większej ilości hejtów. :D

    • 0 0

  • Brawa dla trojmaiasto.pl

    Które konsekwentnie bojkotuje młodych twórców i w ogóle większość przejawów pozytywnego działania w Trójmieście. Nawet jeśli spektakl jest kiepski - napiszcie o tym. Dajcie możliwość podyskutowania na temat sztuki z innego źródła niż Teatr Miniatura. Spektakl jest bardzo dobry. Bezskutecznie poszukuję recenzji, minimum uwagi tak zwanej krytyki.

    • 16 0

  • Recenzja z Dziennika

    "Ała rzeczywistość" - przedstawienie Teatru Czwarte Miasto, w sobotę zagościło na scenie Teatru Gdynia Główna. Sztuka o tych, którzy nie potrafią żyć bez internetu.
    Hasło do skrzynki mailowej jako dowód miłości?

    "Ała rzeczywistość" - przedstawienie Teatru Czwarte Miasto, w sobotę zagościło na scenie Teatru Gdynia Główna. Sztuka o tych, którzy nie potrafią żyć bez internetu.
    Hasło do skrzynki mailowej jako dowód miłości? Takie czasy. A może tacy my? Raczej tacy oni. Ci, dla których internet jest światem całym, seksem, obiadem, randką, poezją, bajką na dobranoc, miłością, marzeniem, przytuleniem, matką i ojcem, dzieckiem i przyjacielem, uff... Ci, dla których internet to całe życie, są bohaterami tego spektaklu. Ale żyją przecież na tym świecie ludzie - myślę sobie, siedząc na widowni - dla których internet, mimo wszystko, nic nie znaczy, dla których zwyczajnie nie istnieje.
    Ciekawe, jak oni odebraliby ten przekaz? Ci odmieńcy, którzy pojęcia nie mają, co znaczy "lajk", "mail", "Facebook", ci dziwacy, którzy nie wiedzą, ba, nawet nie chcą wiedzieć, czym jest "czat" albo co kryje szyfr "www"! Życie bez internetu? Jest i, na szczęście, ma się dobrze. Byłoby też niezłym tematem na spektakl.

    "Ała rzeczywistość" - propozycja Teatru Czwarte Miasto, którą zobaczyliśmy w sobotę na gościnnej scenie Teatru Gdynia Główna - opowiada o tych, dla których życia bez internetu nie ma. Internet dyktuje im, jak żyć, kogo kochać, wyznacza mody, narzuca sposób myślenia, filtruje emocje, wulgarna "poezja" postów wymusza styl, język. Wykreowana, bolesna rzeczywistość, w której, o dziwo, wszyscy wydają się być tacy szczęśliwi.

    Siedzisz, człeku, na widowni jak w centrum pajęczyny. I nieważne, które wybrałbyś miejsce, i tak dosięgnie cię wizualizacja komputerowego ekranu (interesująca scenografia Filipa Ignatowicza i Marcina Szuszkiewicza), która wciska się do świadomości, zagarnia, bywa rozśmiesza, ale bardziej przeraża. To idealne tło dla aktorów, którzy fachowo wciągają nas w wirtualny, absurdalny, by nie rzec skretyniały do granic świat. I dajemy się wciągnąć! Dobrze się bawimy, nawet tak dobrze, że dopiero gdzieś przy oklaskach zaświta nam w głowie znajomy (bynajmniej nie z internetu) cytat: "Z czego się śmiejecie? Z siebie samych się śmiejecie!".

    Wystąpili: Aleksandra Konior, Aleksander Stasiewicz, Bartłomiej Sudak, Agata Mieniuk, Jeremiasz Gzyl, Alicja Stasiewicz, Oksana Terefenko. Reżyseria - Maciej Konopiński.

    Gabriela Pewińska

    • 8 0

  • Recenzja z pisma teatralnego Reflektor

    Seria niezliczonej ilości impulsów elektronicznych razi nasze oczy; ogłusza, wprawiając w stan dezorientacji. Widzowie doświadczają niecodziennej sytuacji mogą poczuć się dosłownie zaangażowani w sztukę o spektaklu Ała

    Seria niezliczonej ilości impulsów elektronicznych razi nasze oczy; ogłusza, wprawiając w stan dezorientacji. Widzowie doświadczają niecodziennej sytuacji mogą poczuć się dosłownie zaangażowani w sztukę o spektaklu Ała Rzeczywistość pisze Paulina Broda.

