2016-05-12 20:03
2016-06-16 22:00
kto tam zaprasza djów, nie wiem. pewnie jakiś palący lulki kolo, który nigdy w życiu nie tańczył, a co najwyżej bujał się w rytm wypitych promili. Linki które tu załączono dobitnie świadczą o tym, że gość tej imprezy gra
kto tam zaprasza djów, nie wiem. pewnie jakiś palący lulki kolo, który nigdy w życiu nie tańczył, a co najwyżej bujał się w rytm wypitych promili. Linki które tu załączono dobitnie świadczą o tym, że gość tej imprezy gra muzykę wybitnie monotonną, niezbyt skomplikowaną, i bez polotu, a co najważniejsze nie nadającą się do tańca. Ostatnimi czasy w Sfinksie wielka bida muzyczna panuje. Dje graja tylko dla siebie, takie towarzystwo wzajemnej adoracji. Ten co gra, sam się buja (lub nie) do swoich wytworów, jednak nie widzi tego, że parkiet szybko pustoszeje, gdy nas bawią źli dje. Ludzie wychodzą z sali, bo nie dają rady słuchać pokracznych dźwięków (o tańcu nie wspomnę, bo jest wtedy absolutnie niemożliwe, ale dj nic sobie z tego nie robi. No przecież przyszedł tu grać dla siebie. Co go obchodzi, że ludzie zapłacili za bilet bo chcieli się dobrze zabawić, wyszli z domu, dojechali, szli z kapcia w mróz i skwar. Nie. On gra i gapi sie w ten tależ, nie widzi uciekającej gawiedzi (a nawet jak widzi to chyba myśli że to tylko pożar), pokrętełkami nie umie się pobawić, bo mu wyobraźni nie starcza, ma te swoje 20 lat i uważa, że wszystkie muzyczne rozumy pozjadał, a w życiu nie słyszał dajmy na to o Prodigy (tak się zdarza, poważnie). Niestety ostatni bastion padł, chociaż dzielnie chodziłam i czekałam, aż może nadejdzie taki dzień, kiedy za dekami stanie człowiek z wyobraźnią, jakiś wrażliwy na piekne dające po dopaminie dźwięki, jakiś artysta deków na miarę klubowego Mozarta, jakiś wirtuoz pokrętełek i suwaków. Niestety, chodzenie na imprezy do Sfinksa obecnie opiera się na staniu, lub siedzeniu w palarni, lub zrozpaczonym wołającym o pomoc moczeniu rozczarowania w napitku. A przecież nie o to w klubie tanecznym chodzi. W tanecznym klubie chodzi o to, żeby tańczyć drodzy menadżerowie sfinksa. Nie chodzi tylko o wasze preferencje muzyczne, tym bardziej, że przez sceną nigdy nie stoicie, nie tańczycie. Jakim więc prawem uzurpujecie sobie, że tylko wy znacie się na muzyce, że na tańcu zjedliście nie tylko zęby ale też zwichnęliście nogi na obcasie, jakim prawem tylko wy dobieracie repertuar? ten nudny housowo technowy, co to ma przez 8 godzin aż do rana ten sam zdechły rytm. A wypchajcie się i kiscie się w swoim towarzystwie i słuchajcie tych nudnych dżwięków. Moja noga już tam nie postanie. Enough is enough!
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.