    Reżyser spektaklu Maciej Konopiński zachęca publiczność do bliskiego, bezpośredniego kontaktu z aktorem, poprzez wprowadzenie widowni na scenę. Aktorzy pozostają w ukryciu do momentu rozpoczęcia sztuki siedzą obok obserwatorów wirtualnych schadzek, nietypowych relacji, sprzeczek i obok komentatorów mniej lub bardziej absurdalnych kwestii społecznych. Chaotyczne ustawienie krzeseł przybliża obraz Internetu, pojmowanego jako nieuporządkowany zbiór przypadkowych treści. Na czas spektaklu stajemy się elementem sieci komputerowej.Spektakl pt. Ała rzeczywistość jest zapowiedzią przyszłości, która będzie szczycić się nowymi zdobyczami z zakresu elektroniki. Być może wstając o poranku, aromatyczną kawę zaparzy nam robot zamiast gosposi; szybko i z pewnością internetowo nakarmimy płaczące niemowlę; a w pracy będziemy nadzorować efektowność naszych kompanów androidów.

    Sztuka jest połączeniem multimedialnych projekcji, przedstawiających bezosobowo świat Internetu, z prezentowanymi przez aktorów, autentycznymi reakcjami spotykanymi w jego obrębie. Stykamy się tam z obłudą, frustracją, wulgarnością, obelgą. Jesteśmy biernymi pionkami w procesie ingerowania wirtualnej, wyimaginowanej sfery w realną. Bohaterowie spektaklu to młode osoby, traktujące Internet jako integralny z ich trybem życia element, który tak dotkliwie wrósł w rzeczywistość, że coraz częściej pozostaje niezauważany. Kłótnie czy uprawianie seksu za jego pośrednictwem stają się niezwykle ekscytującymi przeżyciami.Bohaterowie sztuki wykrzykują trapiące ich problemy. Ich gesty są bardzo dynamiczne. Nieokiełznany ruch sceniczny, przemieszanie się między publiczności, przybliżają ich bezradność i zagubienie. Spektakl jest zestawieniem sytuacji, które często mają miejsce na platformach społecznościowych. Widzowie uczestniczą w spięciach między przyjaciółmi, które rozgrywają się na internetowej arenie; doświadczają także zawierania nowych, internetowych znajomości, które często podszyte są nieuczciwością.

    Ostatnia scena, w której między aktorami dochodzi do wirtualnego zbliżenia, przywodzi na myśl scenę z filmu Człowiek demolka, w której Sylvester Stallone i Sandra Bullock uprawiają seks przy użyciu specjalnych czujników, umieszczonych na głowach. Przerwom między projekcjami krótkich scenek, a kolejnymi fragmentami gry aktorskiej, towarzyszyły dźwięki sprzętów elektronicznych, zupełnie jak w filmie The Ring, gdzie dzwoniący telefon i szum niedziałającego telewizora są kluczowymi przedmiotami, które potęgują lęk przed wpływem rzeczy nieożywionych na ludzkie losy.Widzowie przekonują się także, jak często powierzają swoje tajemnice internetowym czeluściom. Trafiają tu fotografie naszych dziadków zbierających grzyby czy zdjęcia, które uwieczniły pierwsze chwile po utracie dziewictwa.

    Ała rzeczywistość jest znakiem ostrzegawczym dla widzów, którzy zmierzają do zatracenia umiaru i trzeźwości we właściwej interpretacji zdarzeń zachodzących w dwóch przeciwległych światach necie i realu. Sztuka obrazuje regularną i pozornie nieszkodliwą internetową zabawę w życie. Reżyser posłużył się przesadą, ujawnioną w charyzmatycznych i furiackich zachowaniach bohaterów. Akcentuje w ten sposób ogromne znaczenie nieprawdziwej przestrzeni dla współczesnych internautów. Spektakl jest relacją z dnia spędzonego w sieci. Autor sztuki nie chce potępiać wprost jedynie przedstawia istniejący, globalny problem w tonie lekko oskarżycielskim. Dzięki temu dostarcza widzowi motywacji do przemyśleń nad rolą Internetu w jego rzeczywistym życiu. Paulina Broda

    • 14 0

  • OOO

    Szok, to bylo naprawde dobre

    • 13 0

  • wrazenia

    Ja po wczorajszym pokazie mialam dreszcze, bardzo rzeczywisty spektakl. Aktorzy super. Polecam osobom które lubią coś przezyć.

    • 15 1

  • Wg mnie spektakl super! Temat jak najbardziej na czasie,dobra komunikacja z młodzieżą. Dobra organizacja,wspaniali aktorzy,"czuli" swoją rolę. Polecam! 10/10

    • 17 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.